Charyzmatyczne obciążenie węgierskiej lewicy kończy z polityką
Ferenc Gyurcsány przez lata był niekwestionowanym liderem węgierskiej lewicy. Zarazem to jego polityka doprowadziła do przejęcia władzy przez prawicowy Fidesz, a on sam stał się głównym obciążeniem lewicowo-liberalnych opozycji. Teraz z powodów osobistych postanowił zakończyć swoją polityczną karierę.
Zaczynał ją jeszcze w poprzednim ustroju, będąc jednym z liderów młodzieżówki partii komunistycznej. Po przemianach 1989 roku przeszedł do biznesu, osiągając w nim duże sukcesy. Na początku obecnego stulecia wrócił do polityki jako jeden ze stu najbogatszych Węgrów. Pod jego wodzą Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP) odzyskała utracone poparcie, a on sam w 2004 roku objął funkcję szefa rządu. Dwa lata później był bohaterem głośnego politycznego skandalu, który utorował drogę Viktorowi Orbánowi do jego wielkich wyborczych sukcesów. Media ujawniły wówczas taśmę z posiedzenia socjalistów, na której Gyurcsány przyznał się do okłamywania społeczeństwa i poinformował o fatalnej kondycji węgierskiej gospodarki.
MSZP na rok przed wyborami parlamentarnymi z 2010 roku próbowało jeszcze się ratować, dokonując zmiany na stanowisku premiera. Było już jednak za późno. Lewica poniosła sromotną porażkę, a prawica po raz pierwszy uzyskała samodzielną większość konstytucyjną. Gyurcsány rok później postanowił założyć swoją własną partię, uznając wówczas, że socjaliści nie są w stanie się zreformować. Głównym założeniem Koalicji Demokratycznej (DK) było skupienie wokół siebie wszystkich przeciwników rządów Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP). Problem w tym, że opozycja jednoczyła się poprzez podział, dlatego żaden z jej pozostałych liderów nie zamierzał słuchać się akurat Gyurcsánya.
Przez piętnaście lat rządów prawicy, jej lewicowo-liberalni przeciwnicy próbowali różnych wyborczych konstelacji. Praktycznie żadna z nich nie była możliwa bez udziału kontrowersyjnego byłego szefa rządu. Właściwie był on jedynym charyzmatycznym przywódcą potrafiącym porwać przysłowiowe tłumy. Kierowane przez niego ugrupowanie miało dodatkowo najbardziej rozbudowane struktury lokalne obok socjalistów.
Opozycja nie mogła więc funkcjonować bez Gyurcsánya, a zarazem z nim na pokładzie nie była w stanie dopłynąć do celu. Były premier Węgier już na zawsze będzie kojarzony ze wspomnianą aferą taśmową, dlatego przed każdymi wyborami jego obecność w szeregach opozycji była eksponowana przez całą machinę propagandową Fideszu. Jeszcze większym problemem był fakt, że tysiące Węgrów nadal odczuwały skutki jego nieudolnej polityki gospodarczej. W swojej krytyce obecnego premiera był więc zwyczajnie niewiarygodny.
Będąc w opozycji Gyurcsány tworzył zgrany polityczny tandem ze swoją partnerką życiową. Europoseł Klára Dobrev stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych liderów opozycji, stąd też przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi wzięła udział w jej prawyborach. Zwolennicy szerokiego opozycyjnego frontu (oprócz lewicy w jego skład wchodzili także konserwatyści i nacjonaliści) woleli jednak „rozczarowanego wyborcę Fideszu” w osobie Pétera Márki-Zaya. Po prawyborach Gyurcsány kwestionował zresztą zwycięstwo konserwatywnego rywala swojej małżonki, skądinąd potwierdzając w ten sposób zarzuty o stawianie swojego osobistego interesu ponad potrzeby opozycji.
Pod koniec ubiegłego tygodnia dwójka liderów DK po trzydziestu jeden latach małżeństwa ogłosiła swoje rozstanie. Gyurcsány zapowiedział dodatkowo odejście z polityki i życia publicznego, a także złożenie swojego mandatu poselskiego. Dobrev za kilka tygodni zamierza ubiegać się natomiast o stanowisko szefowej swojej partii, która pod jej rządami miałaby wrócić do tradycyjnych lewicowych postulatów.
Najprawdopodobniej o wiele większe zainteresowanie od zmian w partii mediów będzie wzbudzać kwestia podziału majątku między Gyurcsánya i Dobrev. Samo DK, podobnie jak pozostałe opozycyjne lewicowo-liberalne ugrupowania, znajduje się bowiem w poważnym kryzysie. Według sondaży może mieć więc problem z przekroczeniem progu wyborczego. Przeciwnicy rządów Fideszu zgromadzili się bowiem wokół Pétera Magyara i jego centroprawicowej Partii Szacunku i Wolności (TISZA). Skądinąd Magyar sam pojawił się na scenie politycznej po rozwodzie z Judit Vargą, byłą minister sprawiedliwości w rządzie Orbána.
Liderzy lewicy i związani z nią publicyści, komentując odejście Gyurcsánya z polityki, nawet nie ukrywają ulgi. Jego następczyni na stanowisku szefa MSZP Ildikó Lendvai uważa decyzję za dobrą dla kraju oraz kończącą trwającą od ostatnich wyborów parlamentarnych zaciętą walkę wśród opozycji. Dla portalu Telex w praktyce niewiele się zmieni. Samo DK będzie bowiem dalej kojarzone z Gyurcsányem, nawet już po jego rozwodzie z Dobrev. Jak widać węgierska lewica będzie jeszcze długo żyła z piętnem byłego premiera – postaci charyzmatycznej, ale politycznie skompromitowanej.
Maurycy Mietelski