Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Małgorzata Gogół: Psy wojny - branża z perspektywami


03 luty 2008
A A A

W instytucji najemnika nie ma nic dziwnego ani nowego. Od Sparty i Aten, starożytnego Rzymu i średniowiecza, czasów renesansowego kondotiera aż po XIX wiek zawód ten jest całkiem szacowną profesją. Prawdziwy patriotyzm ma nie więcej niż 250 lat.

Kondotier to „(…) człowiek interesu rozwijający swą działalność zawodową, chciwy zysków, przepełniony poczuciem wyższości umysłowej i pogardy dla brutalnej siły, świadomy potęgi pieniądza (...)” [1]. Kondotierzy, jako żołnierze najemni byli w czasach średniowiecza i Renesansu niezmiernie skuteczni na rynku wojskowym, jak również wymiernie opłacani. Wywodzili się oni z warstwy szlachciców, a nawet plebejskiej.
 
Współcześnie kondotierzy nazywani są kontraktorami,  żołnierzami najemnymi, ochroniarzami albo bardziej pejoratywnie psami wojny lub „panami życia i śmierci” [2]. Najemnicy wywodzą się z byłych żołnierzy zawodowych lub jednostek specjalnych, żądnych przygód młodzieniaszków, awanturników, mięśniaków i całkiem przypadkowych wojaków. Motywem przekonywującym ich do wykonywania tego zawodu są pieniądze, adrenalina i pozorna wolność. Jedyną ceną jaką mogą zapłacić to tylko śmierć lub w najgorszym przypadku kalectwo.

 

Kontraktorzy wykorzystywani są podczas działań wojennych na całym świecie. Od początku lat 90-tych słychać o nich więcej, szczególnie po ich akcjach podczas trwającej wojny irackiej, wojen w Afganistanie i w Bośni czy wreszcie konfliktów Afryce. Jako wojsko najemne stanowią zbieraninę żołnierzy z różnych krajów. Wśród nich przeważają Amerykanie, ale można spotkać Rosjan, Francuzów, Polaków, Włochów, Brytyjczyków, Chilijczyków i innych. Na kontynencie afrykańskim szczególnie często występują z kolei najemnicy z RPA. Nie stoją oni po żadnej stronie biorącej udział w konflikcie, czy wojnie. Rozkazy wydają im ich dowódcy, czyli właściciele firm, a walczą dla swojego pracodawcy.
 
Obecnie funkcjonuje kilkadziesiąt firm specjalizujących się w świadczeniu usług wojskowych, działając pod przykrywką firm ochroniarskich lub firm zajmujących się doradztwem wojskowym. Trzy firmy pracują dla Departamentu Stanu USA.

 

Dokładna ich liczba nie jest znana, ponieważ nie szukają one rozgłosu, a promocją dla nich są same poczynania zatrudnionych przez nich wojowników. Wśród najbardziej znanych Private Military Companies (PMC) należy wymienić Blackwater - w październiku 2007 zmieniła nazwę na Blackwater Worldwide, Black Oak Security – wrocławska firma wchodząca w skład grupy Impel, DynCorp International z siedzibą w Falls Church w stanie Virginia, Military Professional Resources z Wirgini, Triple Canopy, Executive Outcomes, LifeGuard, Aegis, Global Strategies Group (GSG), Haliburton, SAIC.

Prekursorem wśród PMC była oczywiście firma Executive Outcomes, założona przez Barlow'a w 1989 roku z siedzibą w RPA. Barlow zwerbował w pierwszej kolejności weteranów z elitarnego 32 batalionu piechoty RPA. Firma po upadku apartheidu świadczyła swoje usługi koncernom wydobywającym w Afryce ropę naftową, diamenty, miedź, boksyty i złoto. Executive Outcomes walczyła w zmian za udziały w kopalniach diamentów. Firma miała decydujący wpływ na przebieg wydarzeń politycznych w takich krajach jak Angola, Kongo czy Sierra Leone. Firma odmawiała przyjmowania zleceń od „niedemokratycznych” rządów, organizacji terrorystycznych i przestępczych. W połowie lat 90-tych firma była już holdingiem działającym na terenie całej Afryki. Poszerzyła gamę swoich usług o wykonywanie ekspertyz logistycznych i handel bronią. Firma zakończyła swoja działalność w 1999 roku, ale od początku była silnie powiązana z Sandline International. 

