Izraelska komisja ws. ataku na konwój do Strefy Gazy będzie miała większą swobodę
Izraelska komisja badająca akcję komandosów na statkach z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy będzie miała większą swobodę działania. Według mediów, premier Benjamin Netanjahu zgodził się zwiększyć jej uprawniania po tym, jak jej szef - były sędzia Sądu Najwyższego Jacob Terkel zagroził rezygnacją ze stanowiska.
W majowym incydencie zginęło 9 Turków. Zachód domagał się niezależnego międzynarodowego śledztwa. Izrael powołał wewnętrzną komisję, której pracom przygląda się dwóch zagranicznych obserwatorów.
Komisja chce otrzymać status rządowej i poszerzyć skład o dwie osoby. Domaga się także prawa do powoływania i przesłuchiwania świadków według własnego uznania oraz otrzymywania dokumentów z różnych źródeł.
Jej szef miał zagrozić rezygnacją ze stanowiska, jeśli rząd się nie zgodzi na te warunki. Premier Benjamin Netanjahu zaakceptował część z nich. Nie pozwolił jednak przesłuchiwać żołnierzy uczestniczących w operacji.
Media uważają, że szef komisji działa pod wpływem krytyki pozostałych jej członków oraz organizacji pokojowej Gush Shalom, według których celem komisji od początku było uznanie blokady Gazy za uzasadnioną, a użycie siły przez żołnierzy za właściwe.
Zaplanowane na dzisiaj posiedzenie komisji zostało przesunięte na 11 lipca, po tym jak Sąd Najwyższy otrzymał wniosek Gush Shalom o poszerzenie jej uprawnień.
Oczekuje się, że jako pierwszy na świadka zostanie powołany premier Benjamin Netanjahu.