Mglista przyszłość branży motoryzacyjnej
- Artur Pałka
W czwartek amerykańskie giełdy zdominowały spadki. Dow Jones pod koniec dnia notowany był niżej o 2,2%, S&P500 zniżkował o 2,85%, Nasdaq zaś tracił ponad 3,5%.
Do sprzedaży akcji inwestorów skłoniło wczorajsze głosowanie amerykańskiego Senatu w sprawie pomocy Wielkiej Trójce – do zaakceptowania 14 mld USD zastrzyku płynności zabrakło głosów kilku senatorów. Sytuacja rodzi poważne obawy o przyszłość General Motors i Chryslera, które od jakiegoś czasu ostrzegają, że w jeśli do końca grudnia nie otrzymają rządowych pożyczek, będą zmuszone do ogłoszenia upadłości. To z kolei posłałoby kolejne setki tysięcy Amerykanów na bruk – w tym pracowników Wielkiej Trójki i podwykonawców związanych z sektorem motoryzacyjnym. Nie należy także zapominać o aspekcie psychologicznym – społeczeństwo oswoiło się już z faktem „wyciągania z opresji” banków przez rząd (w ramach planu Paulsona), brak reakcji na upadek kluczowych dla gospodarki spółek może zatem silnie zachwiać rynkowymi nastrojami. Oprócz akcji spółek motoryzacyjnych silne spadki notowały także banki, m.in. popularny ostatnimi czasy w Polsce JP Morgan, którego CEO ogłosił, że ostatni kwartał był dla banku „tragiczny”. Ponure wiadomości ze Stanów Zjednoczonych mocno odbiły się na rynkach azjatyckich. W reakcji na decyzję amerykańskiego Senatu masowo wyprzedawano akcje Toyoty, Nissana i Hondy, jak również Hyundaia czy Kii. Na zakończenie sesji Nikkei225 i Hang Seng spadły po około 5,6%. Koniec tygodnia na parkietach europejskich również wydaje się przesądzony – na otwarciu większość giełd zniżkowała o ponad 3%, na chwilę obecną ciężko zaś doszukać się informacji mogących poprawić dziś rynkowy sentyment.