09 styczeń 2010
-
IAR
Były neonazista potwierdza współudział w kradzieży napisu "Arbeit macht frei". Tak brzmi tytuł w sobotnim wydaniu największego dziennika Szwecji „Dagens Nyheter”.
Gazeta wyraża zaskoczenie, że 34-letni Anders Hoegstroem, traktowany w Szwecji jako nawrócony demokrata i zdecydowany przeciwnik nazizmu, jest zamieszany w to głośne przestępstwo.
Dziennikowi nie udało się porozumieć z Hoegstroemem. Nawiązał natomiast kontakt z jego doradcą finansowym. To multimilioner Lars Wahlstroem, uważany jeszcze niedawno za jednego z głównych sponsorów ruchu neonazistowskiego. Wahlstroem przyznał, że Hoegstroem poznał w jego domu kilku Polaków.
Inny dziennik ”Aftonbladet” pisze, że plan kradzieży narodził się właśnie w domu milionera. Stało się to w grudniu podczas rozmów Hoegstroemem z 40-letnim Polakiem czasowo tam zatrudnionym. Następnie do realizacji planu wciągnięto innego, 29-letniego Polaka, który został już w Polsce zatrzymany.
Wahlstroem zaprzecza, by wiedział o zamiarach kradzieży napisu z bramy byłego hitlerowskiego obozu. Zaprzecza też, by to on był osobą gotową zapłacić za ukradzioną tablice. Winą za wszystko obarcza Hoegstroema, określając go jako żądnego rozgłosu i pieniędzy.
"Aftoblatet" zastanawia się, kto ze Szwedów, oprócz Hoegstroema, jest na liście polskiej prokuratury do przesłuchania. Informuje przy tym, że według polskich mediów jest wśród nich ktoś nazywany „Pappa” czyli „Tatuś”. Gazeta zaznacza, że właśnie takie przezwisko nosi Lars Wahlstroem.
Prokurator Agnetha Hilding Qvarnstroem, prowadząca szwedzkie dochodzenie w tej sprawie, zapowiedziała już, że decyzja o przekazaniu szwedzkich obywateli do Polski zapadnie w przyszłym tygodniu.