Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Opinie Polityka Jaką historię napisze japońska Thatcher?

Jaką historię napisze japońska Thatcher?


09 październik 2025
A A A

Nowa szefowa konserwatystów Sanae Takaichi najprawdopodobniej jako pierwsza kobieta obejmie funkcję premiera Japonii. Być może tylko w ten sposób zapisze się na kartach historii swojego kraju. Szargana kryzysami japońska scena polityczna nie sprzyja obecnie wielkim reformom, a każde potknięcie „japońskiej Margaret Thatcher” może zostać wykorzystane przez rosnącą polityczną konkurencję.

Partia Liberalno-Demokratyczna (LDP) w ostatni weekend ponownie wybrała swoje nowe władze. Shigeru Ishiba zaledwie rok po swoim wyborze na przewodniczącego konserwatystów i szefa rządu zdecydował się zrezygnować z obu funkcji. Wziął on na siebie odpowiedzialność za wyniki lipcowych wyborów do izby wyższej japońskiego parlamentu. LDP po głosowaniu ma obecnie jedną z najmniejszych reprezentacji w Izbie Radców w całej swojej siedemdziesięcioletniej historii.

Takaichi łącznie rywalizowała z czterema kandydatami, wygrywając w drugiej turze z ministrem rolnictwa, leśnictwa i rybołówstwa Shinjirō Koizumim. Do nowej szefowej prawicy pasuje idealnie powiedzenie „do trzech razy sztuka”. Przed rokiem przegrała ona w drugiej turze partyjnych wyborów z Ishibą, z kolei cztery lata temu zajęła trzecie miejsce i nie weszła do kolejnej tury głosowania.

Żelaza dama

Nowo wybrana przewodnicząca LDP jest więc doświadczonym politykiem, mającym za sobą wieloletnią karierę partyjną oraz rządową. Na swoją rozpoznawalność zapracowała jako prezenterka telewizyjna, a doświadczenie polityczne zdobywała najpierw w Stanach Zjednoczonych, pracując dla tamtejszej Partii Demokratycznej w ramach stypendium przyznawanego przez amerykański Kongres. Takaichi pierwszy raz dostała się do izby niższej japońskiego parlamentu w 1993 roku. Początkowo zasiadała w Izbie Reprezentantów jako polityk niezależny, aby następnie zaliczyć krótki mariaż z liberałami i trafić ostatecznie do konserwatystów.

Pod koniec ubiegłego wieku pierwszy raz objęła funkcję wiceministra. Jej kariera przyspieszyła już w nowym tysiącleciu w czasie rządów premiera Shinzō Abe. Najpierw pełniła ona funkcję ministra stanu, aby w 2014 roku po raz pierwszy objąć resort spraw zagranicznych i komunikacji, którym kierowała również w latach 2019-2020. Od 2020 do 2022 roku była z kolei ministrem bezpieczeństwa gospodarczego w gabinecie Fumio Kishidy.

Związki Takaichi z Abe nie były przypadkowe. Kandydatka na przyszłą premier Japonii jest znana jako przedstawicielka najbardziej konserwatywnego skrzydła LDP i należy do radykalnie nacjonalistycznej organizacji Nippon Kaigi. Od lat jest jedną z najbardziej znanych przeciwniczek uchwalenia prawa, które umożliwiłoby małżonkom zachowanie swoich nazwisk także po ślubie. Sprzeciwia się ponadto małżeństwom osób tej samej płci, choć jej poprzednicy na stanowisku szefa LDP starali się przygotowywać swoich wyborców do ich legalizacji. Uważa ona podobne postulaty za zagrożenie dla tradycyjnego, japońskiego modelu rodziny.

Z powodu swoich poglądów i historycznej roli Takaichi porównywana jest do premier Wielkiej Brytanii, Margaret Thatcher. W kwestiach gospodarczych nowa lider japońskich konserwatystów jest jednak zwolenniczką mniej ortodoksyjnego podejścia. Opowiada się za realizacją założeń polityki ekonomicznej Abe, czyli za prowadzeniem elastycznej polityki fiskalnej, pobudzaniem wzrostu gospodarczego poprzez wydatki rządowe, reformami strukturalnymi oraz podnoszeniem podatków dla największych przedsiębiorstw. Państwo pod jej rządami miałoby stać się jednym z głównych inwestorów w Japonii.

