Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Niemcy Opinie Polityka Erupcja niezadowolenia w Bangladeszu

Erupcja niezadowolenia w Bangladeszu


23 lipiec 2024
A A A

Prawie dwieście ofiar, wojsko na ulicach, ewakuowani obywatele innych państw i aresztowania wśród działaczy opozycji. Tak wygląda Bangladesz po kilku dniach intensywnych zamieszek. Tamtejszy ruch studencki zapowiada, że nie zamierza się poddawać dopóki władze nie spełnią jego żądań.

Według danych z poniedziałku, łącznie w ostatnich dniach protestów zginęły 163 osoby. Demonstracje wymknęły się spod kontroli przed weekendem, gdy demonstranci między innymi zaatakowali siedzibę państwowej telewizji. Władze w Dakce w piątek zdecydowały się na wprowadzenie godziny policyjnej, a także wyprowadzenie na ulice miast żołnierzy i strażników granicznych, aby wspomogli oni coraz gorzej radzącą sobie policję. Mimo tak dużej liczby ofiar śmiertelnych, rządzący nakazali służbom strzelanie bez ostrzeżenia do manifestantów.

Kwoty dla niepodległości

Trwające od kilku tygodni demonstracje były w swojej pierwszej fazie skierowane przeciwko systemowi kwotowemu, dotyczącemu zatrudniania w administracji rządowej członków rodzin osób zasłużonych w walce o niepodległość Bangladeszu. Liczące obecnie blisko 163 miliony mieszkańców państwo powstało w 1971 roku, kiedy wspieranym przez Indie Bengalczykom z Pakistanu Wschodniego udało się pokonać wojsko Pakistanu Zachodniego.

Przywileje dla potomków weteranów wojny zasadniczo nie są niczym nowym, ale przed sześcioma laty zostały całkowicie zniesione pod naciskiem protestujących wówczas studentów. Problem w tym, że w czerwcu tego roku Sąd Najwyższy Bangladeszu uznał zlikwidowanie systemu kwotowego za naruszenie konstytucji. Jego przywrócenie oznaczało, że 30 proc. miejsc pracy w administracji państwowej miało przysługiwać rodzinom uczestników konfliktu niepodległościowego.

Właśnie ten fakt spowodował wyjście na ulice grup studenckich. To one organizowały protesty w największych miastach, domagając się zniesienia tego rodzaju przywilejów. Zdaniem demonstrantów są one przede wszystkim sposobem kupowania sobie poparcia społecznego przez rządzącą Ligę Ludową (AL.), bo właśnie ona odegrała kluczową rolę we wspomnianej wojnie.     

To już coś więcej

Ostatecznie rząd ugiął się w sprawie systemu kwotowego, głównie poprzez przyspieszenie posiedzenia Sądu Najwyższego mającego ponownie zając się sprawą. W niedzielę sędziowie wydali więc kolejny wyrok. Kwoty na jego mocy zostały jedynie ograniczone, a nie całkowicie zniesione. Ogółem 5 proc. stanowisk w administracji państwowej będzie przysługiwało potomkom weteranów wojennych, 2 proc. niepełnosprawnym i przedstawicielom mniejszości etnicznych, zaś pozostałe 93 proc. stanowisk zostanie rozdzielonych według kompetencji.

Przedstawiciele studentów pozytywnie wypowiedzieli się na temat niedzielnego wyroku bangladeskiego Sądu Najwyższego. Nie zamierzają jednak kończyć z tego powodu swoich protestów. Zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku dni demonstracje wyraźnie ewoluowały i nie ograniczają się jedynie do postulatów związanych ze zniesieniem systemu kwotowego. Teraz ich uczestnicy mają nowe żądania, domagając się między innymi uwolnienia aresztowanych oraz ukarania osób odpowiedzialnych za strzelanie do manifestujących.

Widać wyraźnie, że opozycja nie zamierza odpuszczać, ponieważ poczuła wyraźną szansę na powrót do politycznej gry. Zbojkotowane przez największą opozycyjną Bangladeską Partię Nacjonalistyczną (BNP) styczniowe wybory parlamentarne w Bangladeszu zostały powszechnie uznane za nieuczciwe i niedemokratyczne, lecz nie przełożyło się to na masowy udział społeczeństwa w protestach. Obecna sytuacja jest zgoła odmienna, a do manifestacji przyłączają się również inne grupy społeczne.

