Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Gospodarka Opinie Polityka Austria 2030. Chadecja próbuje odebrać głosy nacjonalistom

Austria 2030. Chadecja próbuje odebrać głosy nacjonalistom


01 luty 2024
A A A

Kanclerz Karl Nehammer przedstawił plan rozwoju Austrii do 2030 roku. Trudno nie odnieść wrażenia, że jest on tak naprawdę wyborczym programem chadeckiej Austriackiej Partii Ludowej, która przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi próbuje odebrać głosy nacjonalistom z Wolnościowej Partii Austrii.

Na razie trwa spór, kiedy głosowanie w ogóle się odbędzie. Opozycja domaga się rozpisania przedterminowych wyborów, chociaż zgodnie z harmonogramem i tak muszą one odbyć się najpóźniej do 23 października. Zarzuca ona koalicji Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP) i Zielonych – Zielonej Alternatywie nieradzenie sobie z najwyższą w Europie Zachodniej inflacją, gwałtownym wzrostem czynszów za mieszkania czy z systemem opieki zdrowotnej. Według chadeków przyspieszonego głosowania nie chce austriackie społeczeństwo, a rząd ma zamiar realizować duże projekty rozwojowe.

Powrót do „społecznej gospodarki rynkowej”

Plany ÖVP na najbliższy czas zostały zawarte w zaprezentowanym w ubiegłym tygodniu „Austriackim planie”. Jeszcze przed jego oficjalną publikacją do mediów wyciekły zawarte w deklaracji zmiany podatkowe, określane mianem „programu dla pięciu milionów”. Mają one więc ulżyć blisko pięciu milionom podatników, głównie poprzez obniżkę najważniejszych danin na rzecz państwa. Tym samym do 2030 stopniowo rekudowane mają być obciążenia w postaci podatku VAT, pozapłacowych kosztów pracy i składek na ubezpieczenia.

Ogółem partia Nehammera opowiada się za zmianami w systemie świadczeń socjalnych, do których dostęp wiązałby się z koniecznością wykonywania prac społecznych. Chadecy uważają, że nowe podejście do kwestii pracy powinno obejmować zachęty do jak najdłuższego jej wykonywania. W „Planie austriackim” znalazł się więc postulat wprowadzenia premii podatkowej w wysokości tysiąca euro, przyznawanej co roku osobom pracującym na etacie w pełnym wymiarze godzinowym.

Rządzący nie ukrywają, że między innymi w ten sposób chcą zaradzić niedoborom pracowników na austriackim rynku pracy. Potrzeby tamtejszych przedsiębiorstw ma również zaspokoić plan zachęty do podejmowania pracy nadliczbowej. Wykonywanie dodatkowych obowiązków zawodowych miałoby zostać całkowicie zwolnione z podatków, co ma przynieść korzyści zwłaszcza służbom mundurowym oraz pracownikom służby zdrowia i placówek opiekuńczych.

Ogółem ekonomiczna część „Austriackiego planu” ma oznaczać zmianę podejścia charakterystycznego dla ostatnich czterech lat. Zdaniem polityków ÖVP z powodu pandemii koronawirusa zwiększył się państwowy interwencjonizm i ogółem etatyzm, dlatego konieczny jest powrót do zasad „społecznej gospodarki rynkowej”. Ma on polegać właśnie na wspomnianych zachętach do podejmowania pracy, przy jednoczesnej redukcji państwowych dotacji oraz świadczeń.

Ograniczyć imigrację

Postawienie na zachęcanie krajowych pracowników do dłuższej i wydajniejszej pracy można uznać za wyrażenie przekonania, że problemów kadrowych austriackich przedsiębiorstw nie da się rozwiązać przy pomocy zagranicznej siły roboczej. Nehammera w przemówieniu towarzyszącemu prezentacji nowego programu podkreślił, że chadecja co prawda opowiada się za dalszym umożliwianiem firmom rekrutacji obcokrajowców, ale przede wszystkim posiadających odpowiednie kwalifikacje choćby do pracy w służbie zdrowia.

Kanclerz Austrii nie ukrywa, że wraz z ministrem spraw wewnętrznych Gerhardem Karnerem jest przeciwnikiem obecnego systemu azylowego Unii Europejskiej. Nie gwarantuje on bowiem europejskim społeczeństwom odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa, ponieważ jedynie zachęca do dalszego nielegalnego przekraczania unijnych granic. Nehammera i Karner opowiadają się więc za jego reformą, czyli głównie za utworzeniem ośrodków dla osób ubiegających się o azyl w krajach trzecich.

W planie ÖVP poświęcono natomiast sporo miejsca integracji uchodźców i imigrantów. Według szefa austriackiego rządu należy wprowadzić „uporządkowaną imigrację”, polegającą na otwieraniu granic tylko dla cudzoziemców chcących pracować. W tym celu w ramach polityki socjalnej osoby nieposiadające jeszcze prawa do pobytu będą otrzymywać tylko świadczenia rzeczowe, a osobom ubiegającym się o azyl na granicach zostaną konfiskowane oszczędności na pokrycie kosztów ich utrzymania.  

