Brak nowego otwarcia. Wizyta Bidena na Bliskim Wschodzie.
W zeszłym tygodniu, w dniach 13-15 lipca, prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden odbył pierwszą w kadencji podróż na Bliski Wschód. Odwiedził Izrael, Autonomię Palestyńską i Arabię Saudyjską. W saudyjskiej Dżeddzie Biden spotkał się z gospodarzem Mohammedem Bin Salmanem, a także z przywódcami Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kataru, Kuwejtu, Bahrajnu, Omanu, Iraku, Egiptu i Jordanii.
Po wizycie pojawiło się wiele skrajnych opinii nt. tego czy podróż Joe Bidena można nazwać sukcesem, czy jedynie spóźnioną reakcją na geopolityczne przetasowania, które jakie przyśpieszyła wojna w Ukrainie. The Washington Post opublikował artykuł, gdzie komentuje delegacje amerykańskiej administracji zadając pytanie „Czy było warto?”. Wydaje się jednak, że to nie tyle Joe Bidena spóźnił się z wizytą, co po prostu Stany Zjednoczone już od dłuższego nie kształtują polityki na Bliskim Wschodzie, a głównie odpowiadają na wydarzenia w tym regionie. Wizyta Joe Bidena miała przypomnieć, iż mimo osłabienia wpływów USA wśród krajów arabskich, Stany Zjednoczone nadal mają tam żywotne interesy.
Przeprosiny z Arabią Saudyjską
Najwięcej kontrowersji wzbudziła wizyta w Arabii Saudyjskiej. Odkąd Joe Biden objął przywództwo w Białym Domu, stosunki z Rijadem uległy zamrożeniu, a relacje z Mohammedem bin Salmanem ochłodziły się do tego stopnia, że Biden z początku odmawiał nawet bezpośredniego kontaktu z nim. Przyczyną załamania się stosunków było opublikowanie w 2018 r. raportu CIA w sprawie zabójstwa saudyjskiego dziennikarza The Washington Post Dżamala Chaszodżdżiego, który pisał o nadużyciach władzy w Arabii Saudyjskiej. Wyniki śledztwa jednoznacznie wskazały Mohammeda Salmana jako bezpośrednio zaangażowanego w morderstwo. Dodatkowo Biden krytycznie odnosił się także do saudyjskich operacji w Jemenie. W efekcie w 2021 roku ogłosił, że Stany Zjednoczone przestają wspierać militarnie Saudów w tej wojnie. Jeszcze podczas kampanii prezydenckiej Joe Biden obiecywał „ożywić narodowe zaangażowanie na rzecz rozwoju praw człowieka i demokracji na całym świecie” i zapowiadał ukrócenie zażyłej polityki wobec Arabii Saudyjskiej jaką uprawiał prezydent Donald Trump. Rosyjska napaść na Ukrainę, perturbacje na rynkach energetycznych, coraz bardziej widoczne tendencje uniezależniania się krajów Bliskiego Wschodu od Stanów Zjednoczonych, a także stale rosnąca obecność Chin i Rosji w regionie spowodowały, że po 18 miesiącach prezydentury amerykański prezydent udał się na bezpośrednie spotkanie z Mohammedem bin Salmanem.
Jednym z tematów rozmów była możliwość zwiększenia wydobycia ropy przez Arabię Saudyjską. Stany Zjednoczone już wcześniej zabiegały u Saudów o zwiększenie produkcji tego surowca, jednak bezskutecznie. Nie zmieniła tego także wizyta Joe Bidena. W konferencji prasowej po spotkaniu z Radą Krajów Zatoki, Biden dyplomatycznie ogłosił że jest zgoda, co do konieczności zapewnienia odpowiednich dostaw surowca w celu zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego, a producenci energii już zwiększyli produkcję. Biden dodał także, że spodziewa się intensyfikacji tych działań w nadchodzących miesiącach[1]. O ile Arabia Saudyjska faktycznie zapowiedziała zwiększenie produkcji z 11 mln do 12 mln oraz w dalszej perspektywie do 13 mln, to jednocześnie zaznaczono, że Rijad nie ma zdolności, żeby produkować więcej. Podczas roboczej sesji Królestwa, w której brał udział Biden, Mohammed Bin Salman ogłosił, że nieroztropna polityka energetyczna będzie prowadziła do problemów gospodarczych[2]. Tego samego dnia odbyło się spotkanie OPEC, na którym nie padły żadne większe deklaracje, a decyzje w tej sprawie Arabia Saudyjska w dalszym ciągu woli podejmować w formacie OPEC+ razem z Rosją.
