Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Maciej Onoszko: Polityka historyczna


15 czerwiec 2005
A A A

Polityka historyczna, ostatnimi czasy, przebojem wdarła się do grona tematów omawianych w trakcie dyskusji o polskiej polityce zagranicznej. Zauważyliśmy jak ważne jest przyjęcie strategii działania wobec nieprzyjaznych nam roszczeń terytorialnych ze strony niemieckich przesiedleńców, którzy nierzadko wybielają zbrodnie hitlerowców, oczerniając jednocześnie Polaków. Wydarzenia związane z obchodami 60-lecia zakończenia II Wojny Światowej w Moskwie, takie jak pominięcie Polaków w przemówieniu Vladimira Putina, także dały nam do myślenia. Szczęśliwie udało nam się dojść do porozumienia z Ukraińcami w sprawie Cmentarza Orląt Lwowskich, ale do pełni zrozumienia polsko-ukraińskiego w kwestii historii jest jeszcze daleko.

Wszystkie te zagadnienia spotkały się z bardzo dużym zainteresowaniem głównych decydentów w polskiej polityce zagranicznej. Na każdy z wymienionych tematów wypowiadał się albo prezydent, albo premier, albo minister spraw zagranicznych. Zdarzały się przypadki podejmowania bezpośrednich działań przez parlament, a reakcje rządu i prezydenta głośno komentowali przedstawiciele opozycji. Tego rodzaju wypowiedzi nie zawsze przynosiły pożądany skutek. Można nawet uznać, że część z nich przysporzyła kłopotów odpowiadającej konstytucyjnie za politykę zagraniczną Radzie Ministrów i doprowadziła do ochłodzenia stosunków z naszymi najbliższymi partnerami.

Omawiając problematykę polityki historycznej warto zwrócić uwagę na merytoryczny aspekt jej prowadzenia. Otóż część wymienionych przeze mnie działań można uznać jako działania reakcyjne. Impuls do ich zainicjowania został wytworzony na zewnątrz, bądź przez organizację pani Eriki Steinbach, bądź przez prezydenta Putina. Niemniej jednak bardzo ważnym elementem polityki historycznej powinna być także działalność kreatywna, mająca na celu przede wszystkim informowanie opinii publicznej za granicą o prawdzie historycznej. Wg mnie ten aspekt, choć zdecydowanie mniej medialny, jest kluczowy i na nim właśnie powinniśmy się koncentrować. Warto dodać, że w dyskusjach na temat historii Europy Środkowo-Wschodniej jest on niestety często pomijany, gdyż dominuje w nich lekko populizujący pogląd na temat konieczności obrony naszej racji przed atakami na Polskę z zewnątrz. Oczywiście konieczne jest bronienie się przed kłamstwami historycznymi lansowanymi w Rosji czy też w Niemczech, ale strategicznie skuteczniejsze są z pewnością zinstytucjonalizowane działania prowadzące do przedstawiania historii Polski przez np. polskie placówki dyplomatyczne i ośrodki kulturalne za granicą.

Właśnie polityka historyczna była głównym tematem V Forum Polityki Zagranicznej zorganizowanego przez Polski Instytut Spraw Zagranicznych, które odbyło się na Zamku Królewskim 14 czerwca 2005 roku. Zaproszono na nie przedstawicieli wszystkich liczących się w Polsce partii politycznych, którzy mieli okazję zaprezentować stanowisko swoich ugrupowań w omawianej kwestii. Moderatorami panelu byli panowie Grzegorz Miecugow, redaktor TVN24, oraz Roman Kuźniar, szef PISM.

Jak zauważył we wprowadzeniu do dyskusji pan Kuźniar, historia powróciła do polityki państw europejskich i nie do końca wiemy jakie powinno być jej miejsce w polityce zagranicznej. To właśnie mieli spróbować ustalić następni prelegenci.

