03 październik 2008
Odejście Guentera Becksteina (CSU), premiera rządu związkowego i Erwina Hubera, przewodniczącego partii, to najważniejsze konsekwencje porażki wyborczej do Landtagu. Unia Chrześcijańsko-Społeczna (CSU) w niedzielnych wyborach (28.09) zdobyła 43 proc. głosów.
„Jesteśmy gotowi rozmawiać o koalicji ze wszystkimi partiami oprócz Zielonymi (Grüne). Społeczeństwo chce dalszego kierowania Landem przez naszą partię” – zaznaczył tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników, szef rządu związkowego Beckstein.
Politycznych konsekwencji słabego rezultatu domagał się zastępca przewodniczącego partii oraz minister rolnictwa Niemiec Horst Seehofer. „Dzisiejszy wynik jest katastrofą dla CSU. To jasny sygnał od naszego społeczeństwa, że wewnątrz partii musi dojść do zmian”.
Po ustąpieniu Becksteina i Hubera (30.09, 01.10), Seehofer jest typowany na przyszłego przewodniczącego ugrupowania oraz premiera Bawarii. W przyszłą środę specjalne posiedzenie CSU wybierze następcę szefa rządu oraz partii.
Od czterdziestu lat chrześcijańscy demokraci zawsze osiągali wynik pozwalający na samodzielne rządy. Ostatnie wybory, pod wodzą Edmunda Stoibera wygrali większością 60,7 proc. głosów. Obecny wynik oznacza koniec ery rządów jednej partii w najbogatszym regionie Niemiec.
W wywiadzie udzielonym Süddeutsche Zeitung, socjolog Alf Mintzel podkreśla, że przyczyna porażki CSU leży przede wszystkim w braku wyrazistości dotychczasowych liderów partii. „Należy również dodać, iż przed wyborami kierownictwo CSU nie ogłosiło programu, który wskazywałby na konkretne cele do zrealizowania w nadchodzącej kadencji”- powiedział Mintzel.
Drugim najsilniejszym ugrupowaniem w regionie będzie Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD), która uzyskała 18,7 proc. poparcia. Przewodniczący SPD w Bawarii, Franz Maget ogłosił, że „w najbliższym czasie spróbuje stworzyć rząd bez CSU”. W grę wchodzi również powołanie wielkiej koalicji na wzór funkcjonującego od 2005 roku rządu CDU-SPD na płaszczyźnie całych Niemiec.
Zaskoczeniem dla komentatorów był dobry wynik Wolnych Wyborców (Freie Wähler), którzy zdobyli 10,3 proc. głosów. Również liberałowie (FDP), którzy od czternastu lat nie znajdowali się w parlamencie związkowym, uzyskali 8,1 proc. głosów. Prawdopodobnie wraz z CSU stworzą pierwszą od 1966 roku koalicję.
Do Landtagu weszła również partia Zielonych (Grüne) uzyskując 9,2 proc. głosów. Na granicy pięcioprocentowego progu znalazła się postkomunistyczna lewica Die Linke. Według sondaży partia uzyskała 4,7 proc. głosów. Jeżeli znalazłaby się w parlamencie związkowym, Bawaria byłaby piątym zachodnioniemieckim Landem z deputowanymi Die Linke.
Podczas niedzielnego głosowania frekwencja okazała się niższa niż w ostatnich wyborach i wyniosła 57 proc. Uprawnionych do głosowania było 9,3 miliona obywateli.
Porozumienia w Landtagach mają duży wpływ na rozmowy koalicyjne odbywające się po wyborach do Bundestagu oraz pokazują aktualne nastroje lokalnych społeczności w stosunku do partii politycznych. Najbliższe ogólnoniemieckie wybory zaplanowane są na przyszły rok.
Na podstawie: Süddeutsche Zeitung, Der Spiegel, Berliner Zeitung