Jedną z największych i najbardziej profesjonalnych firm PMC obecnie działających na rynku jest Blackwater Worldwide założona w 1997 roku przez Erika Prince’a i Ala Clarka. Specjalistyczną bazę szkoleniową i zarówno swoją siedzibę posiada w Północnej Karolinie. 90% jej dochodów pochodzi z kontraktów rządowych, obecnie zapewnia usługi bezpieczeństwa w Iraku. Oprócz typowych usług świadczonych przez PCM, w 2005 roku po przejściu huraganu Katrina zapewniała bezpieczeństwo ludności cywilnej i mienia w Nowym Orleanie.

Zaznaczyć należy, że w głównej mierze PMC działają obecnie na terenie Iraku, Afganistanu i w Afryce. W przypadku Iraku, szacuje się, że działalność prowadzi tam ponad 60 firm ochroniarskich,  z czego ponad 20 pracuje dla Deparatmentu Stanu. W przypadku ilości zatrudnionych pracowników dane nie są już tak pewne, nieoficjalne źródła podają, że zatrudnionych w Iraku jest nawet 100 tys. prywatnych pracowników. Oczywiście chodzi tu wyłącznie o firmy ochroniarskie, ponieważ wszelkie zagraniczne firmy, które prowadziły swoje interesy w tym rejonie przed rozpoczęciem wojny wycofały się, natomiast firmy funkcjonujące tam obecnie zatrudniają irackich pracowników. W Afganistanie pracuje ok. 28 tys. najemników. Sytuacja w Afryce jest jeszcze bardziej zaskakująca, ponieważ działa tam ok. 300 prywatnych firm ochroniarskich, a pracuje 35 tys. najemników.
 
Głównymi zadaniami najemników są ochrona mienia i osób, czyli: ochrona Vip-ów, dyplomatów, ochrona konwoju cywilnego (np. akcji humanitarnych), pól naftowych, siedzib władz państwowych, placówek dyplomatycznych, strzeżenie rurociągów, obiektów przemysłowych oraz ważnych przesyłek międzynarodowych. Zajmują się również oczyszczaniem terenu z min lądowych i niszczeniem plantacji koki. Szczególny zakres zadań ma prywatna firma CACI International, która specjalizuje się w przeprowadzaniu przesłuchań. Inny zakres zadań mają pracownicy zatrudnieni pod szyldem firm ochroniarskich, które działają w Afryce, tam wykorzystywane są również do przeprowadzania przewrotu, puczu oraz ochrony kopalni diamentów. Natomiast firma Dyn Corp przeprowadza szkolenia dla irackiej policji.

 

Zarobki najemników wojennych kształtują się od 12 do 33 tys. dolarów miesięcznie, a kontrakty z nimi podpisywane są na kilka lat. Tak duża rozpiętość w zarobkach zależy jedynie od firmy dla której pracuje współczesny kondotier i szczegółowego zakresu jego obowiązków. Jest to dochodowy interes, ale czy rekompensuje ryzyko podejmowane w tym zawodzie?, śmiem wątpić. Z pewnością żołnierze najemni są lepiej opłacani i wyposażeni, niż żołnierze zawodowi niektórych krajów europejskich, w tym ze smutkiem muszę stwierdzić, że zaliczają się do nich polscy żołnierze na kontraktach. Zastanawiające jest jedynie dlaczego podpisywane są kontrakty kilkuletnie. Teoretycznie nie można przewidzieć z precyzją zakończenia działań wojennych, bo śmiało można tak nazwać to co się dzieje w Iraku, Afganistanie, czy innych miejscach zapalnych. Jedną z nasuwających się hipotez wyjaśniających ten stan rzeczy jest sztuczne  przedłużanie działań wojennych lub jak kto woli utrzymania porządku w imię demokratycznych zasad, które spowodują podtrzymywanie samo nakręcającego się biznesu wojennego i pomnażanie pieniędzy firm ochroniarskich.

