Hiszpańska prawica wzmocniła baskijskich radykałów
Jednym z największych wygranych przyspieszonych wyborów parlamentarnych w Hiszpanii jest baskijska koalicja EH Bildu. Nie tylko zdobyło ono dodatkowy mandat w Kortezach Generalnych kosztem swojego największego konkurenta, ale dodatkowo wzmocniło się przed przyszłoroczną elekcją do parlamentu Kraju Basków. W dużej mierze liderzy baskijskiej lewicy zawdzięczają swój sukces nagonce ze strony hiszpańskiej prawicy.
Centroprawicowa Nacjonalistyczna Partia Basków (EAJ/PNV) od upadku rządów frankistowskich cieszyła się największym poparciem wśród społeczności Basków. W przyspieszonych wyborach do Kortezów Generalnych dała się jednak wyprzedzić lewicowej koalicji Jedność Kraju Basków (EH Bildu), tracąc na jej rzecz jeden mandat. Tym samym w nowym składzie Kongresu Deputowanych znalazło się sześciu parlamentarzystów baskijskiej lewicy i pięciu z tamtejszej centroprawicy.
Ramię ETA
W ostatnich miesiącach EH Bildu w hiszpańskiej debacie publicznej poświęcono sporo miejsca, chociaż wcale nie z powodu jej rosnącego poparcia. Sojusz baskijskich ugrupowań socjalistycznych i nacjonalistycznych wzbudził mianowicie kontrowersje swoimi listami wyborczymi w majowych wyborach regionalnych. Znalazło się na nich bowiem miejsce dla 44 osób skazanych w przeszłości za przestępstwa związane z terroryzmem.
Jak nietrudno się domyślić, chodzi o działaczy należących w przeszłości do organizacji „Baskonia i Wolność”, znanej na całym świecie pod skrótem ETA. Ugrupowanie przestało organizować zamachy terrorystyczne w 2011 roku, natomiast siedem lat później zdecydowało się na ostatecznie złożenie broni. Po rozwiązaniu w 2013 roku partii „Jedność” (Batasuna) to właśnie EH Bildu uważane było za polityczne ramię grupy walczącej zbrojnie o niepodległość Kraju Basków.
Największym szokiem dla hiszpańskiej opinii publicznej było zgłoszenie przez EH Bildu kandydatur siedmiu osób, które były skazane za morderstwa. Co prawda ostatecznie wycofali się oni z wyborczego wyścigu, aby „nie przysparzać bólu cierpiącym”, lecz początkowo liderzy sojuszu baskijskiej nacjonalistycznej lewicy próbowali bronić swoich działaczy. Ich koronnym argumentem miał być fakt, że listy wyborcze EH Bildu, podobnie jak sama koalicja, zostały bez problemu zarejestrowane. Jak jednak zauważył premier Pedro Sánchez, „są rzeczy, które mogą być legalne, ale nieprzyzwoite”.
Prawica chce delegalizacji
Rodziny ofiar baskijskich terrorystów zdecydowały się na wniesienie skargi do hiszpańskiej prokuratury, chcąc dowiedzieć się, czy byli członkowie ETA kandydujący z list EH Bildu rzeczywiście odsiedzieli pełne wyroki za popełnione przestępstwa. Niektóre organizacje nawoływały natomiast do sprawdzenia zgodności działań baskijskiej lewicy z hiszpańską ustawą o partiach politycznych.
Osoby pokrzywdzone przez ETA mogły liczyć na wsparcie ze strony hiszpańskiej prawicy, która przy tej okazji krytykowała rząd Sáncheza. Co prawda minister spraw wewnętrznych Fernando Grande-Marlaska z Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) jednoznacznie potępił działania EH Bildu, ale chadecka Partia Ludowa (PP) i narodowo-konserwatywny VOX zgodnie przypominały, że rząd PSOE i Podemos korzystał w parlamencie ze wsparcia ugrupowań separatystycznych.
Walczące w gruncie rzeczy o ten sam elektorat PP i VOX prześcigały się zresztą w postulatach dotyczących rozprawienia się z EH Bildu. Ludowcy oficjalnie nie nawoływali wprost do delegalizacji baskijskiej lewicy, ale postulat ten podniosła chociażby mająca duże ambicje polityczne prezydent Wspólnoty Madrytu, Isabel Díaz Ayuso. O zakazaniu dalszej działalności EH Bildu mówili natomiast wprost politycy VOX-u, wzywający Senat do podjęcia właśnie takiej decyzji.
