19 luty 2011
-
-
IAR
W Wielkiej Brytanii ruszyła kampania przed referendum w sprawie zmiany uświęconego tradycją systemu wyborczego. Referendum odbędzie się 5 maja. Przeciwni zmianie są Konserwatyści, do głosowania za zmianą przekonują Liberalni Demokraci, którzy wywalczyli referendum w zamian za zgodę na wejście do koalicji rządowej.
Dotychczasowy system był prosty - wygrywał ten, kto zebrał w swoim okręgu wyborczym większość głosów.
Nie ważne, ile - nawet, jeśli to była tylko jedna trzecia, bo reszta padła na innych kandydatów. W ten sposób większość społeczeństwa nie była w gruncie rzeczy reprezentowana w Izbie Gmin przez wybranych przez siebie posłów, a mniejsze partie najczęściej przegrywały, bo ludzie uważali, że krzyżyk na ich kandydata to właściwie zmarnowany głos. Proponowana zmiana to tak zwane "głosowanie alternatywne". Jak mówił lider Liberalnych Demokratów, wicepremier Nick Clegg: "To jest szalenie proste, działa w Australii od 80 lat, w ten sposób wybieramy burmistrza Londynu. Nawet Konserwatyści wybierają tak swego lidera. Po prostu trzeba wpisać 1 - 2 - 3, szeregując kandydatów wedle własnych upodobań, zamiast być zmuszonym zrobić tylko jeden wybór".
Zwycięzca w okręgu będzie nadal tylko jeden, ale jeżeli nikt nie zdobędzie od razu ponad połowy głosów, odsiewa się kolejnych przegranych licząc od dołu. Ich głosy dzieli się między pozostałych na placu - w proporcji wynikającej ze wskazań na kartach wyborczych odrzuconego kandydata. I tak do skutku, aż ktoś przekroczy 50% i będzie naprawdę reprezentował większość głosujących.