Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Demokraci nie spełnili oczekiwań wyborców

Demokraci nie spełnili oczekiwań wyborców


07 listopad 2024
A A A

Amerykańskie media rozliczają nieudaną kampanię wyborczą Partii Demokratycznej. Najczęściej za porażkę obwiniany jest prezydent Joe Biden, który w odpowiednim momencie nie wycofał się z wyborów, ale pojawiają się również głowy na temat nieprzekonującego społeczeństwo programu Kamali Harris.  

Różne motywacje

Telewizja CNBC porównała elektoraty Harris i Trumpa[1]. Przede wszystkim zwróciła uwagę na zwiększenie poparcia dla kandydata Partii Republikańskiej wśród grup wyborców, którzy cztery lata temu byli mu wyraźnie niechętni. Co prawda stracił głosy części kobiet z przedmieść dużych miast, za to zyskał wśród latynoskich mężczyzn. W 2020 roku obecny prezydent Joe Biden otrzymał 59 proc. głosów Latynosów, natomiast teraz to Trump z 54 proc. cieszył się największym poparciem męskich przedstawicieli tej mniejszości.

W sondażach widoczny był zwłaszcza rozdźwięk między kwestiami najbardziej elektryzującymi elektoraty obu kandydatów. Dla elektoratu Harris najważniejszym priorytetem była obrona demokracji (56 proc), na drugim miejscu aborcja (21 proc.), a najmniej ważna była gospodarka (13 proc.). Zupełnie inaczej akcenty rozkładały się wśród zwolenników Trumpa. Jako najważniejszą rzecz wskazywali oni gospodarkę (51 proc.), drugim priorytetem była dla nich imigracja (20 proc.), z kolei na trzecim miejscu uplasowała się demokracja (12 proc.).

Jak widać większości amerykańskich wyborców wcale nie interesowały tematy kampanii, które chciała narzucić kandydatka Partii Demokratycznej. Kwestia potencjalnego wprowadzenia federalnego zakazu aborcji przez Trumpa była często wykorzystywana przez sztab Harris, jednak ważniejsza ostatecznie okazała się sytuacja gospodarcza po pandemii koronawirusa. Mimo że według badań poparcie dla legalizacji aborcji przynajmniej w części przypadków popiera jeszcze więcej osób, niż w trakcie poprzednich wyborów prezydenckich.

Winny Biden…

Dla lewicowego dziennika „USA Today” winny nie jest sam sztab Harris[2]. Największym winnym porażki wyborczej wiceprezydent USA ma być urzędująca głowa państwa. Dla Bidena jego własne ego okazało się ważniejsze od interesu demokratów, dlatego nie zdecydował się na rezygnację z ubiegania o reelekcję w odpowiednim momencie. Z tego powodu Partia Demokratyczna dopiero na ostatniej prostej kampanii zmieniła swojego kandydata.

Przed fatalnym występem Bidena w trakcie czerwcowej debaty z Trumpem, demokraci mieli zdaniem gazety okłamywać opinię publiczną. Przez wiele miesięcy liczyli, że wyborcy nie dostrzegą prawdy na temat stanu zdrowia urzędującego prezydenta. To uniemożliwiło przeprowadzenie demokratycznych prawyborów, mogących wyłonić dużo lepszego kandydata od Harris.

„USA Today” konstatuje, że Biden pozostawi po sobie dziedzictwo „starszego polityka utrzymującego się przy władzy kosztem kraju”, który na dodatek nie przekonał społeczeństwa, iż Trump jest rzeczywistym zagrożeniem. Dodatkowo nie poradził sobie z turbulencjami gospodarczymi po pandemii COVID-19, ani też nie udało mu się zakończyć kryzysu migracyjnego na amerykańsko-meksykańskiej granicy.

…czy Harris?

Stacja telewizyjna CNN doszukuje się z kolei problemu w samej kampanii Harris[3]. Demokratyczna nominacja dla wiceprezydent Stanów Zjednoczonych wzbudziła późnym latem entuzjazm, który trwał jeszcze we wrześniu, gdy według powszechnej opinii wygrała ona debatę telewizyjną z byłym prezydentem. W październiku jej kampania natomiast wyraźnie wyhamowała.

Miało być to spowodowane niezdecydowaniem Harris w najważniejszych kwestiach. Według CNN nie chciała ona odciąć się od administracji swojego przełożonego, dlatego nie akcentowała różnić między postulatami swoimi i Bidena. Tym samym nie eksponowała propozycji podwyższenia podatku od zysków kapitałowych, rozwiniętych ulg podatkowych dla osób posiadających dzieci czy zaostrzenia polityki imigracyjnej.

W ostateczności Harris nie przekonała do siebie najważniejszych grup elektoratu. Bardziej centrowi wyborcy nie usłyszeli od niej odcięcia się od polityki gospodarczej Bidena, z kolei osoby utożsamiające się z lewicą nie doczekały się odcięcia od jednoznacznego wsparcia urzędującego prezydenta dla Izraela.

