Tunezyjska mini intifada bezrobotnych
Gdy w styczniu 2011 w wyniku masowych protestów z Tunezji uciekł prezydent Ben Ali i w pierwszym arabskim kraju zaczęła rodzić się demokracja nadzieje na ogólną poprawę sytuacji były bardzo wysoko rozbudzone. Tunezyjczycy liczyli nie tylko na to, że już nie będą się musieli obawiać bezpieki, ale również na znaczącą poprawę sytuacji ekonomicznej.
Po pięciu latach, szczególnie ludzie młodzi którzy byli motorem przemian w Tunezji w ostatnich latach widzą, że ich nadzieje na poprawę sytuacji bytowej były płonne. Po śmierci w wyniku nieszczęśliwego wypadku młodego bezrobotnego, Ridhy Jahjaouiego (16 stycznia 201) mieszkańcy miasteczka al-Kasrajn postanowili wyjść na ulice i czynnie zaprotestować przeciwko pogarszającej się sytuacji materialnej i braku perspektyw na jej poprawę. Do demonstracji przyłączyli się również Tunezyjczycy z innych miast w kraju (m.in. Feriana, Gabes, oraz Sidi Bouzid gdzie rozpoczęły się protesty Arabskiej Wiosny w styczniu 2011) skandując hasła „praca lub kolejna rewolucja" i "praca, wolność, godność". Protesty poparła największa krajowa centrala związkowa UGTT której szef w zeszłym miesiącu wraz z innymi przedstawicielami tunezyjskich organizacji pozarządowych wchodzących w skład Kwartetu odbierał w Oslo Pokojową Nagrodę Nobla. Jednocześnie UGTT nawołuje do używania jedynie pokojowych metod protestu. Według tunezyjskiego MSW w starciach z demonstrantami w miejscowości Feriana śmierć poniósł również jeden z funkcjonariuszy policji. Trwające od kilku dni protesty w Tunezji – nazwane przez niektóre media „intifadą” bezrobotnych to największy bunt w kraju od czasów jaśminowej rewolucji. Jego przyczyny są przede wszystkim ekonomiczne.
Od końca 2014 rządy Partii Nida Tunis oraz wywodzącego się z niej prezydenta Essebsiego zmagają się z tymi samymi problemami które doprowadziły do przegranej w ostatnich wyborach umiarkowaną partię islamistyczną Ennahda oraz jej koalicyjnych partnerów z byłym prezydentem Marzukim i jego partią na czele. Kluczowe sprawy to wysokie, szczególnie wśród ludzi młodych, bezrobocie oraz blisko z nim powiązane deficyty bezpieczeństwa wewnętrznego. Pomimo poprawiającej się koniunktury w gospodarce światowej, a przede wszystkim w gospodarce europejskiej od której Tunezja jest najbardziej uzależniona (80 procent handlu z Europą) nie przekłada się to na wzrost gospodarczy w kraju. Zamiast być lepiej, jak wielu miało nadzieję po tym gdy rządy przejęła Nida Tunis, to jest gorzej. Bezrobocie które spadało za rządów islamistów (z prawie 19 procent w 2011 do poniżej 15 procent na końcu 2014) w 2015 znów zaczęło rosnąć i aktualnie kształtuje się na poziomie ok. 15,3 procent. Tunezyjską zmorą jest nade wszystko wysokie bezrobocie wśród ludzi młodych, które w niektórych regionach kraju – takich jak na przykład region gdzie aktualnie wybuchły protesty – jest dwukrotnie wyższy niż średnia krajowa. W al-Kasrajn wskaźnik bezrobocia wynosi powyżej 26 procent, a wśród ludzi młodych przekracza 30 procent. Bank Światowy szacuje, iż Tunezja jeśli będzie osiągać wzrost w granicach 3-4 procent to będzie w stanie utrzymać bezrobocie na obecnym poziomie. By je trwale zredukować musi osiągać wzrost na poziomie 6-7 procent, co aktualnie pozostaje w sferze marzeń.
