Krzysztof Głowacki: Prawosławie w natarciu
Z epoki komunizmu rosyjski kościół prawosławny wyszedł nie tylko osłabiony prześladowaniami, przymusową ateizacją, eksterminacją a potem agentyzacją duchowieństwa i grabieżą materialnej podstawy funkcjonowania. Nie uniknięto również podziałów. Obok oficjalnego Patriarchatu Moskiewskiego funkcjonowały: kościół katakumbowy (w ZSRR - nielegalny) oraz Cerkiew Zagraniczna. Kością niezgody pomiędzy tymi instytucjami był stosunek do komunizmu - o ile Patriarchat Moskiewski musiał współpracować z władzą, o tyle katakumbowcy działali w podziemiu, dodatkowo Cerkiew Zagraniczna bardzo mocny nacisk kładła na uznanie męczenników komunizmu i rodziny Mikołaja II za świętych.
Po upadku reżimu radzieckiego przyzwyczajona do współpracy ze strukturami państwowymi i akceptująca zwierzchność władzy świeckiej Cerkiew szybko odnalazła się w nowej rzeczywistości. Zdając sobie sprawę z możliwości wykorzystania swojej narastającej siły w budowaniu rosyjskiego społeczeństwa, patriarchat nawiązał intensywne kontakty z poradzieckimi elitami władzy. Było to tym łatwiejsze, że szukając ideologii dla nowej Rosji, prezydent Władimir Putin postawił na sojusz z Cerkwią.
Nowy etap
Od tego momentu skończyły się czasy polityków, którzy w latach 90. pojawiali się w Cerkwi przed kamerami wyłącznie na Boże Narodzenie i Wielkanoc. Teraz naprawdę „wierzą”. Przed kilkoma laty Putin publicznie opowiedział o swym nawróceniu po pożarze swej daczy w 1990 roku, kiedy na pogorzelisku odnalazł nienaruszony krzyżyk podarowany mu przez matkę. Potem prezydent patronował odnowieniu cerkwi św. Zofii niedaleko Łubianki, którą w 2002 roku uroczyście poświęcono jako oficjalną świątynię pracowników Federalnej Służby Bezpieczeństwa (następczyni KGB). Wśród byłych pracowników radzieckiej bezpieki, których Putin wywindował do władzy, sformowała się nawet grupa „prawosławnych czekistów” (z szefem Władimirem Jakuninem na czele), która zapewnia silne wsparcie finansowe dla rosyjskiego prawosławia.
Cerkiew odpłaca się publicznym poparciem dla władzy. Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl wysławia prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, a biskupi chętnie przyłączają się do krytyki „obcych rosyjskiemu duchowi” zachodnich koncepcji praw obywatelskich. Bardzo jasno polityczna rola Cerkwi została dostrzeżona podczas pierwszych wizyt zagranicznych patriarchy.
Religijny oręż
W sierpniu ub.r. Cyryl odbył podróż na Ukrainę. Od pierwszych chwil swojego pobytu w dawnej stolicy Rusi Kijowskiej patriarcha powtarzał, że jest to wyłącznie wizyta o charakterze religijnym. Po kilku dniach okazało się, jak jest naprawdę. Cyryl spotkał się z prezydentem Wiktorem Juszczenką, z premier Julią Tymoszenko, jednak jego nieodłącznym towarzyszem podczas pobytu nad Dnieprem był Wiktor Janukowycz.
Wizyta Cyryla nie miała nic wspólnego z duszpasterstwem. Patriarcha odmówił spotkania z głową cerkwi prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego. Nawiązując do dialogu, o którym mówił prezydent Juszczenko i przywódcy innych cerkwi prawosławnych na Ukrainie, Cyryl zapowiedział, że dopuszcza jedynie dialog między swoją cerkwią a władzą państwową. - Cerkiew, która uznaje prymat Moskwy, jest jedynym rozwiązaniem dla Ukrainy - zasugerował. Ponadto stwierdził, że uznanie prymatu Patriarchy Moskiewskiego jest tradycją, którą należy szanować, a niezależna cerkiew w suwerennym państwie, jakim jest Ukraina, to naiwność. Po takich stwierdzeniach trudno się dziwić, że wizycie Cyryla towarzyszyły protesty organizowane zarówno przez organizacje społeczne, jak i duchowieństwo prawosławne. Około 5 tys. osób skandowało „Niezależna cerkiew dla niezależnego państwa”, „Precz z łapami Moskwy od świętych miejsc Ukrainy”.
Pod rozwagę
W niektórych epokach historycznych prawosławie było religią dominującą, w innych - religią państwową, w jeszcze innych, było prześladowane. Model obowiązujący obecnie w relacjach między władzą duchowną a władzą świecką wydaje się niemal optymalny: to otwarty, konstruktywny dialog, korzystny dla obu stron, konkretna współpraca w wielu ważnych dziedzinach życia społecznego współczesnej Rosji. Ta współzależność może mieć bardzo poważne, zarówno pozytywne, jak i negatywne konsekwencje dla państwa i kościoła. Z pozytywnych warto wymienić silną potrzebę wypełnienia pokomunistycznej „pustki aksjologicznej”. Zapewne lepiej jeśli zrobi to Cerkiew, niżby miały to czynić coraz silniejsze, faszyzujące ruchy wielkoruskie. Z drugiej jednak strony zacieśniona współpraca może doprowadzić do całkowitej instrumentalizacji religii. W takiej sytuacji Rosja już była - tuż przed rewolucją, kiedy najbardziej probolszewiccy i antyprawosławni byli... studenci seminariów duchownych.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.