Irak: Nie wierzymy, że to było wesele - USArmy
Przedstawiciele amerykańskiej armii twierdzą, że zdjęcia z rzekomego zeszłotygodniowego ataku na bawiących się w Iraku weselników to manipulacja. W poniedziałek telewizja Associated Press dotarła do filmu nakręconego ponoć przez osobę, która przeżyła amerykański nalot.
Film pokazuje udekorowane ciężarówki jadące przez pustynię, mężczyzn tańczących w namiocie, bawiące się dzieci oraz organistę. Później na taśmie uwieczniono zwłoki tego samego muzyka, w tym samym ubraniu.
Amerykanie przekonują, że celem ataku byli partyzanci, którzy przekroczyli pobliską granicę pomiędzy Irakiem a Syrią.
"W dalszym ciągu nie wierzymy, że odbywało się wesele albo przyjęcie weselne, gdy zaatakowaliśmy, ponieważ nalot miał miejsce wcześnie rano" - powiedział Reuterowi anonimowy oficer USArmy. Dodał, że sceny z filmu, nakręcone w pełnym, dziennym świetle, mogły mieć miejsce dzień przed atakiem.
Przedstawiciele armii utrzymują, że po ataku na miejscu nie znaleziono ani wraków ciężarówek, ani śladów wskazujących, że odbywało tam się wesele.
Z kolei rzecznik amerykańskich oddziałów w Iraku generał Mark Kimmet skomentował inny atak USA, który w rzeczywistości mógł mieć miejsce w czasie zabawy: "Źli ludzie też się bawią."
Niezależnie od tego czy film, pokazywany obecnie w telewizjach na całym świecie, jest prawdziwy czy nie, stanowi wielką propagandową porażką USA oraz doskonałą pożywkę dla krytyków misji stabilizacyjnej.
/Źródła: Reuters, BBC/