Szwajcarzy obawiają się imigracji i polityki klimatycznej
Szwajcarska Partia Ludowa już tradycyjnie krytykowała w swojej kampanii wyborczej skutki masowej imigracji. Tym razem dużą rolę w jej zwycięstwie odegrała także polityka klimatyczna, która coraz mocniej utożsamiana jest w Szwajcarii z rosnącymi kosztami życia. Między innymi z tego powodu straty poniosły oba ugrupowania tamtejszych zielonych.
Ludowcy byli bliscy powtórzenia swojego największego sukcesu, czyli zdobycia 65 mandatów w Radzie Narodowej. Ostatecznie w liczącej 200 miejsc izbie niższej szwajcarskiego parlamentu zasiądzie 62 polityków Szwajcarskiej Partii Ludowej (SVP). Drugi wynik uzyskała Socjaldemokratyczna Partia Szwajcarii (SP) z 41 mandatami, a trzeci Centrum z 29 mandatami. Poza tym 28 mandatów przypadło Wolnej Partii Demokratycznej - Liberałom (FDP), 23 Partii Zielonych (G), 10 Zielonym Liberałom (GLP), po 2 mandaty Ewangelickiej Partii Ludowej (EVP), Federalnej Unii Demokratycznej (EDU) i Ruchowi Obywateli Genewy (MCG) oraz jeden mandat związanej z ludowcami Lidze Ticino (LdT).
Imigracja poza kontrolą
SVP nie udało się więc pobić rekordowego wyniku, ale i tak będzie miała ona o dziewięciu reprezentantów więcej niż w minionej kadencji Rady Narodowej. Narodowo-konserwatywne ugrupowanie od dwóch dekad wygrywa wybory dzięki hasłom antyimigracyjnym, także tym razem bardzo dobrze odczytując nastroje panujące wśród Szwajcarów.
Są one związane głównie z narastającym problemem nielegalnej imigracji. W ubiegłym roku zatrzymano blisko 52 tys. obcokrajowców, czyli prawie trzykrotnie więcej niż w 2021 roku. Pod koniec września rząd federalny zdecydował się wysłać dodatkowych funkcjonariuszy służb granicznych na granicę z Włochami, w związku z nową odsłona kryzysu migracyjnego na włoskiej wyspie Lampedusa. Według socjaldemokratycznej minister sprawiedliwości Elisabeth Baume-Schneider, tylko 3 proc. obcokrajowców składa wnioski o udzielenie azylu w Szwajcarii, co zdaniem ludowców świadczy o konieczności dokładniejszej kontroli osób przybywających do kraju.
Dotychczasowa polityka azylowa i imigracyjna jest zresztą od dawna krytykowana przez SVP, głównie pod kątem zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju. Imigranci według narodowych konserwatystów odpowiadają między innymi za coraz większą liczbę przestępstw. Według danych Federalnego Urzędu Statystycznego za 2022 rok, blisko 53 proc. osób podejrzanych o popełnienie przestępstw kryminalnych nie posiadało szwajcarskiego obywatelstwa. W przypadku przemocy domowej odsetek ten wyniósł 57 proc., a czynów przeciwko życiu i zdrowiu prawie 52 proc. Ogółem w poprzednim roku odnotowano znaczny wzrost liczby przypadków łamania prawa (w kantonie Appenzell Innerrhoden o blisko połowę w porównaniu do 2021 roku), przy równoczesnym narastającym problemie braków kadrowych w policji.
Masowa imigracja ma być zagrożeniem nie tylko dla bezpieczeństwa, ale także dla portfeli Szwajcarów. SVP w swojej kampanii eksponowało zwłaszcza kwotę 4 miliardów franków szwajcarskich, wydawanych rocznie przez rząd federalny na obecny system azylowy. Do tego dochodzi konieczność zakwaterowania azylantów i imigrantów. Ich masowy napływ przy niewielkiej podaży nowych mieszkań wiąże się ze wzrostem kosztu kupna i wynajmu lokali.
