Chorwacja może, ale nie musi skręcić w prawo
Według lewicy wejście nacjonalistów do rządu Chorwacji zakończy się wojnami ideologicznymi. Zdaniem opozycyjnej części prawicy Ruch Ojczyźniany tak naprawdę od początku miał zagospodarować niezadowolony elektorat Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej, aby nie zagroził on premierowi Andrejowi Plenkoviciowi. Na razie wiadomo, że niemal na pewno pogorszy się sytuacja mniejszości serbskiej.
Dzisiejsze wotum zaufania dla nowego-starego szefa rządu poprzedził pierwszy dzień obrad chorwackiego parlamentu, podczas którego zmieniono ustawę o administracji państwowej. Było to konieczne, aby zwiększyć liczbę ministerstw. Zgodnie z umową koalicyjną, ich liczba zwiększy się bowiem z szesnastu do osiemnastu. Sam oficjalny program rządu Plenkovicia nie zawiera ani specjalnie odkrywczych, ani kontrowersyjnych zapowiedzi. Chorwacja zgodnie z zapowiedziami ma być „skuteczna, istotna, sprawiedliwa, zrównoważona i suwerenna”.
Gospodarka i ideologia
Nieupubliczniona w całości umowa między Chorwacką Wspólnotą Demokratyczną (HDZ) i Ruchem Ojczyźnianym (DP) według premiera przewiduje skupienie się na kwestiach ekonomicznych. Priorytetem na najbliższe cztery lata jest podwyżka przeciętnych wynagrodzeń do poziomu 1600 euro i średniej emerytury do 750 euro, utworzenie 250 tys. miejsc pracy czy dekarbonizacja gospodarki.
Jednym z głównych obszarów zainteresowania DP są kwestie demograficzne, dlatego jednym z dwóch nowoutworzonych resortów jest Ministerstwo Demografii i Imigracji. Od czasu opublikowania wyników spisu powszechnego z 2021 roku, sprawa wyludniania się Chorwacji pozostaje jednym z najważniejszych tematów tamtejszej debaty publicznej. O ile chadecy niechętnie odnoszą się do tej kwestii z powodu odpowiedzialności za taki stan rzeczy, o tyle dla nacjonalistów jest to sprawa priorytetowa. W kampanii przed kwietniowymi wyborami do Saboru mówili oni także wiele o imigracji, która ich zdaniem w ostatnich latach wymknęła się spod kontroli.
Ogółem ugrupowanie kierowane przez burmistrza Vukovaru Ivana Penavę nie ukrywa, że zamierza zajmować się kwestiami ideologicznymi, które według niego mają obejmować blisko jedną piątą całej umowy koalicyjnej z partią Plenkovicia. Co ciekawe, DP poza Ministerstwem Demografii i Imigracji będzie zarządzać Ministerstwem Gospodarki oraz Ministerstwem Rolnictwa, Leśnictwa i Rybołówstwa, czyli resortami raczej niezwiązanymi z wojnami światopoglądowymi.
Chorwacka lewica nie ma wątpliwości, że nacjonaliści będą chcieli skupić się ma ideologicznych bataliach. Przeczą temu natomiast wypowiedzi liderów DP. Partia z powodów konstytucyjnych nie mówi już choćby o wycofaniu się z ratyfikacji Konwencji Stambulskiej, o powstaniu Muzeum Ofiar Terroru Komunistycznego w Zagrzebiu czy reformie prawa wyborczego w kierunku mniej korzystnym dla mniejszości narodowych.
Teoria spiskowa
W powyborczej układance DP od początku było języczkiem uwagi, dlatego wcale nie musiało porozumieć się z HDZ. Bez nacjonalistów nie było możliwe stworzenie żadnej większości rządowej, oczywiście poza całkowicie abstrakcyjnymi sojuszami pokroju wspólnego gabinetu chadeków i socjaldemokratów. Z tego powodu opozycja wobec rządów Plenkovicia próbowała przekonać partię Penavy do stworzenia szerokiej koalicji, która poprzez wdrożenie szeregu reform przygotowałaby grunt pod nowe wybory.
