Kroniki korupcyjne Rumunii
Niemal nie ma dnia, aby w centrum zainteresowania rumuńskich mediów nie znalazła się kolejna osoba ze świata polityki, podejrzewana o przestępstwa korupcyjne. W ostatnim czasie odpowiednie organy zajęły się nawet premierem Victorem Pontą, który dotąd uważany był za nietykalnego twórcę autorytarnego stylu rządów.
Prokuratorzy z Narodowego Dyrektoriatu Antykorupcyjnego (Direcţia Naţională Anticorupţie, DNA) postawili rumuńskiemu premierowi siedemnaście zarzutów. Ponta (na zdj.) miał dopuścić się fałszerstw, prania brudnych pieniędzy, oszustw podatkowych, a także konfliktu interesów. Obecny premier w latach 2007-2008 był zatrudniony na fikcyjnym etacie w kancelarii prawnej Dan Șovy, dzięki czemu kupił dwa mieszkania w Bukareszcie oraz otrzymał za darmo luksusowy samochód na koszt swojego dawnego „miejsca pracy”. Dodatkowo w 2012 r. Ponta mianował Șovę ministrem transportu w swoim rządzie, co już wtedy wzbudzało kontrowersje jako jawny konflikt interesów. Na razie premier Rumunii nie poniesie jednak żadnych konsekwencji. Parlament odrzucił wnioski o wotum nieufności dla jego gabinetu, nie zgadzając się również na uchylenie immunitetu liderowi socjaldemokratów.
Gabinet lepkich rąk
Wspomniany Șova zakończył urzędowanie w resorcie transportu w styczniu. W sierpniu ub.r. DNA postawiło mu trzy zarzuty, dotyczące nadużycia władzy w celu uzyskania osobistych korzyści, fałszowania dokumentów oraz ich niszczenia. W latach 2007-2009 Șova miał zawierać umowy pomiędzy własną kancelarią prawną oraz koncernami energetycznymi CER i CET, którym dostarczał pomoc prawną w sprawie podpisywanych dokumentów. Prawnik na początku 2010 r. miał dodatkowo zniszczyć wszystkie dyski twarde w swojej firmie, aby pozbyć się dowodów na temat jego kontaktów z CER i CET. Wobec byłego już ministra transportu toczy się również inne postępowanie, dotyczące jego współpracy z wiceprzewodniczącym izby niższej parlamentu Viorelem Hrebenciukiem. W październiku 2014 r. miał on zwrócić się do Șovy, aby ten zaproponował na posiedzeniu rządu projekt ustawy o amnestii i ułaskawieniach osób skazanych. Mogłoby to pomóc Hrebenciucowi w uniknięciu więzienia w sprawie nielegalnego przekazywania terenów leśnych, odzyskanych po czasach komunistycznych. W zamian ówczesny minister transportu miał otrzymać wsparcie w sprawie wyboru do gremiów kierowniczych Partii Socjaldemokratycznej (Partidul Social Democrat, PSD). Șova jak na razie nie poniósł jednak żadnej odpowiedzialności – podobnie jak w przypadku premiera Ponty, parlament odrzuca wnioski o uchylenie immunitetu posłowi PSD.
Innym głośnym przypadkiem dymisji w gabinecie Ponty była sprawa ministra finansów i senatora Dariusa Valcova. Valcov w połowie marca musiał podać się do dymisji, w związku ze sprawą korupcji podczas pełnienia przez niego funkcji burmistrza Slatiny. Senator miał w latach 2010-2013 przyjąć blisko 2 mln euro od firmy, która dzięki płatnej protekcji wygrywała miejskie przetargi. Pod koniec maja przebywający w areszcie Valcov usłyszał kolejne zarzuty dotyczące prania brudnych pieniędzy, oraz dokonywania operacji finansowych przekraczających jego kompetencje jako burmistrza. W tym samym miesiącu skazano ministra rozwoju regionalnego Liviu Dragnea, który za pomocą łapówek i fałszerstw chciał w 2012 r. doprowadzić do ważności referendum w sprawie odwołania ówczesnego prezydenta Rumunii Traiana Băsescu.
Ex-premier i magnat w areszcie
Za wzorcowy sukces postępowań prowadzonych przez DNA uważa się skazanie byłego premiera Adriana Năstase (na zdj.). Szef rządu w latach 2000-2004, były minister spraw zagranicznych i przewodniczący parlamentu, został skazany już dwukrotnie. 20 czerwca 2012 r. usłyszał wyrok dwóch lat więzienia za defraudację 1,5 mln euro przeznaczonych na jego kampanię prezydencką w 2004 r. Năstase wyszedł z więzienia w marcu 2013 r. po odbyciu dziewięciu miesięcy z dwóch lat kary, jednak w styczniu 2014 r. został po raz kolejny skazany za przyjęcie łapówki oraz stosowanie szantażu w celu sprowadzenia z Chin materiałów budowlanych, potrzebnych mu do wykończenia własnej posiadłości. W tej sprawie wyrok usłyszała również żona byłego premiera.