Arabia Saudyjska jeszcze przed powstaniem formatu OPEC+ w 2016 roku zabiegała, aby włączyć Moskwę do Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową. Rosja jako co drugi do wielkości eksporter tego surowca pozostaje kluczowa dla zachowania stabilności na międzynarodowym rynku naftowym. Saudom zależy przede wszystkim na porozumieniu, co do ograniczenia ilości wydobywanych baryłek ropy, aby móc wpływać na ich ceny. Mimo włączenia Rosji do kartelu OPEC +, ustalenia zapadające na forum organizacji były przez nią łamane. Podczas pandemii COVID-19 w marcu 2022 roku Moskwa odmówiła cięć produkcji[3]. Obecnie Rosja, jak i Rijad korzystają na wysokich cenach surowca i Saudowie nie mają powodu, aby zwiększać produkcję ropy faworyzując tym samym Stany Zjednoczone. Jednocześnie bliskie stosunki z Władimirem Putinem, są dla Mohammeda Salmana, który de facto sprawuje rządy w Rijadzie kartą przetargową w stosunkach z USA.
Rijad w dalszym ciągu pozostaje jednym z najważniejszych amerykańskich sojuszników na Bliskim Wschodzie, jednak nie jest już tak uległy wobec Waszyngtonu i zamierza skorzystać na obecnej sytuacji międzynarodowej. Jednocześnie Arabia Saudyjska zwiększyła import rosyjskiego oleju opałowego, który ze względu na sankcje nałożone w związku z inwazją na Ukrainę, Moskwa sprzedaje po zaniżonej cenie[4]. O ile Biden nie odniósł sukcesu w kwestii ropy, to podczas delegacji podpisano z Arabią Saudyjską 18 umów dotyczących współpracy m.in. energetycznej, technologicznej i kosmicznej. Wspólne projekty zainicjowano przy jednoczesnej deklaracji, że „Ameryka nie zostawi próżni do wypełnienia przez Chiny, Rosję czy Iran”. O ile taka zapowiedź wydaje się spóźniona, ponieważ ta sukcesywnie jest już wypełniana przez te kraje. Świadczy o tym m.in. fakt, że żadne państwo z regionu nie przyłączyło się do sankcji na Rosję. Waszyngton ma instrumenty, aby konkurować z Moskwą, Pekinem, czy Teheranem w tym regionie.
Izrael i przyszłość JCPOA
Pierwsza część delegacji Joe Bidena miała miejsce w Izraelu. O ile podróż do Arabii Saudyjskiej wzbudziła wiele emocji, to spotkanie w Izraelu odbyło się bez zaskoczeń. Stany Zjednoczone potwierdziły polityczne i finansowane wsparcie dla Izraela. Joe Biden i prezydent Izraela Jair Lapid, podpisali także tzw. „Deklarację Jerozolimską”, która potwierdza sojusz obu państw i zacieśnia współpracę w wymiarze technologicznym i naukowym. W dokumencie potwierdzono także wsparcie dla Izraela w walce z Hezbollahem, Hamasem i Palestyńskim Islamskim Dżihadem jako organizacjami terrorystycznymi.
Obaj przywódcy poruszyli także kwestię programu nuklearnego Iranu, który Izrael traktuje jako żywotne zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa. Biden i Lapid potwierdzili, że nie dopuszczą, aby Teheran uzyskał broń atomową. Izrael domagał się także, aby Stany Zjednoczone wyznaczył ramy czasowe w jakich ma dojść do finalnego porozumienia, na co Biden nie przystał. Mimo, że negocjacje od dłuższego czasu znajdują się w impasie to Biden dalej opowiada się za rozwiązaniem dyplomatycznym. Postanowienia zawarte w deklaracji nie są niczym zaskakującym, jednak można się spodziewać, że w żadnej sposób nie przyśpieszy to deklaracji, ani nie poprawi to zaufania między Waszyngtonem, a Iranem, który już odpowiedział, że Stany Zjednoczone szerzą „iranofobię” [5].
Dodatkowo 19 lipca w Teheranie rozpoczęło się spotkanie rosyjskiego prezydenta Władimira Putina i jego tureckiego odpowiednika Recepa Tayyipa Erdoğana. Już przed wizytą Biały Dom podał, że Iran planuje dostarczyć Rosji drony. Nie zostało to potwierdzone, ani przez Teheran, ani przez Moskwę[6]. W ostatnich latach Iran znacznie rozwiną produkcję różnych modeli bezzałowogowców, jednak istnieje małe prawdopodobieństwo, że będą miały one znaczny wpływ na przebieg wojny[7]. Rosja współpracuje także z Iranem w ramach korytarza transportowego (International North-South Transportation Corridor), który ma łączyć Rosję i Indie i jednocześnie omijać Kanał Sueski. Korytarz ten ma pomóc w ominięciu sankcji i jednocześnie być tańszą i krótszą drogą dla wielu towarów[8]. Podczas wtorkowego spotkania z Putinem, Najwyższy Przywódca Islamskiej Republiki Iranu Al Chamenei oskarżył NATO o wszczęcie wojny na Ukrainie. Stwierdził także, że dolar amerykański powinien być stopniowo wypierany z globalnego handlu i potwierdził, że kooperacja z Rosją jest korzystna dla obu krajów. Mimo, że we współpracy irańsko-rosyjskiej jest także dużo sprzecznych interesów, to Iran z Rosją stara się budować przeciwwagę dla polityki USA w regionie i jak można było się spodziewać nie zostanie dłużny w swoich działaniach Waszyngtonowi po wizycie Bidena.
