Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Maciej Konarski: Darfurska fikcja


07 wrzesień 2009
A A A

Jeżeli zdaniem ONZ za skuteczne zakończenie wojny należy uznać brutalną pacyfikację całej prowincji i wypędzenie z domów milionów ludzi, to może darujmy sobie kosztowną fikcję pod nazwą „misje pokojowe”.

Ustępujący ze stanowiska dowódca misji pokojowej w Darfurze (UNAMID) ogłosił przed kilkunastoma dniami, że wojna w tej sudańskiej prowincji praktycznie dobiegła końca. Zdaniem generała Agwai w Darfurze nie dochodzi już w zasadzie do regularnych walk pomiędzy sudańską armią rządową i rozmaitymi frakcjami rebeliantów, a za największe zagrożenie należy uznać drobne plemienne konflikty oraz pospolity bandytyzm, który rozplenił się w wyniku trwającej ponad sześć lat wojny.

Na miejscu nigeryjskiego generała darowałbym sobie tak kategoryczne deklaracje, gdyż historia nie raz już pokazała, iż afrykańskie rebelie potrafią błyskawicznie wybuchać, gasnąć i odradzać się ponownie. Odnotowywany dziś spadek intensywności walk nie musi więc koniecznie oznaczać końca konfliktu, a fakt iż darfurscy rebelianci nie są w stanie pokonać armii rządowej nie oznacza automatycznie, że nie będą w stanie nadal zagrażać stabilności regionu. Jeszcze w maju i w sierpniu w Darfurze (jak i poza tą prowincją) dochodziło przecież do zaciętych walk pomiędzy armią rządową, a rebelianckim „Ruchem na rzecz Sprawiedliwości i Równości”.

Przyznam zresztą, że osobiście nie mam większego zaufania do ocen rzadko wychylających nosa poza bazy żołnierzy UNAMID. Gill Lusk, specjalistka od Darfuru podkreślała niedawno, iż całe regiony prowincji pozostają dziś zamknięte dla żołnierzy sił pokojowych, dziennikarzy oraz pracowników humanitarnych, przez co trudno ze 100 procentową pewnością orzekać o tym, co tak naprawdę dzieje się w Darfurze. Najważniejszy pozostaje jednak dla mnie fakt, iż nie rozwiązano praktycznie żadnej z przyczyn konfliktu, co więcej – do starych (marginalizacja mieszkańców Darfuru, konflikty miedzy ludnością arabską a murzyńską) doszły też nowe (podziały wśród rebeliantów, pogłębiona sześcioma latami wojny etniczna nienawiść). Na dalszym planie wciąż tli się ponadto wywołany darfurską rebelią konflikt pomiędzy Sudanem, a sąsiednim Czadem.

Nawet gdyby jednak przyjąć za dobrą monetę oceny generała Agwai, to niemal otwarte przyznanie, iż wojna zakończyła się dzięki brutalnemu spacyfikowaniu przez Chartum całej zbuntowanej prowincji musi budzić co najmniej głęboki niesmak. Sześcioletni konflikt kosztował już życie 300 tysięcy ludzi, a około 2,7 miliona mieszkańców Darfuru uczynił uchodźcami, podczas gdy społeczność międzynarodowa przez długi czas nie była w stanie uczynić w tej sprawie nic poza werbalnymi protestami. Nawet dziś, gdy z setek darfurskich miast i wsi pozostały popioły, a miliony ich mieszkańców wegetują w obozach dla uchodźców, siły UNAMID w prowincji osiągnęły zaledwie 60 procent planowanej liczebności. W tej sytuacji generał Agwai mógłby okazać choć minimum pokory i darować sobie tak typowy dla ONZ urzędowy optymizm. Jeżeli bowiem zdaniem ONZ za skuteczne „zakończenie wojny” należy uznać brutalną i udaną pacyfikację to darujmy sobie kosztowną fikcję pod nazwą „misje pokojowe” – czy to w Darfurze, czy też w innych regionach świata.

O końcu wojny w Darfurze będzie można mówić, gdy miliony uchodźców wrócą do swych domów, a głębokie przyczyny konfliktu zostaną rozwiązane w stopniu uniemożliwiającym jego wznowienie. W innym wypadku słowa o „końcu wojny” będą wyłącznie kpiną z jej ofiar.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.