Anglia i Szkocja na rozstaju dróg
- Katarzyna Szymor
Minęło już ponad 300 lat istnienia Zjednoczonego Królestwa. Przez te trzy wieki Szkoci kilkakrotnie próbowali uniezależnić się od Wielkiej Brytanii, szczególnie w początkowym okresie istnienia unii realnej. Jednak zawsze ich starania kończyły się fiaskiem i coraz większym ograniczaniem swobód przez Londyn. Można powiedzieć, iż prawdziwy przełom nastąpił dopiero w 1997 roku i od tego czasu właśnie obserwujemy powolne budzenie się Szkocji z kilkusetletniego snu, co w ostatnim czasie przybiera na intensywności. Wielka Brytania początkowo nie przywiązywała dużej wagi do narodowowyzwoleńczych dążeń szkockich narodowców, ponieważ uznawała je za mało realne. Jednak z biegiem czasu, obserwując coraz większe poparcie dla haseł Szkockiej Partii Narodowej, Anglicy zaczęli przejawiać pogłębiający się niepokój. Wiązało się to przede wszystkim z usztywnianiem stanowiska Londynu wobec kwestii większej autonomii Szkocji. Anglia przedstawiła również społeczeństwu czarną wizję przyszłości Szkotów po secesji.
Sekretarz skarbu, George Osborne przewiduje, iż niepodległa Szkocja nie poradzi sobie z kryzysem finansowym i bardzo szybko wpadnie w ogromne długi. Poza tym, szkocką gospodarkę czeka recesja, gdyż zapewne wielu przedsiębiorców zrezygnuje z inwestycji w kraju o niepewnej przyszłości. Szkocja zostanie również zmuszona do wzięcia na siebie spłaty połowy długu narodowego, który opiewa na astronomiczną sumę 187 mld funtów. W konsekwencji, Szkocja stanie się państwem o bardzo słabej gospodarce i tragicznej kondycji finansowej, czyli de facto, zbędnym na arenie międzynarodowej.
Anglia nie wróży również Szkocji szybkiego członkostwa w Unii Europejskiej. Według brytyjskich polityków niepodległość Szkocji mogłaby się stać przykładem dla innych, europejskich separatystów. Stary kontynent składa się z różnych regionów, spośród których wiele aspiruje do większej autonomii. Niektórzy upatrują w tym realne zagrożenie dla Europy, ponieważ sądzą, że Szkocja otworzy drzwi separatyzmowi. W skutek tego, Unię, i tak już mocno osłabioną przez wewnętrzne podziały, czeka dalsza fragmentacja.
Akt Unii
Istnienie Królestwa Anglii i Królestwa Szkocji jako jednego organizmu należy datować od 1 maja 1707 roku. Wcześniej oba królestwa były odrębnymi państwami, chociaż od 1603 roku połączonymi unią personalną. W 1707 r. doszło do podpisania Aktu Unii, który następnie został ratyfikowany przez parlamenty obu krajów. Dokument ten stanowił de facto dopełnienie unii personalnej i powołał do życia Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii, w skład którego weszła jeszcze inkorporowana Walia.
Zjednoczone Królestwo posiadało jednego, konstytucyjnego monarchę oraz jeden parlament w Westminsterze. Angielska Izba Lordów powiększyła się o 15 lordów szkockich, natomiast do Izby Gmin dołączyło 45 szkockich posłów. Pozytywnym aspektem unii były dla Anglii korzyści polityczne, natomiast dla Szkocji ekonomiczne. W 1800 roku doszło do podpisania kolejnego Aktu Unii, na mocy którego do Anglii, Walii i Szkocji dołączyła Irlandia, co zaowocowało powstaniem Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Kolejnym ważnym, historycznym momentem było podpisanie 6 grudnia 1921 roku w Londynie traktatu przez przedstawicieli państwa brytyjskiego oraz Republiki Irlandzkiej, która istniała w latach 1919-1922. Na mocy tego traktatu zostało utworzone Wolne Państwo Irlandzkie, pozostające w unii personalnej z Wielką Brytanią, jako jej dominium. W 1937 roku zmieniono nazwę państwa na Irlandię. Natomiast w 1949 roku Irlandia została ostatecznie przekształcona w republikę, co spowodowało zerwanie wszelkiej zależności od angielskich władz.
Po wejściu w życie traktatu, co miało miejsce 6 grudnia 1922 r., Irlandia Północna oderwała się od Wolnego Państwa Irlandzkiego i ponownie połączyła z Wielką Brytanią. W wyniku tych wydarzeń, w 1927 roku Zjednoczone Królestwo po raz trzeci zmieniło swoją nazwę, tym razem na Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.
