Alicja Tomaszczyk: Polacy w Niemczech
Niemcy, to tradycyjnie, najważniejszy obok Stanów Zjednoczonych docelowy kraj migracji Polaków. Jest to spowodowane z jednej strony bliskością geograficzną, z drugiej natomiast czynnikami społeczno – politycznymi. Tradycyjnie, już od XIX stulecia, jedną z najważniejszych form migracji Polaków były krótkoterminowe wyjazdy do prac sezonowych. Głównym celem emigracji stała się w owym czasie Saksonia. Od tego wzięło się popularne współcześnie pojęcie „wyjeżdżać na saksy”. Rosnące w siłę Niemcy potrzebowały pracowników z innych krajów. Stało się to widoczne zwłaszcza po II wojnie światowej, kiedy kraj ten odbudowywał się po wojennej klęsce. W latach 50. XX wieku, kiedy rozwój gospodarki wymagał napływu sezonowych pracowników, stworzono specjalny system tzw. Gastarbeitingu. W teorii pracownicy, po wykonaniu swoich zadań, mieli wracać do swoich ojczyzn, jednak praktyka okazała się inna. Pracodawcy, po zainwestowaniu pieniędzy w ich przeszkolenie, nie chcieli rezygnować z siły roboczej.
W latach 90. między rządami Polski i Niemiec została podpisane specjalna umowa, za sprawą której w ostatniej dekadzie XX wieku do Niemiec wyjeżdżało co roku 200 – 300 tys. pracowników z Polski. Były to jednak wciąż jedynie wyjazdy sezonowe. Od momentu startu programu, wyjazdy sezonowe do Niemiec cieszą się ogromną popularnością. W praktyce od początku obowiązywania umowy dominuje zatrudnienie w rolnictwie i leśnictwie. Najczęściej jest to zbiór owoców i warzyw oraz sortowanie i praca w magazynie. Jeśli chodzi o geograficzny obraz polskiej imigracji, to ¾ sezonowych pracowników skupiało się w regionach: Bawarii, Badenii–Wirtembergii, Nadrenii–Westfalii oraz Saksonii. Firmy zatrudniające migrantów sezonowych to przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa, często rodzinne, produkujące na niewielką skalę, często dla zaspokojenia lokalnych i regionalnych potrzeb.
Bez ograniczeń można było w Niemczech natomiast podjąć własną działalność gospodarczą. Niedozwolone jednak było zatrudnianie w niej Polaków, poza tzw. kluczowym personelem, czyli osobami ze ścisłego kierownictwa. W przypadku samozatrudnienia należy mieć własne biuro lub magazyn.
Aż do momentu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, migracje sezonowe były jedną z nielicznych form podjęcia legalnej pracy za zachodnią granicą. Od kiedy Polacy mogą swobodnie wyjeżdżać do Wielkiej Brytanii, Irlandii i innych państw europejskich, zainteresowanie Niemcami w kontekście rynku pracy nieznacznie opadło. Dzisiaj, gdy Niemcy 1 maja otwierają wraz z Austrią swój rynek pracy dla nowych państw członkowskich UE, Niemcy znów mogą stać się docelowym krajem migracji. Przedsiębiorcy liczą na napływ fachowej siły roboczej, z kolei związkowcy ostrzegają przed nadmiernym obniżaniem płac oraz możliwymi nadużyciami ze strony nieuczciwych pracodawców. "Otwarcie rynku pracy to szansa. Wielu przedsiębiorców coraz bardziej odczuwa niedobór wykwalifikowanej siły roboczej, dlatego - oprócz lepszego wykorzystania rodzimego potencjału na rynku pracy - ważna jest też imigracja" - powiedział PAP ekspert Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK) Stefan Hardege.
Mimo dużej Polonii w Niemczech (szacuje się, że w Niemczech przebywa od ok. 1,5 do 2 mln. Polaków, co stanowi ok. 2% całej populacji tego kraju), sytuacja prawna polskiej mniejszości wciąż nie jest uregulowana. Według szacunków niemieckiego Urzędu Statystycznego w tym kraju przebywa 419 435 osób legitymujących się wyłącznie polskim obywatelstwem. Niemcy przez bardzo długi czas nie dostrzegali problemu integracji społecznej i gospodarczej Polonii. Claudia Pieper, pełnomocnik rządu niemieckiego ds. kontaktów z Polską i jednocześnie wiceminister spraw zagranicznych Niemiec przyznała niedawno, że nasi rodacy rzeczywiście mają problem z rozwojem kultury i nauką języka ojczystego. Konstatacja ta jednak nie przybliża Polonii do ubiegania się o status mniejszości narodowej, o który tak długo już zabiegają. Niemieckie prawo jest w tym względzie niezwykle restrykcyjne. Status mniejszości narodowej mają przyznany jedynie Serbołużyczanie oraz Fryzowie, Duńczycy oraz grupa Romów i Sinti. Niemcy uznają za mniejszości „zasiedziałe” grupy narodowe, a nie nowo przybyłych imigrantów. Posiadanie statusu mniejszości wiąże się z licznymi profitami, wśród których naczelną rolę odgrywają kwestie finansowe, czyli dotacje na działalność kulturową, edukacyjną oraz na istnienie mediów. Zmiany prawa w Niemczech domagała się już była minister spraw zagranicznych Anna Fotyga.
Pomimo braku prawnego uznania Polaków za mniejszość narodową, nasi rodacy są wyjątkowo dobrze zintegrowani w miejscach, gdzie zamieszkują (m.in. Berlin, Hamburg, Drezno). Istnieje Związek Polaków w Niemczech, Konwent Organizacji Polskich w Niemczech oraz powstała w 2010 roku Stała Konferencja Organizacji Dachowych Polonii i Polaków w Niemczech. To tylko kilka wybranych przykładów. Stowarzyszenia o charakterze społecznym prowadzą działalność charytatywną i udzielają porad prawnych. Stowarzyszenia o charakterze kulturalnym organizują wystawy malarskie, wieczory literackie czy koncerty polskich twórców. Dyskusji należy poddać, które z rodzajów działalności organizacji polonijnych mają szansę na sprawne i przynoszące efekty funkcjonowanie w coraz szybciej zmieniającym się otoczeniu społecznym i ekonomicznym.
Polacy, stanowią, zaraz po Turkach i Włochach, największą grupę emigrantów w Niemczech. Od 1 maja może ich być jeszcze więcej. 2% udziału w niemieckim społeczeństwie nie przekłada się niestety na żadną siłę polityczną. Potrzeba nam organizacji, która będzie w stanie zadbać o interesy Polonii na tyle skutecznie, na ile 2 – milionowa społeczność zasługuje.