Rozmowa z z Dávidem Janiczakiem, 27-letnim działaczem węgierskich nacjonalistów z Jobbiku
Wywiad z Dávidem Janiczakiem, 27-letnim działaczem węgierskich nacjonalistów z Jobbiku. Zwycięzcą październikowych wyborów na burmistrza miasta Ózd, które z powodu naruszeń odbyły się ponownie. Janiczka ponownie je wygrał.
W październiku na Węgrzech odbyły się wybory samorządowe, w których został Pan wybrany najmłodszym burmistrzem w kraju. Mieszkańcy Ózd muszą jednak pójść do urn ponownie. Dlaczego?
Fidesz nie mógł zaakceptować faktu, że 27-letni działacz Jobbiku , popierany przez społeczność Ózd, mógł zakłócić budowę dyktatury. Stąd wymyślili fałszywe dowody na wyborcze manipulacje, w ostatnim dniu możliwych zgłoszeń naruszeń podczas głosowania, gdy sprawę wnieśli miejscowi Romowie. Dokument w tej sprawie został złożony zresztą w formule przygotowanej przez Fidesz. Warto przy tym zaznaczyć, że Regionalna Komisja Wyborcza oraz Sąd Apelacyjny w Debreczynie, podtrzymywał odwołanie moich przeciwników, bez przeprowadzenia dokładnego śledztwa w tej sprawie. Wysoce prawdopodobna jest obawa Fideszu przed wglądem w stan miejskich finansów, co zagroziłoby majątkowi i sytuacji finansowej kilku działaczy tego ugrupowania. Nie należy wykluczyć, że w przyspieszonych wyborach, działacze tej partii będą próbowali przekupywać miejscowych Romów, aby poszli oni głosować na ich kandydata.
Jaki jest pański program dla Ózd?
Chcę przede wszystkim powstrzymać emigrację z miasta. Jego populacja kilka lat temu wynosiła ok. 48 tys., a obecnie liczba ta zmniejszyła się do 32 tys. Szacuje się, że rocznie Ózd opuszcza ok. 1,2 tys. osób. Aby zatrzymać ten proces, musimy stworzyć więcej miejsc pracy i poprawić stan bezpieczeństwa publicznego. Nie da się tego zrobić bez wsparcia dla małej i średniej przedsiębiorczości, a także rewitalizacji rolnictwa i przemysłu przetwórczego. Oczywiście po stworzeniu odpowiedniego klimatu dla nowych inwestycji, kolejnym wyzwaniem będzie przyciągnięcie dużych inwestorów do Ózd. Potrzebne jest też wsparcie dla policji w kwestiach bezpieczeństwa. Konieczna będzie wymiana funkcjonariuszy straży miejskiej, na lokalnych mieszkańców, mających większe rozeznanie w problemach miejscowej społeczności. Ogółem opracowaliśmy blisko 32-stronnicowy program zmian, największych od 25 lat, gdy upadły miejscowe zakłady metalurgiczne.
Fidesz wygrał już szóste wybory z rzędu, jednak ostatnio doszło do dużych antyrządowych protestów, spowodowanych planem wprowadzenia podatku internetowego. Czy Pana zdaniem Węgrzy mają powoli dość rządów Viktora Orbana?
Węgrzy są bardzo tolerancyjnym narodem, dlatego mają tendencję do akceptowania i pogodzenia się z wieloma posunięciami władzy. Jednocześnie mają jednak wrodzoną dumę, która nie pozwala ich ranić. Jeśli jednak ktoś próbuje to zrobić, Węgrzy są w stanie połączyć swoje siły i walczyć o swoje prawa. Tak stało się właśnie teraz, zarówno w sprawie kolejnego podatku, jak i nieuznania mojej wygranej w Ózd. Na ulice miasta wyszli zwykli mieszkańcy, którzy nie dali zastraszyć się politykom Fideszu.
Widzi Pan w związku z tym szansę na przejęcie władzy przez Jobbik?
Wierzę, że jeśli będziemy przedstawiać pozytywne punkty naszego programu, a także osiągnięcia naszych działaczy na szczeblu lokalnym, następnym premierem będzie Gabor Vona (przewodniczący ugrupowania – przyp. red.).
Jobbik ma opinię partii skrajnej prawicy, szerzącej nienawiść na tle narodowościowym i rasowym. To jedynie stereotyp, czy Jobbik posiada program w innych kwestiach?
To sztucznie wytworzony stereotyp, który jest stale rozpowszechniany przez naszych przeciwników. Chcą oni zrazić do nas ludzi i odwrócić uwagę od konkretnych zapisów naszego programu. Tymczasem gdyby zwykli Węgrzy wczytali się w nasz profesjonalny program, nie chcieliby głosować na inne ugrupowania, stąd negatywny stosunek mediów do Jobbiku. Rządzący politycy boją się utraty swoich pozycji, pozwalających im na utrzymywanie korupcyjnych kontaktów z oligarchami.
Nazwisko zdradza pańskie pochodzenie. Jakie są Pana związki z Polską?
Zajmowałem się organizowaniem lokalnej polskiej społeczności w Ózd. Mieszka tu wielu Polaków, którzy od dawna byli zainteresowani rozwojem organizacji, pozwalającej im kultywować swoje tradycje. Nie wykazywali się oni jednak chęcią nadmiernej aktywności, dlatego właśnie mi powierzyli to zadanie. W 2006 r. zawiązaliśmy Lokalny Samorząd Mniejszości Polskiej w Ózd, natomiast rok później zostałem wybrany do Narodowego Samorządu Mniejszości Polskiej na Węgrzech. Zajmowałem się wówczas m.in. poszukiwaniem w Białce Tatrzańskiej korzeni etnicznych Polaków mieszkających obecnie na Węgrzech. Chodziło o społeczność polskiego miasteczka Derenk, zlikwidowanego przed końcem II Wojny Światowej. Jego mieszkańcy zostali przesiedleni do Emőd i dalej kultywują swoje tradycje. Utrzymuję stały kontakt z moimi polskimi krewnymi. N nie było mi dane przyjechać do Polski w tym roku, ponieważ od początku stycznia prowadzimy nieustanną kampanię wyborczą. Wierzę, że mogę być symbolem polsko-węgierskiej przyjaźni. Zawsze podkreślałem przywiązanie do kultur obu krajów, łącząc ze sobą charakterystycznie polskie cechy i węgierskie cnoty. Węgrzy mogą nauczyć się wielu rzeczy od Polaków, choćby poczucia wspólnoty i religijności. Szczególnie jeśli chodzi o młode pokolenie, Węgrzy są dużo mniej religijni od Polaków. Dlatego zawsze budujący jest dla mnie widok cmentarza w rodzinnej miejscowości ojca, gdzie wspólnie w Dzień Wszystkich Świętych odwiedzamy groby naszych przodków. Ilekroć chcę odpocząć, odwiedzam swoją rodzinę właśnie w Polsce.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmowę przeprowadził Maurycy Mietelski, szef sekcji Europa Środkowa działu Europa Portalu Spraw Zagranicznych.