DNA przyczyniło się też do demontażu medialnej wszechwładzy magnata Dana Voiculescu. Lider konserwatystów i właściciel kilku największych gazet i stacji telewizyjnych w Rumunii, został skazany w ub.r. za pranie brudnych pieniędzy i wykorzystywanie wpływów do realizacji swoich interesów biznesowych. Należący do Voiculescu dziennik „Jurnalul National” oraz telewizja Antena1 prowadziły całe kampanie przeciwko organom antykorupcyjnym, oskarżając je o bycie narzędziem prezydenta Băsescu do eliminacji przeciwników politycznych.
Nie tylko koalicja
Zarzuty o korupcję nie dotyczą jedynie polityków rządzącej socjaldemokracji, która próbowała już wykorzystywać postępowania toczone przez DNA do własnych korzyści politycznych. Dokładnie rok temu koalicja skupiona wokół PSD przeforsowała w Izbie Deputowanych niewiążącą uchwałę, wzywającą do ustąpienia z funkcji szefa głowy państwa wspomnianego Băsescu. Chodziło o zarzuty przedstawione jego bratu Mircei, który miał przyjąć 250 tys. euro łapówki w zamian za użycie swoich wpływów do łagodniejszego potraktowania osoby oskarżonej o usiłowanie zabójstwa. Parlamentarzyści z obozu rządowego uznali, że Băsescu nie gwarantuje należytego prestiżu funkcji prezydenta, choć jego osoba nie przewijała się w żadnej ze spraw, a sama głowa państwa walkę z korupcją uznawała za swój priorytet.
Od kilku miesięcy toczy się postępowanie wobec Eleny Udrei (na zdj.), która w listopadzie 2014 r. zajęła czwarte miejsce w pierwszej turze wyborów prezydenckich, natomiast wcześniej była m.in. szefową resortów turystyki oraz rozwoju regionalnego w centroprawicowym rządzie Emila Boca. Prywatnie przez dziesięć lat była natomiast związana z Băsescu, co na każdym kroku przypominają media i politycy związani z rządem Ponty. Udrea jako minister turystyki miała przyjmować pieniądze od firm informatycznych. Pierwsza z nich wprowadziła do szkół nielegalne oprogramowanie, natomiast druga miała zapłacić Udrei równowartość 65 mln zł za ustawianie kontraktów informatycznych na dostarczanie produktów Microsoftu do instytucji państwowych. Na dodatek była minister zamieszana jest w ustawienie przetargu na organizację gali bokserskiej.
Pozostałe postępowania toczące się wobec polityków partii opozycyjnych, dotyczą głównie prowincjonalnych instytucji samorządowych.
Cenieni za granicą, ganieni w kraju
Ten fakt jest zresztą wykorzystywany do krytyki DNA przez socjaldemokratów i ich sojuszników. Premier Ponta twierdzi, że działania prokuratury wobec jego osoby mają na celu obalenie rządu, co jest głównym celem opozycyjnej centroprawicy z Partii Narodowo-Liberalnej (Partidul Naţional Liberal, PNL) i Partii Demokratyczno-Liberalnej (Partidul Democrat-Liberal, PDL) oraz prezydenta Klausa Iohannisa wywodzącego się z PNL. Środowisko obecnej koalicji rządowej podczas prezydentury Băsescu wielokrotnie zwracało uwagę na postępowania prowadzone przez DNA, które nie obejmowały lat 2002-2009, czyli okresu rządów centroprawicy. Poza werbalnymi oskarżeniami, PSD i jej sojusznicy kilkukrotnie zablokowali uchylenie immunitetu swoim parlamentarzystom, a w połowie maja próbowali przeforsować zmiany w kodeksie karnym, utrudniające prokuratorom osadzanie oskarżonych o korupcję w areszcie.
Działania organów antykorupcyjnych, mogących pochwalić się 90 proc. skutecznością w prowadzonych przez siebie sprawach, są jednak coraz bardziej doceniane poza granicami Rumunii. Z doświadczeń swoich sąsiadów czerpią głównie Mołdawianie. W tamtejszym Trybunale Konstytucyjnym zasiada były szef DNA Daniel Morar, natomiast w maju do Mołdawii przybyła obecna szefowa tej instytucji Laura Codruta Kovesi, która udzielała Mołdawianom jak podjąć skuteczną walkę z korupcją. W połowie kwietnia komisja kontroli budżetowej Parlamentu Europejskiego określiła działania DNA jako imponujące i zasugerowała dodatkowo Rumunii, aby kraj ten przyjął Konwencję Wenecką dotyczącą immunitetu parlamentarnego. Obecnie największym hamulcowym zmian jest bowiem procedura stawiania przed sądem parlamentarzystów.
Maurycy Mietelski