World Trade Center
Temat, którym zajął się amerykański reżyser, do łatwych nie należał. To prawda, że był bardzo atrakcyjny, ale też filmowiec musiał mieć świadomość za wydarzenia o jakim ciężarze gatunkowym się zabiera, a poza tym, cóż, musiał się liczyć z faktem, iż widz widział już w zasadzie wszystko w telewizji, czy na Youtube. Jednak się udało. Stone zabiera nas w podróż do centrum wydarzeń z 11 września. W podróż, która sprawia, że znów mamy ciarki na plecach.Akcja dramatu rozpoczyna się rankiem tuż przed zamachami, gdy Amerykanie budzą się ze snu, spodziewając się kolejnego zwyczajnego dnia. Za sprawą terrorystów ten dzień bardzo się jednak różni od pozostałych. W wieże WTC uderzają porwane samoloty, a na miejsce zostają wysłani ratownicy. Napięcie sięga zenitu, gdy olbrzymie budynki walą się, grzebiąc tysiące niewinnych. Tutaj film zwalnia i widz śledzi los uwięzionych w rumowisku policjantów, którzy znaleźli się w wieżach, by nieść pomoc.
Obraz Oliviera Stone`a to bardzo amerykańska laurka dla ofiar i bohaterów tragedii z 11 września 2001 roku. Amerykańskość i patos, którymi film ocieka, mogą niektórych widzów razić, ale warto potraktować je z pewną wyrozumiałością. Film Stone`a to kawał porządnego kina o bohaterstwie, poświęceniu i odwadze, o dramacie jednostek i o wielkim historycznym wydarzeniu, które wprowadziło ludzkość w XXI wiek.



Wolność w szwedzkim modelu państwa opiekuńczego