Chorwacja przed Eurowyborami: krótka kadencja chorwackich europosłów
Chorwaccy europosłowie nie mają lekkiego życia. Nie zdążyli jeszcze na dobre zagrzać miejsca w Parlamencie Europejskim (PE), a już muszą się z nim żegnać. Chorwacja wstąpiła do UE 1 lipca zeszłego roku, a akcesję poprzedziły przeprowadzone nieco wcześniej eurowybory. Pierwsi przedstawiciele Zagrzebia wyruszyli do Brukseli na niespełna 12-miesięczną kadencję. W tegorocznych wyborach o 11 europoselskich mandatów ubiega się 275 kandydatów zarejestrowanych na 25 listach wyborczych. Według sondaży szanse na przekroczenie 5-procentowego progu ma 5 list.
Zwycięstwo największej partii opozycyjnej – Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ) – w pierwszych wyborach do PE i grudniowe referendum ws. wpisania do konstytucji definicji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny podminowały pozycję rządu Zorana Milanovicia i jego Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji (SDP). Wzrost bezrobocia w ostatnich trzech latach i utrzymująca się od kilku lat recesja nie pozostały bez wpływu na decyzje wyborcze – dziś ok. 70% Chorwatów uważa, że rząd źle wypełnia swoje obowiązki. Sytuacja ta sprzyja przede wszystkim HDZ, która 25 maja może liczyć na najlepszy, 30-procentowy rezultat. W badaniach opinii publicznej, drugim największym poparciem cieszy się koalicja Kukuriku pod wodzą rządzącej SDP, na którą głosować zamierza ok. 25% obywateli. Pozostałe trzy miejsca najprawdopodobniej przypadną ugrupowaniu Zrównoważony Rozwój Chorwacji (ORaH) – 8-12%, Chorwackim Laburzystom – 6-10% i Sojuszowi dla Chorwacji – ok. 6%.
Pierwsze miejsce w wyborach dla HDZ niekoniecznie oznaczać będzie powtórkę sukcesu sprzed roku, kiedy partia wprowadziła do Parlamentu Europejskiego 6 osób ze swojej listy[1]. Wówczas próg wyborczy udało się przeskoczyć tylko trzem partiom, przy czym na Chorwację przypadał o jeden mandat więcej (zmniejszyła się ogólna liczba posłów w PE). Z symulacji portalu electio2014.eu wynika, że HDZ pomimo wygranej przypadnie tyle samo mandatów (4), co koalicji Kukuriku. Pozostałe partie wyślą do Brukseli po jednej osobie.
Pomimo iż spodziewanym zwycięzcom jest partia centro-prawicowa, większość chorwackich eurodeputowanych zasili lewicowe ugrupowania w PE: Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów (Kukuriku), Zielonych (ORaH) i Zjednoczoną Lewicę Europejską (laburzyści). HDZ najpewniej wprowadzi trzech europosłów do Europejskiej Partii Ludowej. Popularna kandydatka startująca z jej listy, Ruža Tomašić, jest bowiem członkiem grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. W przypadku elekcji, reprezentant prawicowego Sojuszu dla Chorwacji będzie wypełniał swoje obowiązki jako niezrzeszony deputowany.
Początek końca Milanovicia?
Ubiegłoroczne wybory do PE w Chorwacji nie cieszyły się dużym zainteresowaniem uprawnionych do głosowania obywateli. Frekwencja wyborcza wyniosła wówczas niecałe 21%. W tym roku nie należy spodziewać się poprawy w tym zakresie. Media nie poświęcają kampanii wiele uwagi, na kilka dni przed głosowaniem w centrum ich zainteresowania znajduje się pustosząca region powódź. Ponadto, członkostwo w UE jak dotąd nie nastroiło Chorwatów optymistycznie. Dlaczego? Wystarczy rzut oka na dołujące wskaźniki makroekonomiczne. Jak zauważa Žarko Puhovski, komentator polityczny i wykładowca Uniwersytetu w Zagrzebiu: „Chorwacja, obok Szwecji, jest jedynym państwem, w którym sytuacja po wstąpieniu do UE się pogorszyła i to nie tylko pod względem ekonomicznym, ale także i pod wieloma innymi”. Winę za niepożądany rozwój wydarzeń trudno zrzucać na barki UE, jednak do takich wniosków może dojść część obywateli, co w pewnym stopniu uzasadniałoby dużą popularność eurosceptycznej kandydatki Ružy Tomašić i pojawienie się na scenie politycznej Sojuszu dla Chorwacji.
Z uwagi na rozmiar państwa, chorwacki głos nie jest w Brukseli decydujący. Eurodeputowani z Chorwacji koncentrują się na problemach Europy Południowo-Wschodniej, która nie jest priorytetowym kierunkiem dla polskich posłów do PE. Z polskiego punktu widzenia, wynik zbliżającego się głosowania może mieć większą wagę jako test przed wyborami parlamentarnymi w Chorwacji w 2015 roku. Wygrana HDZ 25 maja oznaczać będzie trzeci znaczący sukces opozycji w przeciągu roku. Referendum ws. definicji małżeństwa pokazało, że konserwatywny elektorat potrafi się zmobilizować i przejąć inicjatywę w debacie publicznej. Dla gabinetu Zorana Milanovicia oznacza to, że ma on bardzo małe szanse na drugą kadencję. Z kolei HDZ może zacząć myśleć o powrocie do władzy, o ile politycy tej partii nie wplączą się po drodze w kolejną korupcyjną aferę…
Przypisy:
[1] W Chorwacji każda partia lub koalicja startująca w wyborach do PE, rejestruje jedną listę, wspólną dla całego kraju.