Lepiej późno niż wcale
Wizyta Joe Bidena na Bliskim Wschodzie nie zakończyła się wielkim sukcesem i nie padły na niej także żadne przełomowe postanowienia. Obecność amerykańskiego prezydenta w tym regionie potwierdziła, że Stany Zjednoczone nigdy „nie opuściły” świata arabskiego. O ile zaangażowanie Ameryki jest mniejsze, to ta ma dalej żywotne interesy w tym regionie. Mimo zakończonych wojen w Iraku i Afganistanie na Bliskim Wschodzie dalej stacjonuje kilkadziesiąt tysięcy amerykańskich żołnierzy, w dalszym ciągu prowadzone są operacje przeciwko Al. – Kaidzie, czy tzw. Państwu Islamskiemu. Syria, czy sąsiadująca z Bliskim Wschodem Libia w dalszym ciągu są dalekie od stabilności i mogą w niedalekiej przyszłości zaowocować nowymi konfliktami. Spotkanie z przywódcami regionu zajęło Bidenowi aż 18 miesięcy, ale wizyta ta dała jasny sygnał iż Stany Zjednoczone nie mają zamiaru dłużej przyglądać się jak Bliski Wschód staje się polem rywalizacji rosyjsko-chińskiej i nie chcą tylko reagować, ale także wpływać na politykę w regionie.
Znamienny jest także fakt, że podczas tej wizyty dość słabo wybrzmiało przywiązanie Ameryki do praw człowieka. O ile Biden dalej zapewnia, że leży to u podstaw polityki Waszyngtonu, to Stany Zjednoczone o wiele bardziej są zainteresowane kontynuacją Porozumień Abrahamowych, niż rozwiązaniem dwupaństwowym kwestii Palestyny. Biden nie poświęcił także dużej uwagi zabójstwu Dżamala Chaszodżdżiego, mimo że z tego powodu nazwał wcześniej Arabię Saudyjską pariasem Bliskiego Wschodu.
Wydaje się, że Stany Zjednoczone zdały sobie sprawę, że więcej zdziałają kładąc nacisk na Realpolitik, niż na same wartości demokratyczne, tym bardziej że po wieloletnich wojnach w tym regionie i opuszczeniu Afganistanu polityka krzewienia demokracji raczej straciła swoją wiarygodność. Mimo że, Joe Biden budował retorykę wobec Bliskiego Wschodu w kontrze do Donalda Trumpa to dzisiaj wydaje się kontynuować jego drogę. W dalszym ciągu Stany Zjednoczone potrzebują nowej strategii w tym regionie. Być może aktualna sytuacja międzynarodowa wymusi reorientacje polityki USA, tym bardziej, że problem stanowią nie tylko rosnące wpływy Chin i Rosji, ale także koniec arabskiej spolegliwości wobec Stanów Zjednoczonych.
Katarzyna Klimaszewska
fot. Alan Santos/PR
Może zainteresuje Cię również:
[1] https://www.whitehouse.gov/briefing-room/speeches-remarks/2022/07/16/remarks-by-president-biden-at-the-gcc-3-summit-meeting/
[2] https://thefinancialexpress.com.bd/economy/unrealistic-energy-policies-may-lead-to-higher-inflation-says-saudi-crown-prince-1657981439
[3] https://www.reuters.com/business/energy/saudi-arabia-walks-oil-policy-tightrope-between-biden-putin-2022-06-30/
[4] https://www.reuters.com/business/energy/exclusive-saudi-arabia-doubles-q2-russian-fuel-oil-imports-power-generation-2022-07-14/
[5] https://www.timesofisrael.com/tehran-says-us-used-iranophobia-to-ramp-up-mideast-tensions-during-biden-visit/
[6] https://www.reuters.com/world/russian-officials-visited-iran-view-drones-says-us-official-2022-07-16/
[7] https://ecfr.eu/article/fly-for-a-might-guy-putins-drone-deal-with-iran/
[8] https://www.eurasiareview.com/08072022-oil-sanctions-explore-new-shorter-corridor-international-north-south-transportation-corridor-instc-oped/