Dagmara Moskwa: Być kobietą w Iranie
Zdaniem autorki, najlepszym przykładem ilustrującym dyskryminację kobiet w Teheranie są zasady poruszania się środkami transportu miejskiego. Wyobraźmy sobie następującą sytuację: w Teheranie zatrzymuje się przed nami autobus, wchodzimy do środka i co widzimy? Barierkę przechodzącą przez sam środek pojazdu. W ten sposób Irańczycy oddzielają część autobusu przeznaczoną dla kobiet od tej przeznaczonej dla mężczyzn. Kobiety mogą zająć miejsce w „części męskiej” tylko wówczas, gdy są w towarzystwie mężczyzny, który jest ich ojcem, bratem lub mężem. Uiszczenie opłaty za przejazd następuje po dotarciu do celu podróży. Po wyjściu z pojazdu (tylnymi lub środkowymi drzwiami) kobieta biegnie do drzwi przednich, aby kupić u kierowcy bilet. Dla europejskiego obserwatora przybiera to czasami formę wręcz komiczną. A i w metrze nie jest lepiej. Dla kobiet wydzielone są specjalne wagony „women only”. Obowiązują takie same zasady jak w autobusach. Kobieta może wejść do „męskiego” wagonu tylko w towarzystwie mężczyzny z nią spokrewnionym. Również w taksówkach reguły nie ulegają zmianom, kobieta nie może usiąść obok obcego mężczyzny. Podróżowanie nie jest więc dla kobiet rzeczą pozornie łatwą. Trzeba jednak przyznać, że radzą sobie całkiem nieźle. Buzineswomen mają często własne samochody, a i w środkach komunikacji miejskiej potrafią dostosować się do panujących zasad.
Bycie kobietą na prowincji jest trudniejsze od bycia nią w Teheranie. Poza stolicą ciężko jest spotkać nowocześnie ubraną dziewczynę. Na prowincji królują czadory. Konserwatyzm religijny jest tam dużo większy. Żadna kobieta nie pozwoli sobie na założenie przezroczystej chustki na włosy czy kolorowej tuniki. Taka tradycja, takie zasady.
Stosunek islamu do kobiet ma charakter wielowymiarowy. Pozycja kobiety nie jest wyznaczana wyłącznie przez Koran i szariat, lecz w dużej mierze zależy także od społecznego tła danego kraju. Iran jest państwem mężczyzn, nie ma ku temu żadnych wątpliwości. Mężczyźni są jednak różni. Islamscy konserwatyści, liberalni ateiści i młodzi kosmopolici - „obywatele świata”. Każdy z nich ma inne podejście do kobiet. Przechadzając się ulicami Teheranu można zauważyć radykałów z długimi brodami oraz ich żony zasłonięte „od stóp do głowy” czarnymi czadorami. Można spotkać także młodych, uśmiechniętych mężczyzn rozmawiających z dziewczynami typu bizneswoman. Kontrast ogromny!
Zamieszki jakie wybuchły na ulicach Teheranu po wyborze na drugą kadencję prezydencką Mahmuda Ahmadineżada skupiły na Iranie uwagę całego świata.. Milicja użyła gazu łzawiącego, pałek, ostrej amunicji. Ludzie protestowali jednak nadal. W czasie jednej z manifestacji milicja zaczęła bić kobiety. Ludzie się wzburzyli, protest się zaognił. Dlaczego? Bo kobieta w Iranie jest święta. Pomimo spotykającej ją na każdym kroku dyskryminacji, każdy muzułmanin jest zobowiązany do darzenia jej szacunkiem. Kobieta jest bowiem symbolem piękna, nietykalności i wyjątkowości.
Obserwując irańskie bizneswoman, kobiety w czadorach, małe dziewczynki w chustach, starałam się zrozumieć ich uczucia i pragnienia. Nie było to łatwe. Iran jest światem zupełnie odmiennym od tego, który znam. Inne tradycje, inna kultura, inne konwenanse, inna też rola kobiety. Teraz mam wrażenie, że lepiej rozumiem o co One tak naprawdę walczą. Nie buntują się przeciwko przypisanym im rolom matek, córek i żon. Akceptują to i wcale się od tego nie odwracają. Pragną jednak czegoś więcej – możliwości samorealizacji w innych dziedzinach. Chcą się uczyć, pracować, robić karierę zawodową i naukową. A od państwa oczekują pomocy i zrozumienia.