Walka o Basków
Wystawienie byłych członków ETA przez EH Bildu wzbudziło spore kontrowersje także w samym Kraju Basków. Szef EAJ/PNV Andoni Ortuza stwierdził na przykład, że główni konkurenci jego ugrupowania specjalnie zdecydowali się na taką prowokację, aby hiszpańskie partie „prowadziły za nich kampanię”. Centroprawica przestrzegała więc baskijski elektorat przed głosowaniem na lewicowych nacjonalistów, ponieważ EH Bildu wraz z PP i PSOE „tworzy trójkąt bermudzki, który w przyszłości doprowadzi do zaniknięcia Kraju Basków”.
Ostra retoryka bardziej umiarkowanych nacjonalistów nie powinna dziwić, bo w przyszłym roku odbędą się wybory do parlamentu Kraju Basków. EAJ/PNV stara się więc przedstawiać EH Bildu przede wszystkim jako awanturników, „dużo obiecujących, ale nie mówiących jak to zrobić”. Tymczasem baskijska centroprawica po ponad czterech dekadach rządzenia Krajem Basków ma być zakorzeniona instytucjonalnie, dlatego głosowanie na nią „nie jest głosowaniem w ciemno”.
Majowe wybory samorządowe pokazały jednak, że tego typu retoryka jest coraz mniej przekonująca dla baskijskich wyborców. Tamtejsza centroprawica ma już w tej chwili mniej radnych gminnych od lewicowych nacjonalistów, zarówno w samym Kraju Basków, jak i w sąsiedniej Nawarze. EAJ/PNV uważa więc doświadczenie w rządzeniu za swój największy atut, tymczasem dla Basków może się obecnie jawić jako partia zasiedziała w strukturach samorządowych i niezdolna do stawiania sobie bardziej ambitnych celów, a zwłaszcza podnoszenia postulatu niepodległości regionu.
Z pewnością EAJ/PNV w przekonaniu do siebie bardziej „suwerenistycznego” baskijskiego elektoratu nie pomagają niektóre lokalne koalicje. W trzech miejscowościach baskijska centroprawica utrzymała władzę jedynie dzięki wsparciu ze strony PSOE i PP. O ile współpraca z miejscowymi strukturami hiszpańskich socjalistów nie wzbudziła jeszcze aż tak dużych kontrowersji, o tyle zupełnie inaczej jest z sojuszem z hiszpańską prawicą zaostrzającą swoje stanowisko względem wszelkich dążeń niepodległościowych. To więc jedynie woda na młyn EH Bildu. .
Przeciwko „reakcji”
Wybory regionalne w Kraju Basków odbędą się dopiero za rok, dlatego teraz wyborcy zainteresowani są kwestią tworzenia rządu na szczeblu ogólnokrajowym. Przyspieszone wybory parlamentarne nie dały bowiem jednoznacznego rozstrzygnięcia. Wbrew sondażom sprzed kilku miesięcy nie nastąpił zapowiadany wielki triumf prawicy, stąd też PP i VOX zapewne nie uda się odsunąć od władzy PSOE i jej dotychczasowych sojuszników. Wszystko będzie jednak zależeć od ugrupowań regionalnych i separatystycznych.
EH Bildu stawia akurat sprawę jasno. Głównym celem lewicowych baskijskich nacjonalistów jest zapobieżenie przejęciu władzy w Madrycie przez „blok reakcyjny”, czyli koalicję PP i VOX-u. Baskowie niemal od razu po ogłoszeniu wyników wyborów wyrazili więc zainteresowanie poparciem nowego gabinetu Sáncheza. Później liderzy EH Bildu zadeklarowali, że nawet bez wcześniejszych rozmów zagłosują za kolejnymi rządami PSOE i lewicowej koalicji Sumar, aby w ten sposób nie dopuścić do ewentualnych przedterminowych wyborów, które mogłyby wzmocnić hiszpańską prawicę.
Co ciekawe, w kwestii poparcia dla Sáncheza EAJ/PNV jest bardziej radykalne od EH Bildu. Baskijska centroprawica nie chce bowiem udzielić mu bezwarunkowego poparcia. Wzywa wiec lidera socjalistów do „złożenia poważnej propozycji” Krajowi Basków i Katalonii. Sprawa dalszego funkcjonowania Basków w ramach państwa hiszpańskiego może stać się tym samym kolejnym ważnym tematem, który zadecyduje o przyszłorocznych wyborach regionalnych w Kraju Basków.
Maurycy Mietelski