Hanna Cieślik: Dziewczynka czy chłopiec? Brakujące kobiety
Niemal 6 milionów płodów płci żeńskiej zostaje rocznie usuniętych w Indiach. Ta liczba wydaje się wręcz nieprawdopodobna, ale chęć posiadania syna i strach przed urodzeniem córki, to główne motywy przyszłych i niedoszłych matek.
Niemal 6 milionów płodów płci żeńskiej rocznie zostaje usuniętych w Indiach. Ta liczba wydaje się wręcz nieprawdopodobna, ale chęć posiadania syna i strach przed urodzeniem córki, to główne motywy przyszłych i niedoszłych matek.
Według danych z 2001 roku: na każdy tysiąc chłopców przypada 927 dziewczynek w wieku 0-6 lat. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się to takie alarmujące. Jednakże ta statystyka dotyczy całego kraju, a w stanach takich jak Pendżab jedna piąta populacji zniknęła, choć może lepiej było by uznać, że nigdy się nie pojawiła. W niektórych wioskach na dziesięciu chłopców przypada tylko pięć dziewczynek.
Jak?
Jak to możliwe, że dziewczynki są aż tak niechcianymi nowymi członkami rodziny?
Odpowiedź jest złożona. Według raportów ONZ przede wszystkim biedę, czyli złe odżywianie, brak dostępu do opieki medycznej w trakcie ciąży i już po urodzeniu, należy uznać za największego mordercę(czynię) kobiet. Wzrasta zatem ryzyko śmierci tuż po narodzinach. Ogromną rolę odgrywa także dyskryminacja dziewczynek – jedzą mniej i na końcu. Jeśli w rodzina jest biedna i brakuje jedzenia, nie jedzą wcale. Wiele kobiet od wczesnego dzieciństwa cierpi na niedożywienie i anemię.
Śmiertelność niemowląt płci żeńskiej w dużej mierze zależy od stanu, w którym przychodzą na świat. W Orisie 97 niemowląt na 1000 umiera, z kolei w Kerali już tylko 13. Wysoka umieralność nie jest prostą konsekwencją biedy. Dziewczynki mają dużo większą szansę przeżycia w Zachodnim Bengalu niż w Pendżabie, chociaż przeciętnie rodziny w tym drugim stanie są dwa razy bogatsze.
Przyczyną, często dyskutowaną w Polsce przy okazji wyborów jest sprawa legalności i dostępu do aborcji. Nie chodzi tu jednak o przekonania, nie będzie argumentów, ani pro-life, ani pro-choice.
W Indiach aborcja jest legalna od lat siedemdziesiątych. Liczba wykonywanych zabiegów z roku na rok wzrasta. Nigdy jednak nie była dozwolona selekcja zarodków ze względu na płeć. Najważniejszym pytaniem jest: co sprawia, że jest coraz popularniejsza?
Badania USG i możliwość aborcji pozwalają kobiecie decydować czy chce urodzić dziewczynkę czy nie. Wydawać by się mogło, że najchętniej z pomocy lekarzy korzystają kobiety biedne, których nie stać na wychowanie kolejnego dziecka, jednakże tak nie jest. Dostęp do tych praktyk zależy od zasobów finansowych potencjalnych matek.
Aborcja to przywilej bogatych. Dostęp do badań i zabiegów jest znacznie większy w miastach. Choć ilość aparatów USG na wsi rośnie z roku na rok, to najczęściej wykształcone mieszkanki miast poddają się usunięciu niechcianej dziewczynki. W ten sposób „harmonizują” swoją rodzinę pod kątem płci. Owo harmonizowanie często przebiega według wzoru: lepiej 2 chłopców, niż chłopiec i dziewczynka. Human Rights Watch donosi, że wśród trzecich dzieci w rodzinie na 1000 chłopców jest jedynie 250 dziewczynek.
Niemniej aborcja jako taka, wykonywana w gabinecie lekarskim po uprzednich badaniach USG to relatywnie niewielki problem, to tylko 10% wszystkich zabiegów! Lwia część wykonywana jest niebezpiecznymi domowymi sposobami. W wyniku nieprofesjonalnie przeprowadzonego usunięcia ciąży ginie rocznie 117 tysięcy kobiet.
Matki, których nie stać na usługę pakietową: USG + aborcja, wiedząc, że nie będą mogły pozwolić sobie na kolejną dziewczynkę zabijają ją tuż po urodzeniu. Wystarczy nie karmić dziecka albo przydusić je poduszką.
Dlaczego?
Czy Hindusi nienawidzą kobiet?
Przeciwnie, uwielbiają, przynajmniej niektóre. Kochają na przykład Sonię Gandhi. To szefowa Kongresu Narodowego, typowana po ostatnich wyborach na nową premier, a nie tylko jest kobietą, ale w dodatku pochodzi z Europy! W tym wypadku ani jej płeć ani pochodzenie wyborcom nie przeszkadzało. Inną nieżyjącą już wypływową Hinduską jest Indira Gandhi, która wsławiła się rządami twardej ręki i dążeniem do centralizacji władzy. Co więcej, obecna pani prezydent to również kobieta i to niemłoda, Pratibha Patil. Takich kobiet jest w Indiach o wiele więcej. Imponujące, prawda?
Gdzie więc szukać korzeni tego procederu? Jak to możliwe, że pomimo tylu wpływowych kobiet, dziewczynki są niechciane?
Kultura tego kraju faworyzuje chłopców. Łatwiej być synem i lepiej rodzić synów, bo dziewczynki i tak niewiele mogą. Kobiety uważane są za tymczasowych członków rodziny. Im szybciej poślubi miłego chłopca z dobrej rodziny, tym dla wszystkich lepiej. Dla wszystkich oprócz niej, bo zwykle po ślubie zaczyna się gehenna.