Najgwałtowniejsze działania Szkotów, zmierzające do oderwania się od Anglii, zostały podjęte w XVIII wieku. Nie godząc się z angielską dominacją, jakobiccy zwolennicy legitymistycznej dynastii Stuartów, wzniecili kilka powstań o narodowowyzwoleńczym charakterze. Największym z nich była tzw. „Druga Wielka Rebelia”, zorganizowana w 1745 roku i mająca realne szanse powodzenia. Po stłumieniu ostatniego szkockiego powstania, Anglicy wprowadzili drastyczne represje. Zakazano między innymi systemu klanowego, posiadania broni, a nawet używania narodowego stroju i języka gaelickiego.
Istota kamienia
W angielsko – szkockich relacjach na szczególną uwagę zasługuje znamienne wydarzenie z 1996 roku, którym był zwrot Szkocji kamienia koronacyjnego dawnych królów szkockich. Kamień ten przez siedemset lat przechowywany był w katedrze westminsterskiej i służył również władcom brytyjskim. Ten symboliczny gest premiera Wielkiej Brytanii, Tony’ego Blaira, świadczył o zmianach w podejściu brytyjskiego rządu do Szkotów. Na samych gestach się nie skończyło, ponieważ Blair znacznie złagodził również politykę wobec części składowych Wielkiej Brytanii.
Szkoci, wykorzystując zmianę angielskiej polityki, poszli za ciosem i w 1997 roku przeprowadzili referendum. Wynik jego był jednoznaczny i świadczył o tym, iż około 75 proc. głosujących popiera posiadanie własnego parlamentu przez Szkocję. Oznaczało to, że Edynburg pragnie rozluźnienia więzów z Londynem. Oczywistym skutkiem szkockiego referendum było uchwalenie przez brytyjski parlament ustawy konstytucyjnej Scotland Act, na podstawie której została uchwalona autonomia Szkocji.
Szkocki parlament został przywrócony w 1999 roku. W jego gestii leży podejmowanie decyzji w sprawie szkockiej gospodarki, edukacji, służby zdrowia, rolnictwa i ochrony środowiska. Może on również obniżać angielskie podatki na terenie Szkocji o 3 proc. Reszta – z polityką zagraniczną i obroną na czele – pozostaje pod władzą Londynu.
Kolejnym punktem, jeszcze bardziej przybliżającym realną secesję Szkocji, był projekt ustawy o przeprowadzeniu referendum niepodległościowego. Został on przedstawiony w 2007 roku przez premiera Szkocji i lidera Szkockiej Partii Narodowej, Alexa Salmonda. Liczył on na wynik, na podstawie którego możliwe by się stało definitywne odłączenie się Szkocji od Wielkiej Brytanii.
Salmond w ostatnim czasie zintensyfikował działania, których celem jest niezależność Szkocji. SNP zaplanowało przeprowadzenie referendum niepodległościowego na 2014 rok. Najbliższe dwa lata pozwolą szkockim nacjonalistom dokładniej przygotować kampanię i szczegółową strategię przyszłości wolnego kraju. Poza tym, przez te kilkanaście miesięcy powinna ulec poprawie sytuacja gospodarcza w Europie. Dzięki temu Szkotom łatwiej będzie zdecydować się na zerwanie unii z Anglią, na której korzystają przede wszystkim finansowo.
Premier Szkocji zamierza przeprowadzić referendum w 2014 roku również z powodów historyczno – psychologicznych. Szkocki duch patriotyczny ma zostać rozbudzony przez dwa wielkie wydarzenia sportowe oraz 700. rocznicę bitwy pod Bannockburn, która w 1314 roku otworzyła Szkocji drogę do niepodległości. Partia Narodowa liczy na przełożenie się tego nastroju na zadowalający wynik referendum.
Co po referendum?
Szkoccy nacjonaliści planują oderwać kraj od Anglii i zastąpić obecną unię sojuszem z państwami skandynawskimi. Najważniejszym tego atutem jest fakt równorzędnej współpracy. Ponadto, SNP zamierza oprzeć politykę przyszłego, wolnego państwa na złożach gazu i ropy, które zostały odkryte u wybrzeży Szkocji w latach 70 – tych XX wieku. Ma to stanowić podstawę sieci współpracy energetycznej ze Skandynawią. Jednak nadal głównym klientem tej sieci byłaby Wielka Brytania, która powinna stać się największym partnerem handlowym swojego sąsiada.
