Polska nie chce być współodpowiedzialna za operację w Libii
- IAR
Prezydent Bronisław Komorowski uważa, że przejęcie dowodzenia operacją w Libii przez NATO oznacza, że odpowiedzialność polityczną za powodzenie tej misji ponoszą wszyscy członkowie Sojuszu, w tym również Polska, która nie angażuje się militarnie.
Prezydent, który jest z 2-dniową wizytą w Estonii, podkreślił, że nasz kraj jest zaangażowany w trudną misję afgańską oraz na Bałkanach, dlatego w Libii możemy być tylko w ramach pomocy humanitarnej.
Komorowski przypomniał, że na Morzu Śródziemnym działa nasz okręt wsparcia logistycznego Xawery Czernicki, który co prawda nie bierze bezpośredniego udziału w operacji libijskiej, ale wykonuje też zadania związane pośrednio z operacją natowską w tym regionie.
Z kolei prezydent Estonii Toomas Ilves zaznaczył, że ma nadzieję na szybkie zakończenie operacji w Libii. Zwrócił również uwagę, że najwięcej pracy czeka Libijczyków a także NATO już po obaleniu reżimu Kadafiego.
Toomas Ilves powiedział, że Polska i Estonia wiedza doskonale, że reżim i dyktaturę można pokonać łatwo, ale znacznie trudniej na tym miejscu buduje się demokrację.
Ambasadorowie 28 krajów na wczorajszym spotkaniu w Brukseli zdecydowali o zaakceptowaniu planów operacyjnych. To oznacza, że wszystkie działania prowadzone przez międzynarodową koalicję, która rozpoczęła interwencję zbrojną, przechodzą pod dowództwo NATO. Akcją będzie dowodził kanadyjski generał Charles Bouchard. Udział w misji zapowiedziało kilkanaście krajów. Do operacji mają się też dołączyć państwa arabskie.