Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Michał Gradoń: Niebezpieczny precedens


01 czerwiec 2010
A A A

Wczoraj nad ranem izraelscy komandosi zaatakowali pokojowy konwój 6-ciu statków płynących z pomocą humanitarną do oblężonej od trzech lat Strefy Gazy. Atak nastąpił na wodach międzynarodowych. W jego wyniku zginęło wedle potwierdzonych informacji co najmniej 9 osób (izraelska telewizja mówi nawet o 19 –stu zabitych), a kilkadziesiąt zostało rannych. Informacje podawane przez światowe agencje są nieprecyzyjne w tej kwestii.

Izraelska armia próbuje mętnie się tłumaczyć, iż komandosi zostali ostrzelani i zaatakowani nożami. W wyniku czego co najmniej czterech żołnierzy zostało rannych. Owszem aktywiści bronili się przed pirackim abordażem, co widać na krótkim filmie krążących w Internecie. Dlaczego mieli by tego nie robić? Przecież znajdowali się na wodach międzynarodowych. Wątpliwe jednak by w obronie użyto broni palnej. Choćby jedna sztuka takiej broni na pokładzie flotylli przekreślałaby podkreślany wielokrotnie w mediach jej pokojowy i humanitarny charakter. Zbyt duża stawka. Organizatorzy rejsu nie mogli pozwolić sobie na takie zaniedbanie. A armia izraelska próbuje teraz wszelkimi sposobami usprawiedliwić swój tragiczny w skutkach atak.

Obecny rząd izraelski nie liczy się z nikim i z niczym. Wie już o tym nawet administracja prezydenta Baracka Obamy bezskutecznie próbująca powstrzymać Izrael przez rozbudową nielegalnych osiedli na Zachodnim Brzegu czy też przed wyburzeniami domów palestyńskich we Wschodniej Jerozolimie. Swoją bezkompromisowość gabinet premiera Netanyahu pokazał również i tym razem nie pozwalając flotylli dopłynąć do brzegów Gazy. Oczywistym jednak jest że ofiar przy okazji powstrzymania statków można było uniknąć. Izraelscy antyterroryści znają mnóstwo skutecznych sposobów powalenia przeciwnika na ziemie bez zabijania go. Dlaczego zatem użyto ostrej amunicji? Przekaz ma być czytelny: „Nawet obcokrajowcy nie są bezpieczni gdy próbują łamać nasze jednostronnie ustalone prawa”. Skala tego przekazu przejawiająca się w liczbie zabitych i rannych jest przerażająca i zaskoczyła chyba też samych Izraelczyków. Dowodem na to może być chociażby wystąpienie izraelskiego wiceministra spraw zagranicznych Danny Ayalona, który stwierdził iż cały rejs to prowokacja, a jego organizatorzy są dobrze znani ze swoich związków z globalnym dzihadem, Al-Qaidą i Hamasem! Szkoda że nie wymieniono jeszcze osi zła i królestwa Mordoru…     

Jedno jest pewne. Wydarzenie to może stanowić niebezpieczny precedens. Nie zdarzyło się bowiem jeszcze by armia jakiegoś kraju atakowała nieuzbrojonych cywilów, pokojowych aktywistów, niosących pomoc humanitarną. Przynajmniej nie zdarzyło się to nigdy na taką skalę w warunkach nie wojennych. Paradoksalnie siła oddolnych inicjatyw obywatelskich które stały za organizacją Flotylli Wolności, może okazać się również jej słabością. Izrael sprytnie wykorzystał to, iż za organizacją rejsu nie stało oficjalnie, poza Turcją, żadne inne państwo. Pozwoli mu to po raz kolejny uniknąć odpowiedzialności za zbrodnicze łamanie prawa międzynarodowego. Może okazać się bowiem że społeczność międzynarodowa, poza chwilowym wzburzeniem, ponownie nie będzie w stanie wystarczająco upomnieć się o prawa już nie tylko Palestyńczyków ale i swoich własnych obywateli. Smutne to. Tym bardziej że na pokładzie flotylli znajdowała się Polka, Ewa Jasiewicz.