Wybory parlamentarne w Szwajcarii
Wrześniowa kampania wyborcza w Szwajcarii nie zaskoczyła niczym ciekawym. Cztery największe partie tradycyjnie przymierzają się do zajmowania stanowisk w rządzie. Jednak, jak pokazują sondaże, szybki wzrost poparcia dla Zielonych może popsuć plany dotychczasowego establishmentu.
Październikowe sondaże przyniosły zmiany głównie w dolnej części tabeli. Zarówno Szwajcarska Partia Ludowa (SVP) jak i Socjaldemokratyczna Partia Szwajcarii (SPS) zdecydowanie prowadzą w badaniach przedwyborczych. W porównaniu do sondażu, na który powoływaliśmy się w poprzednim numerze Monitora, obie partie zanotowały zmianę notowań mniejszą niż jeden punkt procentowy. SVP prowadzi z poparciem 28% społeczeństwa, natomiast druga SPS może liczyć na 19,95% głosów. Dwie kolejne, mniejsze partie zanotowały widoczny spadek poparcia w porównaniu z wrześniowym badaniem opinii publicznej. Partia Radykalno - Demokratyczna (FDP) straciła najwięcej, bo prawie 4 punkty procentowe. Obecnie poparcie dla tego ugrupowania wynosi 13,71%. Czwarta co do wielkości poparcia, Chrześcijańsko – Demokratyczna Partia Ludowa (CVP) również zanotowała spadek poparcia (o 1,48 punktu procentowego). Obecnie poparcie dla tej partii wynosi 13%. Z drugiej strony, piąta siłą Szwajcarskiej sceny politycznej, czyli Partia Zielonych nieznacznie podniosła swój wynik sondażowy. Tym samym Zieloni coraz bardziej zmniejszają dystans dzielących ich od FDP i CVP. Coraz więcej wskazuje na to, że wybory mogą przynieść niespodziankę i Zieloni mają szansę wejść do elitarnego grona czterech największych partii, które desygnują swoich przedstawicieli do Rady Federalnej (rządu)[1].
Gdyby Zielonym udało się osiągnąć wynik rzędu 15%, a do tego pokonać FDP i CVP lub jedną z tych partii, ugrupowanie prawdopodobnie zyskałoby swojego przedstawiciela w Radzie Federalnej. Z punktu widzenia polityki europejskiej byłaby to ciekawa zmiana w politycznym krajobrazie Szwajcarii ponieważ Zieloni jako jedni z nielicznych należą do partii pro-unijnych. Zarówno SVP jak i FDP oraz CVP opowiadają się za kontynuowanie współpracy z Unią Europejską na zasadzie umów dwustronnych. CVP zaznacza przy tym, że niektóre z dotychczasowych umów bilateralnych wymagają renegocjacji. Ta partia w najbardziej zdecydowany sposób odrzuca możliwość członkostwa w UE. FDP i CVP również nie przewidują w swoich programach członkostwa federacji w Unii. Jedyną dużą partią, która posiada odmienne zdanie w kwestii stosunków z UE jest SPS. Socjaldemokraci tak jak pozostałe partie uznają umowy bilateralne za podstawę stosunków z Unią, ale w przeciwieństwie do reszty partii nie odrzucają perspektywy członkostwa. Gdyby Zielonym udało dostac się do Rady Federalnej z dwoma przedstawicielami wtedy mielibyśmy w rządzie Szwajcarii 4 prounijnych ministrów. Być może doprowadziłby to do przełomu w stosunkach Republiki Helweckiej z Unią Europejską. Jednak aby taka perspektywa była realna, potrzebny będzie wyśmienity wynik wyborczy Zielonych.
W polityce wewnętrznej wrzesień minął pod znakiem pytania o udział płci pięknej w przyszłym Parlamencie. Inicjatywa „Kobiety dla przyszłości” ma skutecznie zachęcić partie i wyborców do stawiania na panie. Wspólny kongres połączonych Szwajcarskich stowarzyszeń zajmujących się równouprawnieniem kobiet skierował również apel do mediów, które powinny swoimi działaniami negować stereotypy dotyczące płci pięknej. Co prawda w rządzie obecnie większość stanowią kobiety, jednak w parlamencie sprawa nie wygląda już tak dobrze. W składzie partii lewicowych i zielonych udział kobiet jest duży i niemalże równy liczbie mężczyzn. Niestety partie centrowe i prawicowe posiadają znikomą reprezentację pań w parlamencie. Najliczniej reprezentowana w parlamencie Szwajcarska Partia Ludowa (SVP) wśród swoich 66 deputowanych liczy jedynie 5 kobiet. Kongres zaapelował do wszystkich partii aby zrobiły wszystko co można dla podniesienia liczby pań w parlamencie[2].
Oddzielny temat poruszany w szwajcarskich mediach na koniec kampanii to udział w wyborach małych partii. System wyborczy federacji, jest tak skonstruowany, że nie są one bez szans. Jednak ich nazwy i programy są często co najmniej zabawne. Niemniej liderzy partii najczęściej zupełnie na poważnie wypowiadają się na temat swoich ugrupowań i planów. Jeden z największych komitetów tworzy Szwajcarska Partia Piratów. Jest ona krajową wersją ugrupowania o tej samej nazwie, które powstało w Szwecji. Piraci domagają się między innymi całkowitej wolności i bezpieczeństwa w Internecie. Ich ugrupowanie liczy aż 1400 członków. Inną interesującą propozycją jest Partia Antypowerpointowa. Jej lider wprost przyznaje, że stworzył to ugrupowanie w celach marketingowych. Matthias Pöhm dzięki kandydowaniu otrzymuje w mediach darmową reklamę dla swojej książki. Z kolei lider Żadnej Partii wyznaje, że jego start jest protestem wobec stagnacji na szwajcarskiej scenie politycznej. Oryginalnych komitetów jest w federacji więcej. Wszyscy członkowie tego typu ugrupowań podchodzą do swojej misji poważnie i zgodnie osądzają, że najważniejsze jest to iż wyborcy w ogóle o nich usłyszą[3].
1 Http://elections-market-11-swissinfo.prokons.ch/en/.
2 Http://www.swissinfo.ch/eng/Specials/Elections_2011/N ews/Women_push_for_equal_voice_in_election.html?cid=31126462.
3. http://www.swissinfo.ch/eng/Specials/Elections_2011/N ews/Fools_and_pirates_compete_for_election_glory.html?cid=31126852.