Kazimierz Ujazdowski z PiS przeciwstawił się lansowanej po odzyskaniu przez Polskę pełnej niepodległości tezie, że historia nie jest nam już potrzebna i że przydaje się tylko narodom ciemiężonym. Kontynuował mówiąc, że Polacy są dyskryminowani przez niektóre środowiska niemieckie oraz Rosję. Przedstawił dwa plany działania: defensywny, polegający na obronie swej racji bez awantur, próbując uniezależnić politykę historyczną od wydarzeń międzynarodowych oraz ofensywny, który miałby polegać przede wszystkim na budowaniu muzeów. PiS zdecydowanie popiera pomysł zbudowania w Polsce Muzeum Wolności, które przedstawiałoby drogę Polski do wolności od I RP do Solidarności.

Tadeusz Samborski z PSL stawia na obronę prawdy historycznej poprzez organizowanie konferencji i sympozjów.  Zwrócił uwagę na konieczność rzetelnego pisania podręczników i wprowadzenie odpowiedniego poziomu nauczania. Pan Samborski zauważył, że prawdy historycznej nie można uzgadniać na szczeblach politycznych, ponieważ nie rozwija to świadomości narodowej. Zwrócił także uwagę na ważne zadanie polskiej dyplomacji, jakim jest badanie świadomości narodowej naszych sąsiadów. Jednym z pomysłów PSL na uczciwą ocenę polskiej polityki zagranicznej jest zwołanie konwentu byłych prezydentów, premierów, ministrów spraw zagranicznych oraz marszałków Sejmu i Senatu, który byłby ponadpartyjnym gremium broniącym polskiej racji stanu.

Sylwia Pusz z SdPl w swym przemówieniu skupiła się na historii najnowszej. Zwróciła uwagę na problem z jakim została skonfrontowana Unia Europejska po odrzuceniu Traktatu Konstytucyjnego przez Francuzów i Holendrów. Agitowała za zorganizowaniem w Polsce referendum, aby Polacy mogli zagłosować na ‘tak’. Silna Unia jest nam niezwykle potrzebna, ponieważ dzięki niej będziemy w stanie skutecznie prowadzić naszą politykę wschodnią oraz pozwoli nam zwalczać panujący na Zachodzie stereotyp Polaka-rusofoba.

Kolejnym prelegentem był pan Andrzej Potocki z PD, który zaznaczył, że Polska ma kilka pokoleń strat w kreowaniu swego wizerunku – przez kilkadziesiąt lat nie rozmawialiśmy w ogóle o historii, gdyż wszelkie dyskusje zastępowała nam propaganda. Wg pana Potockiego pomniki i muzea to za mało. Musimy mieć silną, działającą kreatywnie dyplomację, która pozwoliłaby nam stać się faktycznym liderem państw świeżo przyjętych do UE. Póki co jedynie aspirujemy do tej pozycji i więcej o tym mówimy niż robimy. Historię powinniśmy potraktować jako narzędzie do załatwiania interesów i w przyszłości powinniśmy unikać takich egzotycznych sojuszników jak np. Hiszpania za czasów premiera Aznara.

Jan Łączny z Samoobrony skoncentrował swe przemówienie na pokazywaniu losów i zadań jakie stoją przed Polonią. Naszych rodaków za granicą powinniśmy traktować jako swoistych emisariuszy tworzących wizerunek Polski.  

Bronisław Komorowski z PO zwrócił uwagę na istotny związek między historią a współczesnością i przyszłością. Przedstawił podział, jaki zarysował się na polskiej scenie politycznej odnośnie postrzegania historii: prawica charakteryzuje się nadwrażliwością historyczną, natomiast lewica historii nie lubi. Zauważył, że polityka to sztuka kompromisów, natomiast w historii prawda jest tylko jedna i, wbrew utartemu powiedzeniu, wcale nie leży po środku. To, że występują różnice w postrzeganiu historii wynika głównie z faktu, iż Polska przez prawie pół wieku była po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Jeśli chodzi o promowanie polskiej historii, pan Komorowski zaproponował założenie sieci instytutów polskich, które mogłyby powstać w głównych państwach Europy np. w Paryżu i Moskwie i tam walczyłby o naszą historię.