Poprawić wizerunek

W ostatnich latach LDP stała się prawdziwą stajnią Augiasza. Trudno bowiem zliczyć liczbę afer z udziałem jej czołowych polityków, a niemal każdego miesiąca z szafy wypadają kolejne przysłowiowe trupy. Rozliczanie winnych wizerunkowych kłopotów konserwatystów już przed rokiem rozpoczął poprzednik Takaichi. Ishiba zablokował możliwość ubiegania się o reelekcję w wyborach przez część parlamentarzystów, objętych  prokuratorskim śledztwem w sprawie nieprawidłowości przy finansowaniu ich kampanii.

Krytycy prawicowego ugrupowania twierdzą jednak, że zmiany wprowadzone po ujawnieniu afery z funduszami wyborczymi miały jedynie propagandowy charakter. Wprawdzie skandal doprowadził do rozwiązania mających długie tradycje wewnątrzpartyjnych frakcji, ale zarazem większych konsekwencji nie poniósł żaden z czołowych polityków LDP.  

Takaichi będzie musiała znaleźć też sposób na pogodzenie (już nieformalnych) partyjnych frakcji, mających często zupełnie przeciwstawne wizje prowadzenia polityki. Jej rywal w drugiej turze wyborów na przewodniczącego konserwatystów uzyskał blisko 45 proc. głosów, pozycjonując siebie jako umiarkowanego polityka. Koizumim w porównaniu do Takaichi jest przeciwnikiem współpracy z zyskującymi na popularności ugrupowaniami radykalnej prawicy, a także popiera legalizację małżeństw homoseksualnych.

Alt-rightowa alternatywa

W sondażach na problemach LDP nie zyskuje tradycyjna opozycja w postaci centrowej Konstytucyjnej Partii Demokratycznej (CDP), Japońskiej Partii Komunistycznej (JCP) czy Ludowej Partii Demokratycznej (DPFP), ani też utworzona dekadę temu umiarkowanie prawicowa Partia Innowacji (Ishin). Wyborcy konserwatystów zamiast nich wybierają ugrupowania, które w swojej retoryce i ideologii wyraźnie nawiązują do środowisk amerykańskiego alt-rightu.

W lipcowych wyborach do Izby Radców największy sukces odniosła Partia Zrób To Sam (Sansei)). Ugrupowanie utworzone przed pięcioma laty przez Soheia Kamiyę uzyskało 12,25 proc., w porównaniu do ubiegłorocznych wyborów do Izby Reprezentantów zwiększając swoje poparcie blisko czterokrotnie. Swoją reprezentację w izbie wyższej parlamentu zyskała ponadto działająca od dwóch lat Konserwatywna Partia Japonii (CPJ), której przewodniczącym jest pisarz i producent telewizyjny Naoki Hyakuta.

Źródeł rosnącego poparcia dla radykalnej prawicy upatruje się głównie w prawicowej fali, zapoczątkowanej przez zwycięstwo Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich. Sansei cieszy się największą popularnością wśród najmłodszych japońskich wyborców, rozczarowanych dotychczasową elitą polityczną. Partia Kamiy pozyskuje też elektorat LDP sprzeciwiający się coraz bardziej otwartej polityce imigracyjnej prowadzonej przez konserwatywne rządy. Sprawa świadczeń społecznych udostępnianych obcokrajowcom była w ostatnich miesiącach jednym z najważniejszych tematów politycznych w Japonii.

Nie tylko Trump, ale przede wszystkim zastrzelony w lipcu 2022 roku były premier Shinzō Abe zrobił wiele dla odrodzenia się japońskiego nacjonalizmu. Ugrupowanie Hyakuty zdaje się przyciągać część rozczarowanych wyborców LDP głównie swoim antykoreańskim szowinizmem, a także rewizjonizmem historycznym. Lider CPJ znany jest między innymi z kwestionowania japońskich zbrodni na kontynencie azjatyckim, zwłaszcza masakry w chińskim Nankinie.