Dyskryminacja zaczyna się już w dzieciństwie. Chłopcy dostają lepsze jedzenie, więcej uwagi i lepszą edukację. Ponadto, kiedy już dorosną, to oni zarabiają na rodzinę, a więc to oni mają prawo podejmować decyzje, również te, które stricte dotyczą ich żon. Lepiej, żeby te za dużo nie wiedziały – to nie nowość, ze łatwiej rządzić ciemnym ludem niż wykształconym. Dlatego najlepsza żona to taka, która zbyt wiele nie wie, bo uznaje słowo swojego męża za obowiązujące prawo, a nawet słowo boże, bo przecież Hinduska musi traktować małżonka jak boga.
Dobre partie na drzewach nie rosną, a wydanie córki za mąż wymaga nakładu ogromnych środków finansowych. Rodzina dziewczyny zatem musi uzbierać na posag, którym zapłaci mężczyźnie za odciążenie jej od konieczności utrzymania córki. Im lepszy mąż (z wyższej kasty, lepiej wykształcony) tym wyższa musi być zapłata.
Wielu rodzin nie stać na taki wydatek, dlatego zadłużają się nawet na całe życie, aby spełnić swój obowiązek. Obowiązek? Niezamężna kobieta jest nie do pomyślenia. Nie istnieje zupełnie koncepcja singielki (singla z resztą też nie). Tradycyjnie jedyną kobiecą funkcją społeczną jest rola żony i matki, najlepiej chłopców. Jedynie kobieta owdowiała może istnieć poza rodziną, więcej, jej powtórne wyjście za mąż byłoby bardzo źle widziane. Dziewczyna zatem przechodzi z domu ojca do domu męża i odtąd jest uznawana za członka tej rodziny, że staje się osobą bez przeszłości: powinna zapomnieć o rodzicach i rodzeństwie, ewentualnie kontaktować się z nimi za zgodą nowej rodziny. Nowo poślubiona kobieta jest całkowicie zależna i podległa mężczyźnie, nie powinna mu się sprzeciwiać ani kwestionować jego słów czy decyzji. Władzę w domu sprawuje teściowa, która może mścić się na synowej za dawne krzywdy, doznane w domu męża.
A jeśli rodzina jest biedna i ma trzy córki? Przecież już jedna może ją całkiem zrujnować…
Natomiast syn to zapowiedź społecznych i ekonomicznych profitów. Niektóre rodziny robią prawdziwie złoty interes na ożenku młodego człowieka. Te co bardziej chciwe zaraz po ślubie i zainkasowaniu posagu, pozbywają się synowej. Ponadto męski potomek to gwarancja wypełnienia rytuałów pogrzebowych, których dokonać może tylko mężczyzna.
W ten sposób wyczekiwanie na syna staje się zrozumiałe. Wiele kobiet żyje pod presją urodzenia chłopca. Nic dziwnego, że narodziny dziewczynki traktowane są jak klęska, gdyż tylko syn gwarantuje matce w miarę silną pozycję w domu męża.
Zmiana
Problem aborcji i zabójstw dziewczynek jest doskonale znany rządzącym, ale to tylko jeden z wielu kłopotów, z którymi boryka się ten ogromny kraj. W roku 1994 reklamowanie procedur selektywnej aborcji zostało zakazane. Niemniej zakaz ten na niewiele się zdał. Kary dla lekarzy są niewielkie, interes świetny, ryzyko niskie a zysk ogromny.
Podobnie jak niezamężna kobieta, mężczyzna bez żony jest uznawany za niepełnego, niegodnego należnego mu szacunku. Liczba brakujących kobiet szacowana jest obecnie na ponad 25 milionów, jaki będzie zatem los wszystkich tych mężczyzn, którzy nigdy się nie ożenią? Czy wszyscy powinni zostać ascetami?
Nawet w najbardziej tradycyjnych rodzinach kobieta może zyskać sobie szacunek i pewnego rodzaju władzę. Wypełnianie rodzinnych obowiązków, bycie dobrą matką i żoną to właściwie jedyna przewidziana tradycją droga.
Zgodnie z raportem ONZ lepiej wykształcone kobiety mają większą szansę na pracę poza domem, przyczyniając się do wzrostu rodzinnego dochodu, rodzą mniej dzieci i dbają potem o ich edukację. Choć początkowo może to oznaczać dalszy wzrost liczby wykonywanych aborcji, to jednak rodzina mająca więcej pieniędzy mniej będzie obawiała się obciążenia związanego z posagiem. W ten sposób może zwiększać się chęć posiadania córek.
Lepszy dostęp do edukacji, przyczynia się do polepszenia sytuacji finansowej, a także do wzrostu świadomości co do higieny, zabiegów pielęgnacyjnych i właściwej opieki nad dziećmi. Uczęszczanie do szkoły, choćby kilka lat, to według raportu spadek śmiertelności niemowląt płci żeńskiej aż o 40%. Równie istotna jest wiedza kobiet o prawach, które zapewnia im przez konstytucja.
Rezultaty wysiłków edukacyjnych widać już w wypowiedziach młodych kobiet, uważających życie dziewczynki za równie wartościowe, co życie chłopca. Deklarują one niechęć do selektywnej aborcji, ponieważ uznają, że życie ich córek może być równie produktywne, jak ich synów. Edukacja zmieniła ich sposób myślenia.
Na podstawie: www.hrw.org; www.un.org.in
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.