Stacja przywołuje ponadto informacje z zaplecza politycznego Harris. Wynika z nich, że problemem jej sztabu były różnice między jego członkami, choć i tak konflikty udało się zminimalizować z powodu krótkiego czasu na przeprowadzenie kampanii. Sama wiceprezydent miała jednak dokonywać złych wyborów, takich jak nominowanie gubernatora Minnesoty Tima Walza na swojego kandydata na wiceprezydenta.  Według CNN lepiej sprawdziłby się gubernator Pensylwanii Josh Shapiro.

Porzucona klasa pracująca

Dla socjalistycznego magazynu „Jacobin” porażka Harris wpisuje się w dużo szerszy światowy trend[4]. W ostatnich miesiącach w kilku znaczących państwach świata doszło do kilku spektakularnych porażek rządzących albo przynajmniej do ich osłabienia. Wybory przegrali między innymi brytyjscy konserwatyści i obóz francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona, a słaby wynik uzyskała rządząca Indyjska Partia Ludowa premiera Narendy Modiego.

Było to spowodowane problemami gospodarczymi po pandemii koronawirusa. Wysoka inflacja uderzyła w kieszenie obywateli, którzy w poindustrialnym świecie są nastawieni na konsumpcję. Kłopoty ekonomiczne nie ominęły także Stanów Zjednoczonych, za co obwiniono oczywiście Bidena i Partię Demokratyczną.

Nie tylko z tego powodu od demokratów odwróciła się klasa pracująca, która według „Jacobina” już osiem lat temu zapewniła Trumpowi zwycięstwo. Poza obecną inflacją na porażkę Harris i Partii Demokratycznej wpłynęło oddziaływanie na te środowisko przez „partię cieni”, czyli organizacje pozarządowe czy grupy medialne. Z powodu ich nacisku główny program demokratów jest skierowany głównie do grup społecznych, dla których kwestie ekonomiczne nie mają priorytetem, o czym świadczy zresztą przytaczany już sondaż telewizji CNBC. Dla magazynu sztandarowym przykładem błędnej polityki otoczenia Harris była kampania jednej ze wspierających jej grup, polegająca na „pozyskaniu czarnoskórych mężczyzn obietnicami legalizacji marihuany i ochrony inwestycji w kryptowaluty”.

W kwestiach ekonomicznych Partia Demokratyczna starał się jedynie przekonywać o świetnej kondycji gospodarki. Miały o niej świadczyć rosnące pensje, niskie bezrobocie czy rozwijająca się giełda. Z tym przekazem nie udało się jednak dotrzeć do wyborców albo po prostu nie uznali oni tych argumentów za przekonujące. Zdaniem socjalistycznego pisma, Partia Republikańska będzie więc wygrywać kolejne wybory, dopóki Partia Demokratyczna nie znajdzie sposobu na odzyskanie poparcia klasy robotniczej.

Niepopularny program

Konserwatywny dwutygodnik „National Review” również koncentruje się na kwestii demokratycznego programu[5]. Za przyczynę porażki Harris i jej ugrupowania uważa propozycję prowadzenia polityki, która zwyczajnie nie cieszy się popularnością wśród obywateli Stanów Zjednoczonych. Tymczasem Partia Demokratyczna była przekonana, ze postępowa i liberalna agenda wystarczy do zwycięstwa.

Dla magazynu kluczowe dla wyników wyborów okazało się zwłaszcza odrzucenie przez społeczeństwo polityki tożsamości, mającej prowadzić do największych podziałów. Jej najczęściej krytykowanym elementem była zresztą sprawa wzbudzająca spore kontrowersje, czyli możliwość zmiany płci przez nastolatków. Poza tym amerykańscy wyborcy są zwolennikami bardziej zdecydowanej polityki imigracyjnej, a nie zrównywania ze sobą legalnych i nielegalnych imigrantów.

„National Review” w związku z powyższym porównał kampanię Harris do sprzedaży nowego produktu w sklepie. Dobre opakowanie i odpowiednia ekspozycja nie wystarczą, jeśli sam towar będzie wadliwy. Demokraci mogli tym samym zebrać więcej pieniędzy od republikanów i wydać większe środki na reklamy oraz organizacje sztabu wyborczego, ale nie byli w stanie przedstawić społeczeństwu zadowalającej oferty.

Maurycy Mietelski

fot. Gage Skidmore / Flickr.com / Wikimedia Commons (CC BY-SA 2.0).

 

[1] J. Allen, In a historic re-election, Trump wins a second term as Democrats search for answers, 06.11.2024, https://www.nbcnews.com/politics/2024-election/trump-harris-presidential-election-polls-votes-rcna177640.

[2] D. Potas, Opinion: Trump is president again and Democrats can blame Biden's ego, 06.11.2024, https://eu.usatoday.com/story/opinion/columnist/2024/11/06/trump-wins-pennsylvania-2024-election/76058308007/.

[3] E-I. Dovere, Where Harris’ campaign went wrong, 06.11.2024, https://edition.cnn.com/2024/11/06/politics/harris-campaign-went-wrong/index.html.

[4] M. Karp, It’s Happening Again, 06.11.2024, https://jacobin.com/2024/11/its-happening-again-trump-election-win.

[5] J. Geraghty, Democrats Get a Wake-Up Call about How Unpopular Their Agenda Really Is, 06.11.2024, https://www.nationalreview.com/the-morning-jolt/democrats-get-a-wake-up-call-about-how-unpopular-their-agenda-really-is/.