Meksykańska mafia torturowała i zabiła 12 agentów specjalnych
W poniedziałek (13.07) odnaleziono w Meksyku ciała 12 zamordowanych agentów specjalnych. Ich zwłoki zostały porzucone wzdłuż górskiej drogi, w południowo-zachodnim stanie Mesyku, Michoacan. Władze meksykańskie potwierdziły, że za zabójstwa odpowiedzialny jest jeden z meksykańskich karteli narkotykowych.
12 śmiertelnych ofiar to najwyższa, jak do tej pory, liczba zabitych jednego dnia po stronie rządu meksykańskiego. Agenci zostali wysłani do przeprowadzenia śledztwa po serii zamachów na meksykańskie służby bezpieczeństwa, do jakich doszło w stanie Michoacan, w zeszły weekend. Wszyscy agenci zostali pojmani, torturowani, a następnie bezwzględnie zabici. Kartelem, który dopuścił się tej zbrodni jest La Familia, jak określił ją Washington Post, super-brutalny kartel narkotykowy.
La Familia jest specyficznym typem mini-kartelu, meksykańscy prawnicy, uważają, że łączy on w sobie ekstremalną brutalność z poświęceniem się dla ochrony mieszkańców stanu Michoacan prze przybyszami z zewnątrz. O kartelu tym głośno zrobiło się dwa lata temu, kiedy to ich członkowie rozrzucili po parkiecie dyskotekowym pięć odciętych głów ludzkich, najprawdopodobniej w odwecie za schwytanie przez policję jednego z wyższych rangą członków gangu.
Ataki w zeszły weekend rozpoczęły się krótko po schwytaniu Arnolda Mediny, prawej ręki szefa La Familia, niejakiego Nazario Gonzaleza. Do strzelaniny doszło w stolicy stanu Michoacan, Morelia, by rozprzestrzenić się później na 8 innych miast. W sobotę (11.07) ataki trwały nieprzerwanie 10 godzin, w niedzielę było już trochę spokojnie i dochodziło do sporadycznych strzelanin.
Po tych wydarzeniach 12 agentów zostało wysłanych by zbadać tą sprawę. Gdy byli po służbie, zostali porwani i zamordowani. Jak wyjaśnia jeden z wyższych przedstawicieli meksykańskich służb bezpieczeństwa, Monte Alejandro Rubido porwanie policjantów po służbie, to znak, który należy odczytać jako: „grożenie policji”.