Problemem dla konserwatystów nie są jedynie nowe ruchy prawicowe. Powoli od LDP odwraca się jej wieloletni koalicjant, czyli partia Komeito. Jej przewodniczący Tetsuo Saito obawia się radykalizmu Takaichi, dlatego po ostatnich rozmowach z kierownictwem konserwatystów nie zadeklarował jednoznacznego poparcia dla nowego gabinetu. Według „The Japan Times” sceptyczna wobec potencjalnej przyszłej szefowej rządu jest zwłaszcza buddyjska organizacja religijna, Sōka Gakkai. Religijne zaplecze Komeito krytykuje plany Takaichi dotyczące odwiedzin szintoistycznej świątyni Yasukuni Jinja, niezwykle ważnej dla środowisk japońskich nacjonalistów. LDP staje się dla Komeitu politycznym obciążeniem, w każdych kolejnych wyborach kosztującym buddyjskich konserwatystów utratę poparcia.

Naprawić gospodarkę

W swojej partyjnej polityce Takaichi będzie musiała zarówno stawić czoła rosnącej popularności radykalnych ugrupowań, jak i utrzymać przy LDP bardziej umiarkowany elektorat. Japońskie społeczeństwo bardziej niż politycznymi przepychankami jest natomiast zainteresowane rozwiązaniem jego bieżących problemów. W tej kwestii przyszła premier Japonii najprawdopodobniej staje przed jeszcze trudniejszym zadaniem.

Ostatnie miesiące to czas stale rosnącej inflacji. Sytuację udało się wprawdzie opanować i w lecie ceny rosły najwolniej od listopada ubiegłego roku, ale w tym samym czasie wyraźnie zahamował wzrost wynagrodzeń Japończyków. Szczególnie dotkliwe dla społeczeństwa są koszty zakupu ryżu. Jeszcze w lipcu wzrost jego cen w skali rocznej wyniósł ponad 90 proc., stąd też ustępujący gabinet Ishiby wprowadził szereg środków mających zwiększyć jego produkcję.

Nowa szefowa konserwatystów już zapowiadała przygotowanie założeń nowej polityki gospodarczej. Jej podstawowym celem ma być doprowadzenie właśnie do realnego wzrostu płac. Od prawie trzech i pół roku uposażenia Japończyków w ujęciu miesięcznym zwiększały się tylko przez cztery miesiące, co powszechnie uznaje się za najważniejszy czynnik wpływający na spadek społecznego poparcia dla koalicyjnych rządów LDP i Komeito.

Na Takaichi czekają też wyzwania w zakresie relacji Japonii z partnerami gospodarczymi. Ishiba ustąpił ze stanowiska premiera po zakończeniu negocjacji handlowych ze Stanami Zjednoczonymi, ale amerykańsko-japońska umowa nie reguluje wszystkich kwestii spornych we wzajemnych stosunkach. Amerykański prezydent Donald Trump od miesięcy zarzuca Japonii celowe osłabianie własnej waluty,  co prowadzi do utrzymywania nierównowagi handlowej. Polityka ekonomiczna nowej szefowej japońskiego rządu będzie musiała więc uwzględniać obawy amerykańskiego sojusznika.

Zwłaszcza, że wielką niewiadomą pozostaje kwestia dalszego rozwoju relacji z Chińską Republiką Ludową i Republiką Korei. Rząd Ishiby chciał wzmacniać współpracę z Chińczykami i Koreańczykami w odpowiedzi na działania USA. Kontrowersyjne z punktu widzenia obu narodów poglądy Takaichi mogą pokrzyżować te plany. Jest ona bowiem związana ze środowiskami między innymi otwarcie negującymi zbrodnie popełnione przez Japończyków podczas okupacji Azji Południowo-Wschodniej. Dopiero niedawno Tokio znormalizowało relacje z Seulem, które były wyjątkowo napięte w okresie rządów Abe, także blisko współpracującego z radykałami.

***

Podziwiana przez Takaichi brytyjska premier sprawowała władzę przez jedenaście lat, wprowadzając w tym czasie szereg głośnych reform. Przyszła szefowa japońskiego rządu w porównaniu do Thatcher niemal na pewno nie będzie miała tyle czasu, aby wprowadzić zapowiadane przez siebie zmiany. W dynamicznie zmieniającej się japońskiej rzeczywistości nie tylko od niej zależy, czy zostanie zapamiętana tylko jako pierwsza kobieta na stanowisku premiera.

Maurycy Mietelski

fot. Prime Minister of Japan / Wikimedia Commons (CC BY 4.0)