Jednym z bardzo ważnych kół zamachowych tunezyjskiej gospodarki jest turystyka. W 2014 kraj odwiedziło ponad 6 milionów turystów co zapewniło pracę prawie 475 tysiącom ludzi oraz przełożyło się na ponad 15 procent PKB. Pod koniec 2014 Tunezyjczycy krytykowali Partię Ennahda za to, że nie udało jej się przywrócić poziomu turystyki do poziomu z 2010r (7,1 milionów turystów). Nie zdawali sobie sprawy z tego, że osiągnięcie 90 procent tego poziomu jest również wielkim osiągnięciem biorąc pod uwagę przede wszystkim niestabilność w regionie (nade wszystko wojnę w Libii) oraz wolno odzyskującą wigor gospodarkę światową i europejską po kryzysie 2008. Rzeczniczka Ennahdy Jusra Ghannouchi mówiła wówczas, że „Mam nadzieję, iż nie tylko ten poziom (z 2010) wkrótce osiągniemy, ale nawet go przekroczymy”. Możliwe że tak by się stało gdyby nie problemy z bezpieczeństwem wewnętrznym. Plany rozwojowe nowego rządu powiązane z nakładami w turystykę skutecznie pokrzyżowali lokalni dżihadyści, którzy najpierw uderzyli w turystów w Tunisie w kompleksie Bardo (marzec 2015), a potem na plaży w Susie (czerwiec 2015). Rezultatem tych krwawych zamachów, w których życie stracili również obywatele Polski, był radykalny odwrót turystów od Tunezji. Statystki Ministerstwa Turystyki z 2015 (dostępne na http://www.tourisme.gov.tn) wyraźnie pokazuję te dwa momenty przełomowe. Porównanie roczne kwietnia i lipca nie pozostawiają złudzeń co do ogromnej skali rezygnacji ze spędzania urlopów w Tunezji. Choć brak jest jeszcze precyzyjnych danych całorocznych to szacuję się, że w 2015 Tunezję odwiedziło ponad milion mniej osób niż w 2014. To bezpośrednio przekłada się również na skalę bezrobocia w kraju i kondycje krajowej gospodarki, a także na popularność haseł radykalnych w tym środowisk dżihadystycznych. To między innymi z tej przyczyny wielu Tunezyjczyków decyduje się na alternatywną ścieżkę kariery zawodowej w szeregach ISIS. Aktualne protesty bezrobotnych to również głos sprzeciwu wobec tej „alternatywnej kariery”. Warto żeby zostało to dostrzeżone również w Europie i by zintensyfikowana została współpraca rozwojowa z rządem w Tunisie.
Dzięki wprowadzeniu godziny policyjnej i dodatkowym środkom bezpieczeństwa wydaje się, iż chwilowo udało się władzom tunezyjskim zapanować nad sytuacją. Protesty przestały się rozszerzać i wytraciły dynamikę. Ogłoszenie szerokich konsultacji społecznych i politycznych w tej sprawie było jednym ze środków podjętych przez władze które nieznacznie ostudziło sytuacje. Taki efekt miały również ogłoszone w ostatnich godzinach informacje o znaczącej pomocy Unii Europejskiej dla tunezyjskiego sektora usług (20 milionów Euro) oraz importu 70 tysięcy ton oleju z oliwek (jeden z ważnych towarów eksportowych Tunezji). Z pewnością miały na to wpływ także kolejne obietnice władz, iż w najbardziej wykluczonych miejscach takich jak na przykład al-Kasrajn stworzą miejsca pracy z przeznaczeniem dla młodych. Jednocześnie premier Essid regularnie powtarza w wywiadach, iż nie posiada magicznej różdżki i problemy z bezrobociem będą trapiły jego kraj jeszcze przez co najmniej kilka następnych lat.