Przeciwko biedzie

Bangladesz mimo wieloletniego dynamicznego wzrostu gospodarczego i pewnej poprawy standardu życia jest wciąż jednym z najbiedniejszych państw kontynentu azjatyckiego. Głównie z tego powodu sprawa systemu kwotowego w strukturze zatrudnienia w administracji państwowej wzbudza tak wiele kontrowersji. Państwo postrzegane jest właściwie jako najlepszy i najbardziej stabilny pracodawca w tym kraju.  

Często jest ono zresztą jedynym miejscem pracy, zwłaszcza dla osób kończących naukę na uniwersytetach. Szacuje się, że rocznie blisko 400 tysiące absolwentów bangladeskich szkół wyższych ubiega się o około trzy tysiące etatów w urzędach publicznych, przystępując do specjalnego egzaminu urzędniczego. Ogółem bez zatrudnienia pozostaje blisko 18 milionów młodych Bengalczyków, a osoby po studiach są częściej narażone na bezrobocie od gorzej wykształconych osób. Jakość miejsc pracy w sektorze prywatnym pozostawia zresztą wiele do życzenia, bo kraj wręcz słynie z taniej produkcji, szczególnie w branży odzieżowej.

Problemy z ze znalezieniem zatrudnienia pogłębiła pandemia koronawirusa. Dwa lata temu wzrost gospodarczy w Bangladeszu wyraźnie spowolnił, chociaż ogółem w ciągu ostatnich dwóch dekad ten azjatycki kraj wyraźnie się rozwinął. Z ubóstwa wyszło ponad 25 milionów osób, z kolei w ciągu zaledwie dekady dochód na mieszkańca wzrósł trzykrotnie. Demonstrujący uważają jednak, że głównymi beneficjentami zmian są rządzące elity, a od dwóch lat sukcesywnie rosną koszty utrzymania. Z pewnością niezadowolenie pogłębia fakt niedawnego ujawnienia korupcyjnych powiązań na szczytach władzy w Dakce.

Nieprzejednani

Ubiegłotygodniowa eskalacja przemocy na bangladeskich ulicach nie była jedynie wynikiem radykalizacji protestujących. Rządząca AL w ramach przejścia do kontrofensywy zmobilizowała zarówno siły bezpieczeństwa, jak i swoich własnych aktywistów. Demonstracje studenckie były więc atakowane przez zwolenników tego ugrupowania, w tym przez działaczy jej własnej organizacji akademickiej.

Premier Bangladeszu Sheikh Hasina, będąca córką pierwszego prezydenta kraju po uzyskaniu niepodległości, także nie dążyła do deeskalacji konfliktu. Winą za ofiary śmiertelne protestów obarczyła opozycyjne ugrupowania, czyli wspomnianą BNP oraz Bangladeski Kongres Islamistyczny (BJI). Według Hasiny właśnie te partie podburzyły demonstrujących, którzy w ubiegłym tygodniu przeszli od pokojowych protestów do ataków na budynki rządowe oraz siedziby państwowych instytucji.

W odpowiedzi bangladeski rząd wprowadził wspomnianą godzinę policyjną, ograniczył dostęp do sieci internetowej oraz zamknął placówki edukacyjne. Władze w Dakce twierdzą, że ograniczenia zostaną zniesione, kiedy sytuacja w kraju zacznie się uspokajać. Na razie większość uczestników protestów podporządkowała się wprowadzonej godzinie policyjnej, ale zarazem ruch studencki wystosował ultimatum wobec Hasiny. Do środy ma ona czas na spełnienie ich żądań, czyli wypuszczenie zatrzymanych i rozliczenie osób odpowiedzialnych za zabójstwa protestujących.

Pojawia się jednak pytanie, czy rządząca partia AL rzeczywiście pójdzie na jakiekolwiek ustępstwa, poza oczywiście wspomnianym ograniczeniem systemu kwotowego. Retoryka wobec uczestników protestów nie tylko nie złagodniała, ale są oni oskarżani o „stworzenie anarchii” i działalność wrogą wobec narodu.  Hasina zapowiadająca rozprawienie się z ugrupowaniami opozycyjnymi raczej więc nie przybliża Bangladeszu do pokoju.

Maurycy Mietelski

fot. Rayhan9d / Wikimedia Commons (CC BY-SA 4.0)