08 czerwiec 2009
Po niedzielnych (07.06) wyborach do Europarlamentu partia Angeli Merkel (CDU) nadal jest najsilniejsza i wyśle do Strasburga najwięcej deputowanych. Powody do zmartwień ma SPD, która pod wodzą szefa dyplomacji Franka Waltera Steinmeiera ledwo osiągnęła poziom dwudziestu procent.
„Wynik wyborów okazał się dla nas gorszy niż przypuszczaliśmy. Jesteśmy zawiedzeni” podsumował osiągnięcie Socjaldemokratycznej Partii Niemiec jej przewodniczący Franz Müntefering. Przyczyn porażki SPD doszukuje się przede wszystkim w „problemie z mobilizacją swoich wyborców”. Z wczorajszych danych wynika, iż partia zdobyła zaledwie 20,8 proc. głosów, czyli o jeden procent mniej niż w 2004 roku.
Również Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) nie może być zadowolona ze swojego wyniku. Wprawdzie jej członkowie podkreślali, iż wygrali wybory, uzyskując 30,7 proc., jednak w zestawieniu z poprzednim głosowaniem stracili 6 proc. wyborców. Przewodniczący frakcji CDU/CSU w Bundestagu, Volker Kauder, przekonywał zgromadzonych w centrali partyjnej sympatyków, iż „następny komisarz UE z ramienia Niemiec będzie pochodził z naszej partii”.
Ze szczególnym napięciem oczekiwano na wyniki wyborów w Bawarii. Unia Chrześcijańsko-Społeczna, siostrzana partia CDU, pomimo wewnątrzpartyjnych kłopotów na początku roku, uzyskała 7,2 proc. głosów.
Największe powody do zadowolenia ma bez wątpienia FDP. Liberałowie zdobyli 11 proc. głosów i tym samym poprawili swój wynik o pięć procent. Szef partii, Guido Westerwelle mówił, iż to dobry znak dla możliwej koalicji z CDU po wrześniowych wyborach. Również Zieloni uchodzą za zwycięzców wczorajszego głosowania. Ich wynik, 12 proc., identyczny jak w 2004 roku, pokazuje, iż w dobie kryzysu wartości ekologiczne znajdują poparcie wśród wyborców, podkreślają niemieccy komentatorzy. Także postkomuniści z Die Linke uzyskali wynik taki sam jak przed pięcioma laty, mianowicie 7,5 proc.
Kampania do Parlamentu Europejskiego ubiegła pod znakiem wrześniowych wyborów do Bundestagu. Wszystkie partie odwoływały się na swoich plakatach do obecnego kryzysu gospodarczego i sposobów jego przezwyciężenia. Frekwencja wyborcza wyniosła 43 proc. i była najniższa jaką zanotowano w historii wolnych wyborów w Niemczech.
Zdaniem komentatorów wczorajsze wyniki wskazują, iż mimo problemów ekonomicznych Niemcy nie wybierają socjaldemokratów i postkomunistów, ceniąc sobie raczej wolnorynkową CDU i liberałów. Jednocześnie bardzo słaby wynik SPD może wywołać nową debatę o sposobie prowadzenia kampanii wyborczej przez kandydata na kanclerza Steinmeiera.
Na podstawie: Die Zeit, faz.de, zdf.de, spiegel.de