Poza tym, Szkocja miałaby wykorzystywać gospodarczo nowo otwarty, w wyniku globalnego ocieplenia, szlak morski na północy Azji. Planowane jest stworzenie nowego, dużego portu kontenerowego w okręgu Fife, który mógłby z powodzeniem konkurować z Rotterdamem. Przewidziane jest także przejęcie wszystkich aktywów Wielkiej Brytanii, które znajdują się na terenie Szkocji. Mowa tu przede wszystkim o siłach zbrojnych, czyli bazie okrętów podwodnych w Faslane, szkockich siłach powietrznych z bazami w Lossiemouth i Kinloss oraz Royal Regiment of Scotland, którego bataliony miałyby stworzyć trzon nowej, niepodległej armii.
Szkocja upatruje również swoją siłę w członkostwie w Unii Europejskiej. Zamierza, wzorem Słowenii, Danii, czy Estonii, rozwijać się we współpracy ze Wspólnotą. Szkoccy politycy oceniają gospodarkę państwa jako silną i efektywną i w przeciwieństwie do ekspertów brytyjskich, nie widzą podstaw do obniżenia ratingu ich kraju po secesji. Wyrażają wręcz pogląd, że skoro Wielka Brytania obawia się zachwiania stabilności swojej gospodarki po uniezależnieniu się Szkocji, oznacza to, iż to Anglia bardziej potrzebuje szkockiej gospodarki, niż Szkocja brytyjskiej.
Premier Wielkiej Brytanii, David Cameron podczas przemówienia w Edynburgu, w połowie lutego br., wyraził opinię, iż Zjednoczone Królestwo powinno trwać nieprzerwanie, gdyż zarówno Anglia, jak i Szkocja tylko wspólnie są w stanie utrzymać silną pozycję na światowej arenie. Ocenił wówczas, że uniezależniona Szkocja nie będzie tak silna, bezpieczna, bogata i sprawiedliwa, jaka jest obecnie, jako element składowy Zjednoczonego Królestwa. Ponadto, Cameron przewiduje, że osamotniona Wielka Brytania zostanie zmarginalizowana w NATO i Radzie Bezpieczeństwa ONZ, ponieważ tylko w unii ze Szkocją liczy się jako czołowy gracz w Europie.
Brytyjski premier popiera przeprowadzenie szkockiego referendum, pod warunkiem, że zostanie to zrobione w ciągu najbliższych osiemnastu miesięcy. Cameron naciska na jak najszybsze rozwiązanie problemu, ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że czas działa na korzyść Partii Narodowej. Obecnie zwolennicy pełnej niepodległości Szkocji stanowią tylko 38 proc., natomiast przeciwnicy 41 proc. Wciąż jest 21 proc. niezdecydowanych i to właśnie ta grupa w ostatecznym rezultacie przeważy szalę. Dlatego też, im szybciej Szkoci przeprowadzą referendum, tym większe jest prawdopodobieństwo jego fiaska.
Cameron zapowiedział także w Edynburgu, iż w sytuacji przegłosowania przez Szkotów pozostania w unii z Anglią, rozważy dalsze zwiększenie zakresu szkockiej autonomii. Edynburg żąda przede wszystkim, by większość dochodów pochodzących z wydobycia ropy naftowej i gazu na wodach terytorialnych Szkocji, pozostawała do dyspozycji Szkotów. Poza tym, szkocki rząd i parlament powinny mieć prawo do decydowania w tak strategicznych kwestiach, jak polityka zagraniczna, siły zbrojne, czy też właśnie zyski z wydobycia ropy naftowej.
Pomimo, iż zwolenników niepodległej Szkocji z dnia na dzień przybywa, popierający Zjednoczone Królestwo mają nadzieję, że u pragmatycznych Szkotów portfel zwycięży nad sercem i patriotyczną duszą. Jakby jednak nie patrzył, Szkoci stoją właśnie przed podjęciem najważniejszej decyzji w ciągu ostatnich 300 lat swojej historii. Czas rozstrzygnie czy są społeczeństwem dojrzałym do tego, aby stworzyć własne, niepodległe państwo. Jeżeli taki będzie wynik planowanego referendum, to muszą również udowodnić światu, że potrafią pokonać czekające ich trudności.
Na podstawie: newsnetscotland.com, wyborzca.pl, uniaeuropejska.org, emito.net, interia.pl.