Tadeusz Iwiński z SLD w pierwszym zdaniu swej wypowiedzi powołał się na Georga Hegla mówiąc, że z historii narodów możemy się nauczyć tyle, że narody się niczego nie nauczyły oraz na Jarosława Iwaszkiewicza, który niegdyś stwierdził, że Polacy są zbyt inteligentni jak na swe położenie geograficzne. Pan Iwiński zwrócił uwagę na wzrost czynnika historycznego w stosunkach międzynarodowych. Bronił się przed stwierdzeniem pana Komorowskiego o polskiej lewicy, twierdząc że lewica nie jest niewrażliwa na historię, ale chodzi jej o przyjęcie odpowiedniej miary, uznając za kluczowy interes państwa. Sugerował utworzenie Centrum Pamięci Narodów Europy, pod auspicjami Rady Europy, w którym nacisk kładłoby się na edukację. Pomysł ten miał być wprowadzony w życie podczas ostatniego zjazdu Rady Europy w Warszawie, ale nie udało się tego dokonać.

Maciej Eckhardt z LPR zauważył, że historia jest nauczycielką życia. Niemcy i Rosja podkreślają swe racje historyczne, natomiast dla Polaków historia jest ciągle czymś żywym. Wg pana Eckhardta podstawowym pytaniem na jakie powinniśmy sobie odpowiedzieć, jest kim chcemy być na arenie międzynarodowej: podmiotem czy przedmiotem. Ubolewał nad obecnym brakiem autorytetów, przypominając dawny pogląd mówiący o tym, że polska polityka zagraniczna jest rządzona przez dwie trumny: Piłsudskiego i Dmowskiego.

Po przedstawieniu opinii wszystkich prelegentów rozpoczęto dyskusję, którą posługując się ‘podróżniczym’ określeniem, zainicjował redaktor Miecugow, pytając co powinniśmy zrobić z bagażem historycznym ciążącym na stosunkach polsko-rosyjskich. Jednym z ciekawszych głosów w dyskusji był pogląd pana Komorowskiego, który był zdania, że z tym bagażem należy żyć. Musimy pamiętać, że Rosjanie byli jednym z inicjatorów II WŚ, że dokonali zbrodni na polskim narodzie w latach 1939-41, że doprowadzili do zniewolenia Europy Środkowo-Wschodniej, ale nie możemy też zapomnieć o tym, że Armia Czerwona wyzwoliła Polskę w 1945 roku. Maciej Eckhardt dodał, że musimy starać się spojrzeć na stosunki polsko-rosyjskie od strony Rosji. Zaznaczył, że klucz do ich znormalizowania leży w stosunkach gospodarczych i powinniśmy uzmysłowić Rosjanom jak ważnym jesteśmy dla nich partnerem. Jan Łączny włączył się do dyskusji z przestrogą, twierdząc że drażnienie polityków rosyjskich nie jest najlepszym sposobem prowadzenia polityki.

Podsumowując, muszę niestety zauważyć, że klasa organizatorów zdecydowanie nie współgrała z poziomem debaty. Forum odbyło się w pięknej Sali Głównej Zamku Królewskiego, przybyło sporo znakomitych gości, natomiast sama dyskusja stała momentami na żenująco niskim poziomie. Przede wszystkim część prelegentów wypowiadała się kompletnie nie na temat, albo nie miała zupełnie nic ciekawego do powiedzenia. Poza nielicznymi pomysłami dotyczącymi aktywnego działania w zakresie polityki historycznej, większość zebranych mówców nie miała konkretnych propozycji dotyczących promocji polskiej historii. Słowem nie wspomniano o świetnej wg mnie idei propagowania polskiej ‘drogi do wolności’ przez objazdową wystawę, która warszawiacy mieli okazję oglądać przy Zamku Ujazdowskim. Koncepcje zakładania polskich instytutów historii w Europie czy też muzeów pamięci w Polsce potraktowano po macoszemu – dosłownie jednym zdaniem. A przecież właśnie ten element kreowania wizerunku naszego kraju za granicą ma sens. Niestety jestem pełen obaw co do kształtu polskiej polityki historycznej w przyszłości. Takie niezdecydowanie i jałowe debatowanie może jedynie doprowadzić do kolejnych konfliktów z naszymi sąsiadami na tle historycznym.