Największym orędownikiem takiego rozwiązania był konserwatywny MOST i jego kandydat na premiera, Nikola Grmoja. Niemal od razu propozycja została odrzucona przez DP. Dla nacjonalistów była ona „obłudna, nonszalancka i arogancka”, bo w czasie przedwyborczej kampanii konserwatyści i startujący wraz z nimi Chorwaccy Suwereniści (HS) wielokrotnie atakowali ich partię. Przede wszystkim zaś MOST i HS odrzuciły propozycję DP na temat wspólnego startu w wyborach.
Wejście nacjonalistów do rządu centroprawicy zostało zresztą uznane przez konserwatystów i suwerenistów za potwierdzenie ich wcześniejszych teorii. Lider HS Marijan Pavliček stwierdził, że jego dawni koledzy (jego partia startowała w przeszłości w sojuszu z DP) powinni otrzymać „Oscara za wybitną grę aktorską”, ponieważ przez kilka lat atakowali Plenkovicia i radykalizowali całą scenę polityczną, aby ostatecznie zawrzeć sojusz z centroprawicą.
Oszukani czują się również koalicjanci Penavy, startujący wraz z jego partią w kwietniowych wyborach parlamentarnych. Już kilka dni po ogłoszeniu wyników z DP zerwał popularny były sędzia Mislav Kolakušić i jego eurosceptyczny ruch Prawo i Sprawiedliwość (PiP). Podpisu pod wnioskiem o poddanie pod głosowanie wotum zaufania dla nowego rządu Plenkovicia nie złożył znany historyk Josip Jurčević, za co został wyrzucony z DP. Obaj zarzucili kierownictwu nacjonalistów oszukanie wyborców i umocnienie władzy chadeków.
Ciężki czas dla Serbów
Na temat wejście DP do rządu HDZ przeprowadzono nawet sondaż. Wynika z niego, że według dwóch trzecich respondentów nacjonaliści oszukali swoich wyborców, ponieważ w kampanii przedwyborczej nie szczędzili słów krytyki pod adresem chadeków, nazywając ich między innymi zdrajcami. Jednocześnie większość Chorwatów uważa, że krajem powinna rządzić prawicowa koalicja, ponieważ to właśnie partie o takim programie zwyciężyły w tegorocznych wyborach.
Należy pamiętać, że DP zostało założone przez byłych polityków HDZ, którzy okazali się zbyt radykalni dla Plenkovicia, który przesunął swoje ugrupowanie na pozycje dużo bardziej umiarkowane. Nacjonaliści zarzucali mu z tego powodu nie tylko akceptowanie lewicowych pomysłów ideologicznych, ale również zbytnią uległość wobec chorwackich Serbów. Przez ostatnie cztery lata Niezależna Serbska Partia Demokratyczna (SDSS) była częścią koalicji rządowej, a zdaniem DP serbska mniejszość może liczyć na wiele przywilejów i na pokaźne wsparcie finansowe.
To ma się tymczasem zmienić. Stowarzyszenie Dziennikarzy Chorwacji ostrzega przed zapowiedziami wycofania się państwa z finansowania gazety i portalu „Novosti”, czyli głównego organu prasowego serbskiej społeczności. Dosyć niejednoznaczne wypowiedzi ministra obrony i jednego z liderów HDZ, Ivana Anušicia, mogą sugerować, że postulaty chorwackich nacjonalistów dotyczące Serbów nie znajda się w umowie koalicyjnej, ale chadecy będą musieli iść w tej sprawie na kompromisy. Niechęć do Serbów była bowiem głównym tematem kampanii DP obok krytyki polityki imigracyjnej rządu Plenkovicia.
Media od dawna spekulują, że premier Chorwacji przygotowuje się do objęcia w niedalekiej przyszłości stanowiska w Brukseli. Zdaniem portalu Politico był nawet rozważany jako nowy przewodniczący Komisji Europejskiej, gdyby Ursula von der Leyen nie została jednak wybrana na kolejną kadencję. Kontrowersje związane z utworzeniem rządu z nacjonalistami mogą zaszkodzić Plenkoviciowi, stąd też wiele kwestii może wywoływać kłótnie wewnątrz nowej koalicji.
Maurycy Mietelski