Francja: Przed decyzją o symbolach religijnych
We Francji wraca sprawa zakazu noszenia symboli religijnych w szkołach publicznych - wczoraj raport w tej sprawie trafił do prezydenta Francji, Jacquesa Chiraca. Główną przyczyną ponownego zainteresowania francuskich władz tą sprawą jest fakt, że coraz więcej spośród muzułmańskich uczennic odmawia zdejmowania w szkole islamskich chust.
Według rządu, fundamenty laickiej republiki są tym samym w niebezpieczeństwie - we Francji obowiązują od 1905 r. przepisy o rozdziale państwa i kościoła.
Również prezydent Chirac opowiedział się ostatnio za prawnym zakazaniem wszelkiego rodzaju symboli religijnych w szkołach publicznych. Według głowy państwa, noszenie przez muzułmanki w obiektach szkolnych chust ma w sobie „coś agresywnego”.
Dwie najważniejsze siły polityczne kraju, rządzący konserwatyści z UMP i opozycyjni socjaliści z PS są zgodne w „sprawie chust” - ma obowiązywać zakaz.
Po przekazaniu przez komisję parlamentarną raportu należy się spodziewać decyzji szefa państwa. Dotychczas rozstrzygnięcia w sprawie zakazu noszenia chust przez muzułmanki leżały w gestii kierownictwa danej szkoły. Konflikty na tym tle są coraz częstsze - np. pod koniec listopada jedna z uczennic została wydalona ze szkoły z powodu niepodporządkowania się zakazowi.
Zmianie prawa sprzeciwiają się m.in. przedstawiciele wszystkich największych grup wyznaniowych we Francji; chodzi więc nie tylko o muzułmanów, ale również katolików, protestantów i wspólnotę żydowską. Przewodniczący miejscowej konferencji biskupów powiedział ostatnio: „Gdzie młodzi ludzie różnych wyznań mogą się uczyć wzajemnej tolerancji? Tym miejscem powinna być właśnie szkoła, w której ani katolicy, ani żydzi nie muszą ukrywać swoich wierzeń”. Wtóruje mu wielki rabin Francji: "Zakazanie symboli niczego nie rozwiąże. Trzeba raczej uczyć młodych ludzi wzajemnego zrozumienia".
Na początku tygodnia Rada Kościołów Chrześcijańskich (kościół rzymsko-katolicki, protestancki i prawosławny) uznała, że ewentualny zakaz noszenia przez muzułmanki chust należy uznać jako praktykę „dyskryminacji”.