Irlandzka lewica marzy o realnej władzy
Wybór Catherine Connolly na prezydent Irlandii wywołał spore zainteresowanie światowych mediów, bo jest ona krytykiem militaryzacji Unii Europejskiej. Dla irlandzkiej lewicy niezależna polityk jest natomiast nadzieją na przejęcie władzy, po raz pierwszy w jej dotychczasowej historii.
Connolly w piątkowym głosowaniu rywalizowała jedynie z dwoma rywalami. Otrzymała ona ponad 63,3 proc. pierwszych głosów preferencyjnych. Druga w stawce Heather Humphreys z centroprawicowej partii Fine Gael uzyskała poparcie na poziomie 29,5 proc. Na Jima Gavina z konserwatywnego Fianna Fáil swój pierwszy preferencyjny głos oddało zaledwie 7,2 proc. wyborców, lecz sam kandydat wycofał się na trzy tygodnie przed wyborami w związku z zarzutami o zaległości w opłatach za czynsz.
Zachować neutralność
W pierwszym przemówieniu po ogłoszeniu swojego zwycięstwa, Connolly przedstawiła główne założenia swojej prezydentury. Ma ona koncentrować się na promowaniu różnorodności oraz na utrzymaniu neutralnego statusu przez Irlandię. To właśnie drugi z tych postulatów, oczywiście w kontekście trwającej wojny na Ukrainie, wzbudził największe zainteresowanie wśród zagranicznych mediów.
Wprawdzie głowa państwa pełni w irlandzkim systemie politycznym głównie funkcję reprezentacyjną, ale może mieć pewien wpływ na kreowanie polityki zagranicznej. Dodatkowo funkcja prezydenta cieszy się dużym autorytetem wśród społeczeństwa. Choćby dlatego ustępujący przywódca Irlandii Michael D. Higgins (sam wywodzący się z lewicowej Partii Pracy) wielokrotnie zabierał głos na ważne tematy społeczno-polityczne, a w tym roku odniósł się także do polityki Sojuszu Północnoatlantyckiego, krytykując trwający wyścig zbrojeń.
Pod tego rodzaju poglądami następczyni Higginsa podpisałaby się zapewne bez większych wątpliwości. Connolly również wypowiada się krytycznie na temat działań NATO oraz rozbudowy potencjału militarnego przez Unię Europejską. W opinii irlandzkiej prezydent elekt, Sojusz Północnoatlantycki jest zbytnio zainteresowany swoją dalszą ekspansją na Wschód. Wyraziła ona również zaniepokojenie zbrojeniem się przez Niemcy, porównując obecną sytuację do lat trzydziestych ubiegłego wieku.
Wypowiedzi Connolly na wspomniane tematy krytykował w czasie kampanii przedwyborczej premier Micheál Martin. Lider Fianna Fáil uważa, że podobne opinie mogą narażać Irlandię na ostracyzm ze strony jej najbliższych sojuszników. Z tego powodu szef rządu komentując wyniki wyborów prezydenckich wyraził nadzieję na bliską współpracę z nową prezydent, wspominając w swoim oświadczeniu o „znaczącej roli” odgrywanej przez Irlandię na arenie międzynarodowej.
W tej chwili trudno jednak sobie wyobrazić, żeby głowa państwa łatwo znalazła nić porozumienia z szefem rządu. Connolly jako zadeklarowana pacyfistka zamierza walczyć o otrzymanie wspomnianej neutralności militarnej Irlandii, dlatego domaga się chociażby przeprowadzenia referendum w sprawie zniesienia tak zwanej „potrójnej blokady”. Dotyczy ona konieczności spełnienia określonych wymogów, żeby możliwe było wysłanie irlandzkich żołnierzy na misje międzynarodowe. Orędownikiem zmian w tym zakresie jest rząd Martina, starający się od dwóch lat przekonać opinię publiczną do zmiany dotychczasowej polityki.
O sprawiedliwość społeczną
W swojej dotychczasowej politycznej działalności nowa prezydent Irlandii zajmowała się głównie tematyką społeczną. Sama wychowała się wraz z trzynaściorgiem (!) rodzeństwa na osiedlu socjalnym w Galway, zaś angażując się w działalność katolickich organizacji niosła pomoc potrzebującym. Problematyką społeczną zajmowała się też jako radna swojego rodzinnego miasta, przez kilkanaście lat reprezentując w radzie miejskiej Partię Pracy.
