Ekwador/ Rafael Correa prowadzi w sondażach
- Radosław Stolarczyk
Były minister finansów, profesor ekonomii Rafael Correa prowadzi w sondażach przed zaplanowanymi na najbliższą niedzielę (15.10) wyborami prezydenckimi w Ekwadorze. Popiera go 30 proc. mieszkańców kraju. Zaraz za nim plasuje się magnat bananowy Alvaro Noboa z poparciem 23 proc. uprawnionych do głosowania. Trzeci w wyścigu do prezydenckiego fotela jest prawnik Leon Roldós, który może liczyć na 19 proc. głosów.
Jak pokazują sondaże, ciągle co trzeci wyborca deklarujący chęć udziału w wyborach, nie jest zdecydowany którego kandydata poprze.
Correa głównym punktem swojego programu uczynił zmianę konstytucji, co ma doprowadzić do spadku znaczenia tradycyjnych partii politycznych i umocnienia pozycji ustrojowej prezydenta. Sprzeciwia się umowie o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi i postuluje zmniejszenie zakresu współpracy Ekwadoru z międzynarodowymi instytucjami finansowymi jak Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Zapowiada także przejęcie przez państwo kontroli nad bogactwami naturalnymi znajdującymi się na terenie kraju. Przeciwnicy zarzucają mu bliskie związki w Hugo Chavezem przez którego jest otwarcie popierany.
W środę z wizytą do Ekwadoru przyjechał nawet minister spraw zagranicznych Wenezueli, Nicolas Maduro. Spotkał się on co prawda ze swoim odpowiednikiem w Quito, Francisco Carrieonem, nie mniej sztaby pozostałych kandydatów wskazują, że taka wizyta na 4 dni przed wyborami nie jest przypadkiem. Zarzucają Wenezueli mieszanie się do wewnętrznych spraw Ekwadoru. Stany Zjednoczone obawiają się z kolei, że do Chaveza, Castro i Moralesa dołączy kolejny lewicowy, antyamerykański i populistyczny prezydent.
Głównym przeciwnikiem Rafaela Correy jest Alvaro Noboa, najbogatszy człowiek w Ekwadorze, właściciel imperium bananowego (Ekwador jest pierwszym na świecie eksporterem bananów). Ma wykształcenie prawnicze. Już dwa razy startował w wyborach prezydenckich, jednak ani razu nie udało mu się odnieść znaczącego sukcesu. W swoim programie obiecuje wybudowanie szpitali i szkół dla najbiedniejszych oraz stworzenie nowych miejsc pracy poprzez zachęcanie zagranicznych inwestorów do lokowania swoich pieniędzy w Ekwadorze. Opowiada się za zawarciem umowy o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi.
Wszystko wskazuje na to, że to właśnie między Correą a Noboą rozegra się batalia o prezydenturę jednego z najbiedniejszych i najbardziej niestabilnych krajów Ameryki Łacińskiej. W ciągu ostatnich 10 lat Ekwadorczycy obalili 3 prezydentów. Urzędujący obecnie Alfredo Palacio sam został wyniesiony do władzy po serii protestów z kwietnia 2005 roku, kiedy to lud doprowadził do usunięcia Lucio Gutierreza.
Jeżeli żaden z kandydatów nie uzyska przynajmniej 50 procent poparcia lub co najmniej 40 proc. przy jednoczesnej przewadze 10 proc. nad następnym kandydatem, 26 listopada zostanie przeprowadzona druga tura wyborów. Zmierzą się w niej dwaj kandydaci z najwyższym poparciem po pierwszej turze.
W niedzielę Ekwadorczycy będą wybierali także członków 100-osobowego Kongresu oraz przedstawicieli administracji lokalnej. Głosowanie rozpocznie się o godzinie 9 rano. Przewiduje się, że około 19 będzie można podać wstępne wyniki, zaś około północy będzie możliwe oficjalne ogłoszenie zwycięzców. Po raz pierwszy w wyborach będą mogły wziąć udział 143 tysiące Ekwadorczyków żyjących za granicą, głównie w Stanach Zjednoczonych, Hiszpanii i we Włoszech.
Na podstawie: www.mercopress.com, www.eluniversal.com