Klimat kosztuje
Głównym tematem poprzedniej kampanii przedwyborczej były kwestie polityki klimatycznej i ekologii. Cztery lata temu rekordowym poparciem cieszyły się więc obie partie szwajcarskich zielonych, a lewicowa część ekologów zyskała blisko 17 nowych mandatów i w minionej kadencji Rady Narodowej była reprezentowana przez 28 posłów. Teraz oba ugrupowania poniosły największe straty pośród wszystkich ugrupowań parlamentarnych.
Przed tegorocznymi wyborami zieloni ostrzegali przed skutkami zbyt powolnego ograniczenia emisji dwutlenku węgla, i związanymi z tym zmianami klimatycznymi pokroju topnienia lodowców w Alpach. Zdaniem niektórych komentatorów tym razem mobilizacja wyborców nie powiodła się z powodu niezbyt upalnego lata oraz wrześniowej i październikowej pogody. Szwajcarzy nie mieli więc powodu, aby także tym razem uwierzyć w alarmistyczny ton ekologów.
Najprawdopodobniej dużo większe znaczenie miały jednak koszty polityki klimatycznej. SVP przypominało w trakcie kampanii, że już w przyszłym roku przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci rachunki za prąd wyższe o blisko pół tysiąca franków. Sprzeciw wobec zaostrzenia warunków transformacji energetycznej był już zresztą widoczny dużo wcześniej. W połowie 2021 roku Szwajcarzy odrzucili w referendum nową ustawę o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych, uznając ją zwłaszcza za zbyt kosztowną dla małych i średnich przedsiębiorstw.
Ludowcy skorzystali nie tylko na krytyce polityki imigracyjnej i klimatycznej. Na spadek siły nabywczej Szwajcarów duży wpływ mają także inflacja i zbliżająca się kolejna podwyżka składki na ubezpieczenie zdrowotne. Szefowa wydziału SVP ds. zdrowia zaproponowała w związku z tym rezygnację z przymusowego ubezpieczenia, aby postawić w ten sposób na prywatną służbę zdrowia.
Nie tylko SVP
Sukcesami na miarę swoich możliwości mogą pochwalić się inne prawicowe ugrupowania. W izbie niższej szwajcarskiego parlamentu po czteroletniej przerwie zasiądą przedstawiciele lokalnego genewskiego ugrupowania, założonego między innymi przez byłych członków SVP. Samo MCG unika tradycyjnego podziału na prawicę i lewicę, dlatego określa siebie mianem partii protestu. Z ludowcami genewczyków łączy głównie sprzeciw wobec imigracji, przy czym MCG krytykuje także konkurencję na lokalnym rynku pracy ze strony Francuzów.
Jeden mandat więcej niż w poprzedniej kadencji będzie miała EDU, której posłowie w przeszłości wchodzili w skład klubu parlamentarnego SVP. Partia popularna głównie wśród konserwatywnych protestantów zyskała posła kosztem bardziej umiarkowanej EVP, skupiając się na obronie chrześcijańskich wartości i krytykując postulaty ruchu LGBT.
Mandat w Radzie Narodowej obroniła natomiast LdT, której przedstawiciel zasiadał w zeszłej kadencji w klubie SVP. Ugrupowanie działające w najdalej wysuniętym na południe Szwajcarii kantonie Ticino jest uważane za odnogę ludowców mającą zagospodarować włoskojęzycznych wyborców. Jeśli chodzi o podziały wewnętrzne, z pewnością najlepszą wiadomością dla SVP (funkcjonującą na tych terenach jako Unia Demokratycznego Centrum) wśród wyborców we francuskojęzycznych kantonach.
***
Szwajcarski system polityczny opiera się na demokracji bezpośredniej i samorządności kantonów, dlatego Rada Federalna ma tak naprawdę ograniczone możliwości. Na dodatek działa on w systemie konsensusu, a więc w jego skład wchodzą wszystkie największe partie parlamentarne. Po wysokim wyniku SVP można więc spodziewać się głównie pewnych korekt w polityce imigracyjnej, takich jak przywrócenie kontroli granicznych. Pytanie, czy ludowcy przekonają Szwajcarów także do popierania ich poglądów w referendach.
Maurycy Mietelski