Egipt kolejnym punktem na mapie normalizacyjnej Turcji
Wizyta tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana zakończyła okres ponad dekady napięć między Turcją i Egiptem. Normalizacja relacji obu krajów wpisuje się w założenia ostatnich lat polityki zagranicznej Turcji, polegającej na odbudowie stosunków z państwami regionu Bliskiego Wschodu. Z drugiej strony turecko-egipskie relacje zacieśniały się przez lata bez udziału polityków.
Rozłam między Ankarą i Kairem nastąpił w 2013 roku, kiedy obecny egipski prezydent Abd al-Fattah as-Sisi w drodze zamachu stanu obalił ówczesną głowę państwa, Muhammada Morsiego. Turcja jednoznacznie potępiła jego działania, bo wspierała ówczesne przemiany w świecie arabskim, w których uczestniczyli politycy związani z Bractwem Muzułmańskim. Ostatecznie oba kraje odwołały swoich ambasadorów w listopadzie 2013 roku.
Rozmowy na temat wznowienia oficjalnych stosunków dyplomatycznych zaczęły się osiem lat później. Wiosną i latem 2021 roku zespoły negocjacyjne obu państw prowadziły pierwsze konkretne rozmowy, a ich efekty zaczęły być widoczne kilkanaście miesięcy później. W listopadzie 2022 roku prezydenci obu krajów uścisnęli sobie dłonie przy okazji piłkarskich mistrzostw świata w Katarze, natomiast w lipcu ubiegłego roku przywrócili oni swoich ambasadorów.
Wypracowanie porozumienia wymusiło szereg kompromisów przede wszystkim po stronie Turcji. Już kilka miesięcy po pierwszych rozmowach pod naciskiem tureckich władz swoje biura zamknęła związana z Bractwem Muzułmańskim opozycyjna egipska telewizja Mekameleen. Po ubiegłotygodniowej wizycie Erdoğana tureccy urzędnicy zaczęli z kolei unieważniać obywatelstwa, które otrzymali Egipcjanie uciekający przed rządami Sisiego. Turecki paszport odebrano między innymi Mahmoudowi Husseinowi, obecnie pełniącemu obowiązki przewodnika Bractwa Muzułmańskiego.
Nasuwa się pytanie, czy Turcja będzie musiała poczynić kolejne ustępstwa wobec Egiptu, czy oba kraje wraz z normalizacją relacji podejmą dialog na temat dzielących ich różnic w podejściu do kwestii regionalnych. Co prawda w kontekście wizyty tureckiego prezydenta w Kairze mówiono wiele o wspólnym podejściu do kwestii ataku Izraela na Strefę Gazy, ale poza tym oba kraje różni podejście do innych problemów. Wspierają one na przykład konkurencyjne frakcje w Libii, a także mają inne spojrzenie na rzeczywistość w Syrii. Na razie jeszcze w ubiegłym roku pojawiły się mgliste zapowiedzi ścisłej współpracy w sprawie libijskiej wojny domowej.
Być może nie będzie to miało jednak aż takiego znaczenia. Dla Erdoğana priorytetem stało się w ostatnich latach normalizowanie relacji z dotychczasowymi regionalnymi rywalami, nawet pomimo mocno dzielących ich różnic. Przed nawiązaniem samym nawiązaniem rozmów z Egiptem Turcja wznowiła swoje kontakty z Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, z którymi poróżniła się na tle blokady Kataru. Pod koniec ubiegłego roku prezydent Turcji odbył z kolei wizytę w Atenach, aby zakończyć okres poważnych napięć z Grecją. Jeszcze nie tak dawno obawiano się wybuchu turecko-greckiego konfliktu, a tymczasem Erdoğan i grecki premier Kyriakos Mitsotakis rozmawiali o „przekształceniu Morza Egejskiego w morze pokoju”. Normalizacja relacji z Egiptem ma
Dużo ważniejsze od regionalnych ambicji stało się dla Turcji przełamanie trwającego od paru lat kryzysu ekonomicznego. Odwilż w relacjach z Saudyjczykami i Emiratczykami miała pomóc Turkom w przyciągnięciu inwestycji, które mogłyby rozruszać ich gospodarkę. Podobne założenia przyświecają im zresztą także w przypadku Egiptu. Po pierwsze, Turcja w związku z wojną rosyjsko-ukraińską jest zainteresowana zwiększeniem importu egipskiego gazu ziemnego LNG oraz ogólną współpracą w sektorze energetycznym. Po drugie, liczy ona na zwiększenie obustronnej wymiany handlowej. To ważne też dla samych Egipcjan, również mierzącym się z problemami ekonomicznymi.
Warto podkreślić, że spory polityków nie wpłynęły negatywnie na turecko-egipskie relacje gospodarcze, które funkcjonują w ramach utworzonej prawie dwie dekady temu strefy wolnego handlu. W 2022 roku obrony handlowe obu państw osiągnęły poziom czterech miliardów dolarów i tym samym w ciągu roku zwiększyły się o miliard. Według zapowiedzi obu krajów, w ciągu najbliższych pięciu lat mają one osiągnąć poziom 10-15 miliardów dolarów. Największym beneficjentem współpracy ekonomicznej był dotąd Egipt, bo tureckie firmy działające na jego terytorium zatrudniają obecnie blisko 70 tysięcy osób.
Erdoğan i Sisi zapewne nie będą w stanie powstrzymać Izraelczyków przed planowanym atakiem na znajdujące się przy granicy z Egiptem miasto Rafah. Prawdziwą próbą dla trwałości turecko-egipskiego zbliżenia będzie więc zapewne sprawa wytyczenia granicy morskiej obu państw. Ta sprawa wciąż nie została ostatecznie uregulowana, a z pewnością uspokoiłaby ona sytuację we wschodniej części Morza Śródziemnego i rzeczywiście przyczyniłaby się do zaistnienia „nowej ery” w stosunkach Ankary z Kairem.
Maurycy Mietelski