Mieszkańcy Florydy i Luizjany boją się o swoją przyszłość
- IAR
Udało się zatkać jeden z trzech otworów, przez który do wód Zatoki Meksykańskiej od kilkunastru dni wydostaje się ropa. Poinformowała o tym firma BP, właściciel platformy wiertniczej na której 20 kwietnia doszło do eksplozji.
Zatkanie jednego z otworów nie poprawi jednak znacząco sytuacji w wodach u wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Szacuje się, że każdego dnia do Zatoki wydostaje się co najmniej 700 ton ropy. Wyciek oznacza katastrofę ekologiczną dla stanu Luizjana. Tamtejsi rybacy alarmują, że wielu z nich stoi na krawędzi bankructwa, bo po wycieku przez wiele miesięcy w Zatoce nie będzie można łowić ryb ani krewetek.
O swoją przyszłość niepokoją się również mieszkańcy Florydy. Mieszkanka tego stanu Ella Pease uważa, że Floryda może bezpowrotnie stracić swoje plaże. "To mogą być ostatnie dni, kiedy mamy swoją plażę. To straszne, czuję, że jestem chora. To przecież niemal nasz dom" - powiedziała.
Właściciel jednego z hoteli Steve Hughes twierdzi, że w wyniku wycieku branża turystyczna na Florydzie poniesie ogromne straty. "Żyjemy z turystów. Jeśli oni przestaną przyjeżdżać, to uderzy przede wszystkim w nas" - twierdzi Hughes. Służby ratownicze szacują, że usuwanie gigantycznej plamy ropy może potrwać co najmniej 3 miesiące.