Connolly według swoich własnych deklaracji zaangażowała się w politykę samorządową, żeby zwrócić uwagę na problemy związane z dostępnością mieszkań. W tej kwestii będzie ona z pewnością chciała naciskać na obecne władze. Kryzys mieszkaniowy w Irlandii uznawany jest za jeden z najważniejszych problemów kraju,i prowadzący między innymi do radykalizacji antyimigracyjnych nastrojów wśród irlandzkiego społeczeństwa.
Poglądy na kwestie społeczno-polityczne z pewnością będą łączyć nową Uachtaráin z jej poprzednikiem. Connolly i Higgins w przeszłości wspólnie należeli do Partii Pracy oraz byli jej liderami w Galway. Mimo pewnych różnic politycznych zawsze łączyła ich krytyka neoliberalizmu. Zdaniem nowej prezydent Irlandii, to właśnie ta ekonomiczna doktryna odpowiada za współczesne problemy społeczno-gospodarcze.
Lewicowa nadzieja
Connolly od osiemnastu lat, po tym jak opuściła szeregi Partii Pracy, jest niezależnym politykiem. W ubiegłotygodniowych wyborach mogła natomiast liczyć na szerokie poparcie środowisk lewicowych. Poza laburzystami jej kandydaturę wspierały reprezentowane w parlamencie lewicowo-nacjonalistyczna Sinn Féin, Socjaldemokraci, Partia Zielonych i Ludzie Ponad Zyski (PBS-Solidarity).
Politycy wspomnianych ugrupowań po ogłoszeniu wyników wyborów nie ukrywali, że liczą na pozytywny efekt zwycięstwa Connolly. Dzięki niemu po kolejnych wyborach do Dáil Éireann władzę w Irlandii miałaby przejąć centrolewicowa koalicja. Poza czternastoletnią kadencją Higginsa największym sukcesem w historii irlandzkiej lewicy był udział w koalicjach rządowych. Partia Pracy, Partia Zielonych i nieistniejąca już Demokratyczna Lewica były w nich jednak tylko dużo słabszymi partnerami prawicowych ugrupowań.
Lewicowym partiom sprzyja sytuacja ekonomiczna w Irlandii. Poza wspomnianym kryzysem mieszkaniowym na jej korzyść działają masowa emigracja młodych Irlandczyków oraz niezadowolenie społeczne związane z sytuacją finansową przeciętnych ludzi. Wprawdzie dane dotyczące wzrostu gospodarczego (wyniósł on w trzecim kwartale 10,5 proc.) stawiają Irlandię na pozycji lidera w całej Unii Europejskiej, ale rządząca prawica mimo zapowiedzi nie potrafiła jak dotąd wprowadzić skutecznych mechanizmów redystrybucji dóbr wypracowanych przez Irlandczyków.
Zwycięstwo Connolly z dwóch powodów wcale nie musi utorować lewicy drogi do władzy. Po pierwsze, mimo podobnych oczekiwań nie doprowadziły do tego dwa wcześniejsze zwycięstwa Higginsa oraz wygrana lewicowej polityk Mary Robinson w 1990 roku. Po drugie, w Irlandii od ponad dwóch lat cały czas narastają antyimigracyjne nastroje. Według sondaży do parlamentu weszłaby nawet kilkunastoosobowa reprezentacja zdecydowanych przeciwników imigracji. Prowadząca w badaniach Sinn Féin ma wyraźny problem z określeniem swojego stanowiska w tej sprawie, mimo wyraźnej niechęci własnych wyborców do masowego napływu obcokrajowców. Pozostałe lewicowe ugrupowania także nie odpowiadają nastrojom panującym wśród irlandzkiego społeczeństwa.
W wyraźnej defensywie po wyborach parlamentarnych znalazła się rządząca konserwatywno-liberalna koalicja. Niektórzy koledzy partyjni obecnego szefa rządu uważają, że Fianna Fáil powinna szukać już następcy Martina. Podzieleni w sprawie wyników wyborów są z kolei politycy koalicyjnej Fine Gael. Część działaczy chadeków twierdzi, że sytuacja międzynarodowa i gospodarcza sprzyjała Connolly, z kolei w opinii innych partia mogła wystawić lepszego kandydata od Humphreys.
Maurycy Mietelski
fot. Houses of the Oireachtas / Wikimedia Commons (CC BY 2.0)



Irlandzka lewica marzy o realnej władzy
Jaką historię napisze japońska Thatcher?
Szpitale zamiast stadionów. Generacja Z przejęła marokańskie ulice
Czeski raj dla populistów