Państwo samochodów

„Austriacki plan” jest kontrowersyjny z punktu widzenia koalicjantów chadecji. Wyborcy Zielonych raczej nie będą zadowoleni z kontynuowania współpracy z ÖVP przy obecnym podejściu Nehammera do polityki klimatycznej. Kanclerz pozostaje nieugięty i dalej postrzega Austrie jako „kraj samochodów”, dlatego zamiast zaostrzać normy środowiskowe chce wydać do 2040 roku blisko 20 miliardów euro na program budowy nowych dróg.

Chadecja opowiada się więc za „zdrowym rozsądku” w szeroko pojętych sprawach dotyczących ochrony klimatu. Podobnie jak w przypadku rynku pracy, także w kwestii bardziej ekologicznego podejścia chce ona tworzyć system zachęt. Mają one polegać między innymi na wdrożeniu wartego miliard euro programu na inwestycje w „ekologiczne silniki spalinowe”, które według szefa rządu będą w przyszłości coraz popularniejsze.

Niechęci do radykalnych zmian w tej dziedzinie trudno się dziwić. Elektorat ÖVP tworzą z jednej strony głównie konserwatywni wyborcy z małych miejscowości, a ponadto środowiska biznesowe. W Austrii w przemyśle motoryzacyjnym jest zaś zatrudnionych ponad 300 tysięcy osób, zaś cała branża tworzy skomplikowaną sieć powiązań. Zadowolenie przedsiębiorców należy dodatkowo do podstawowych założeń „Austriackiego planu”.

Zaginieni przez cztery dekady

Ogólnikową wizję rozwoju Austrii do 2030 roku obecny kanclerz przedstawił już przed rokiem, dlatego plany Nehammera zostały teraz tylko sprecyzowane przez opracowujący program zespół ekspertów. Mimo to zapowiedzi chadeków spotkały się z krytyką koalicjantów, bo według wicekanclerza i lidera Zielonych Wernera Koglera, ÖVP reprezentuje w nich „stary sposób myślenia prawicowej partii konserwatywnej”.

Najczęściej wśród opozycji padał zarzut o późne przebudzenie chadeków. Nagle odkryli oni bowiem konieczność zmian w polityce podatkowej i gospodarczej kraju, gdy tymczasem od prawie 37 lat nieprzerwanie są u władzy na poziomie federalnym. Partia NEOS – Nowa Austria i Forum Liberalne przypomniała dodatkowo, że przez cały ten czas politycy ÖVP stawali na czele resortu gospodarki, dlatego już dawno mogli dokonać zmiany systemu ekonomicznego.

Z propozycji chadeków nie są też zadowolone organizacje pozarządowe. Przywiązanie kanclerza do samochodów niepokoi oczywiście ruchy ekologiczne na czele z Greenpeace, natomiast propozycje ekonomiczne spotkały się z krytyką związków zawodowych. Organizacje pracownicze uważają, że Nehammer nie przedstawił żadnego pomysłu na walkę z inflacją i rosnącymi cenami.

Podebrać nacjonalistom

To jednak nie działacze organizacji ekologicznych, liderzy central związkowych czy politycy lewicowo-liberalnych ugrupowań mają być zadowoleni z założeń „Austriackiego planu”. Program jest powszechnie uważany za próbę odzyskania przez ÖVP wyborców utraconych na rzecz Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ). Nacjonaliści od jesieni 2022 roku są niekwestionowanym liderem sondaży, a ich wzrost poparcia jest wyraźnie skorelowany ze spadkiem notowań chadeków.

Nehammer podczas prezentacji swojego nowego programu z jednej strony nie szczędził słów krytyki FPÖ, z drugiej strony zawierając w nim postulaty charakterystyczne dla partii kierowanej przez Herberta Kickl. Chodzi głównie o rozwiązanie problemów z imigracją poprzez wspomnianą reformę polityki azylowej i ograniczenie świadczeń socjalnych dla obcokrajowców. Zarazem szef rządu napiętnował „prawicowych ekstremistów” i „siewców nienawiści” mających występować nawet przeciwko legalnej imigracji. Nehammer ani razu nie wymienił nazwiska Kickla, tym niemniej dał do zrozumienia, że tegoroczne wybory parlamentarne będą wyborem pomiędzy nim i liderem wolnościowców.

FPÖ nie pozostało dłużne i kilka dni po ogłoszeniu „Austriackiego planu” odpowiedziało na ataki ze stronty ÖVP. Nacjonaliści złożyli w parlamencie wniosek o wprowadzenie zmian w polityce socjalnej wobec ubiegających się o azyl, którzy według programu kanclerza mieliby otrzymywać tylko świadczenia rzeczowe i bony. Chadecy wraz z zielonymi zagłosowali przeciwko rozwiązaniu zaproponowanemu kilka dni wcześniej przez szefa rządu, co tylko dało Kicklowi kolejny argument do podważania wiarygodności Nehammera.

Często pojawia się jednak argument, że plan rozwoju Austrii do 2030 roku jest nie próbą podebrania elektoratu FPÖ, ale został przygotowaniem ÖVP pod wspólne rządy obu partii. Nie jest to nieprawdopodobny scenariusz, bo obie partie tworzyły koalicję choćby przed pięcioma laty, tym niemniej Kickl jest dużo bardziej kontrowersyjny od poprzednich liderów wolnościowców i bardziej „problematyczny”. Kilka najbliższych miesięcy Austriacy będą więc obserwować zaciekły pojedynek chadeków z nacjonalistami.

Maurycy Mietelski

fot. BMEIA/ Michael Gruber / Flickr.com