Ukraina: Gorąca kampania prezydencka
Wybory prezydenckie na Ukrainie zbliżają się wielkimi krokami (31 października). Im bliżej do elekcji, tym ostrzejsze formy przybiera walka przedwyborcza. Obóz rządzący i opozycja wzajemnie oskarżają się o przygotowywanie rozwiązań siłowych (władze miałyby do tego celu wykorzystać oddziały wojskowe oficjalnie biorące udział w Kijowie w obchodach 60-tej rocznicy wyzwolenia kraju od faszyzmu, opozycja zaś posłużyć się zaopatrzonymi w broń manifestantami). Oskarżenia pod adresem opozycji wydaja się być „naciągane” o tyle, że jej kandydat w wyborach (W. Juszczenko) prowadzi w sondażach i wszelkie próby destabilizacji sytuacji w kraju są jej obiektywnie rzecz biorąc nie na rękę.
Opozycja odniosła zwycięstwo w sporze z szefem administracji miejskiej Kijowa A. Omielczenko, który domagał się zakazu zorganizowania sobotniej (23.10) wielkiej manifestacji w mieście. Argumentował on, iż ze względów bezpieczeństwa akcji takiej należy zakazać. Jednak sąd kijowski nie zgodził się z nim nie znajdując żadnych uchybień ze strony organizatorów i mityng opozycji pod hasłem „Siła społeczeństwa przeciw kłamstwu i fałszerstwom” odbędzie się. Inna sprawa, że media donoszą o licznych przeszkodach czynionych manifestantom zwłaszcza dojeżdżającym do Kijowa z prowincji (zawracane są niektóre autokary, zdarzają się wypadki zastraszeń obywateli przez milicję, a także najprawdopodobniej nieprzypadkowe awarie paraliżujące transport). Opozycja spodziewa się, że w demonstracji mimo to weźmie udział około 100 tys. ludzi.
Elektroniczne media ukraińskie donoszą również o zorganizowanej „nagonce” na opozycję w całym kraju. Restrykcjom poddawane są gazety i stacje telewizyjne wspierające lidera „Naszej Ukrainy” (Kanał 5, Wieczernyje wiesti). Dokonywane są rewizje w biurach organizacji opozycyjnych a także w mieszkaniach antyrządowych aktywistów. Celem jest rzekomo poszukiwanie materiałów wybuchowych, broni, narkotyków oraz fałszywych pieniędzy. Ukraińska służba bezpieczeństwa (SBU) twierdzi bowiem, że opozycyjna studencka organizacja „Pora!” przygotowuje się do powtórzenia „serbskiego” bądź „gruzińskiego” scenariusza, czyli do obalenia panującego reżimu m.in. poprzez demonstracje połączone z zajęciem najważniejszych urzędów państwowych. „Pora!” dąży rzekomo do wzniecenia w kraju krwawych zamieszek, a energiczne działania służb bezpieczeństwa mają temu zapobiec. Organizacja „Wolność wyboru” (która sama padła ofiarą jednej z akcji sił porządkowych), współpracująca z OBWE, uważa jednak tłumaczenia władz za niewiarygodne. Tym niemniej rzeczniczka prasowa SBU Marina Ostapienko podkreśla, że wszelkie czynności SBU wykonuje działając zgodnie z prawem.
Momentem kulminacyjnym kampanii prezydenckiej może stać się wizyta prezydenta Rosji Władimira Putina. Zapowiedziano, że 28 października, na 3 dni przed wyborami, weźmie on udział w obchodach 60-tej rocznicy wyzwolenia Ukrainy spod okupacji faszystowskiej. Ponieważ wizyta będzie oficjalna, W. Putin zapewne spotka się z premierem Wiktorem Janukowyczem, który jest zarazem głównym kandydatem obozu rządzącego w nadchodzących wyborach. Takie spotkanie może zostać odebrane jako akt poparcia Rosji wobec tego właśnie kandydata (co na Ukrainie ma bardzo duże znaczenie).
Opozycyjny deputowany i szef kampanii Wiktora Juszczenki Oleksandr Zinczenko wyraził przekonanie, że w tej sytuacji rosyjski prezydent powinien spotkać się ze wszystkimi kandydatami na prezydenta - pozwoliłoby to uniknąć oskarżeń o mieszanie się Rosji w sprawy wewnętrzne Ukrainy. Dodajmy, że zarzuty takie pojawiają się obecnie często w związku z wizytami rosyjskich deputowanych i innych osobistości życia publicznego (ostatnio np. Żyrinowskiego) na Ukrainie. Jednak czy Władimir Putin i jego otoczenie zgodzą się z taką argumentacją, pozostaje sprawa nierozstrzygniętą ( i raczej wątpliwą).
[na podst. korespondent.net, ukranews.com, interfax.kiev.ua]