USA: rośnie napięcie przed wtorkowymi wyborami
- IAR
W Stanach Zjednoczonych rośnie gorączka przed zaplanowanymi na wtorek cząstkowymi wyborami. Zgodnie z amerykańską konstytucją, mieszkańcy USA będą wybierać deputowanych do Izby Reprezentantów oraz jedną trzecią składu Senatu.
Komentatorzy zgodnie mówią, że wybory będą testem dla prezydenta Obamy, który właśnie ma za sobą połowę kadencji. Większość Amerykanów jest rozczarowania brakiem lub zbyt wolnym tempem zmian ekonomicznych wprowadzonych z powodu kryzysu. Dlatego jest prawdopodobne, że w większości stanów zwycięzcami okażą się kandydaci Republikanów.
Założycielka najsłynniejszego w USA portalu informacyjnego The Huffington Post, Arianna Huffington podkreśla, że sytuacja większości Amerykanów wcale się nie poprawiła. "Niestety prezydent Obama dobrał sobie grupę doradców ekonomicznych, która choć składa się ze świetnych ludzi, jest skoncentrowana wyłącznie na Wall Street.
Oni doszli do wniosku, że gdy sytuacja na Wall Street zacznie się poprawiać, to wszystko inne pójdzie już gładko. W ten sposób dali wszystkim fałszywe poczucie nadziei" - uważa Huffington. Dziennikarka Cynthia Tucker z Atlanta Journal Constitution dodaje, że rozczarowanie Obamą jest tym większe, że dwa lata temu wyborom towarzyszyły ogromne emocje. "Wszyscy pamiętają euforię, jaka towarzyszyła chwili, kiedy Obama był wybierany.
Było to po części efektem uczucia ulgi wśród Amerykanów, że ten młody człowiek wie, co robi, bo powiedział, że przyniesie zmiany. A ludzie zrozumieli, że będą to zmiany na lepsze, nie na gorsze" - dodaje. Dziennikarka polityczna ABC News Amy Walter podkreśla, że powyborcza rzeczywistość znacznie różniła się od zapowiedzi Demokratów i ich haseł o zmianach. "Na tego człowieka głosowano, bo obiecał zmiany w gospodarce. Ale zamiast zmian, wszyscy zobaczyli jak Kongres traci rok na debatę na temat zmian w ochronie zdrowia" - wyjaśnia Walter.. Według sondaży, Demokraci po przegranych wyborach stracą większość w amerykańskiej Izbie Reprezentantów.