 

Ogromnym atutem firm ochroniarskich jest wyposażenie jakie gwarantują swoim pracownikom – nowoczesną broń, lekką artylerię, śmigłowce i łączność. Zaznaczyć jednak należy, że żołnierze cywilni poruszają się przeważnie jeepami, a ich znakiem rozpoznawczym są karabiny, które noszą ze sobą wszędzie.  Firmom zatrudniającym, byłych wojskowych zależy przede wszystkim na ich skuteczności, a kwestie moralne są już sprawą drugorzędną dlatego często współpracują z kowbojami, albo całkowitymi degeneratami. Świadczyć może o tym, słynne wydarzenie jakie miało miejsce we wrześniu 2006 roku na ulicach Bagdadu, gdzie ochroniarze z firmy Blackwater otworzyli dwukrotnie ogień zabijając kilkunastu przypadkowych przechodniów. Następny przykład to zastrzelenie przez pijanego pracownika tej samej firmy ochroniarza wiceprezydenta Iraku. Oprócz tych spektakularnych wydarzeń, powszechnie panującą opinią (która nie wzięła się z nikąd) o ochroniarzach jest ich brutalność wobec ludności cywilnej, zachowania niczym z filmów akcji szybka, brawurowa jazda, obwieszanie się bronią oraz spektakularne demonstrowanie swojej przewagi militarnej, strzelanie bez ostrzeżenia. Efektem takich zachowań były ofiary wśród ludności cywilnej.

 

Na światło dzienne wypłynęły też praktyki stosowane przez „psów wojny”, czyli tzw. polowanie na ludzi „na przynętę”, pod hasłem tym kryje się procedura podrzucania amunicji, granatów i strzelania do cywilów, którzy chcieli przywłaszczyć sobie porzucone wojskowe gadżety. Ponadto ochroniarze firmy Blackwater uczestniczyli w 195 akcjach, gdzie w 80% przypadków bez ostrzeżenia otworzyli, jako pierwsi ogień do ludności cywilnej. Nagonka na firmę Blackwater ze strony władz irackich, a nawet publicznej opinii międzynarodowej spowodowała, że firma ta zwolniła 122 swoich pracowników w Iraku za agresywne zachowanie wobec cywilów, alkohol i narkotyki, [3] a i tak musiała tłumaczyć się przed Kongresem USA. Argumentem przemawiającym za słusznością dalszego korzystania z usług tej firmy i płacenia jej 1200 dolarów za dzień pracy jednego pracownika jest skuteczność w działaniu -żadna osoba ochraniana przez pracowników tej firmy nie zginęła.

 

Podczas wykonywania obowiązków zginęło natomiast 30, a rannych zostało 125 żołnierzy cywilnych. Ochroniarze z Blackwaters przeprowadzili 1873 akcje poza tzw. zieloną strefą. Argumenty te przekonały Kongres i dlatego wojskowych z Blackwaters można ciągle spotkać na ulicach Bagdadu. W Iraku ludność cywilna czując ogromne zagrożenie ze strony wojsk najemnych wykorzystała taką samą taktykę, atakując w Faludży bez ostrzeżenia amerykańskich najemników i doprowadzając do zmasakrowania ich ciał na ulicach miasta. W rozumieniu ludności cywilnej wymierzyli oni sprawiedliwość. Wydarzenie to jest efektem rosnących napięć pomiędzy ludnością iracką a wojskami okupacyjnymi (w rozumieniu Irakijczyków).

W 2004 roku podobne - w sensie wymierzenia sprawiedliwości, wydarzenie miało miejsce w Zimbabwe, gdzie władze tego kraju aresztowały Europejczyków, których podejrzewano o wykonywanie zawodu kondotiera. Wśród nich znalazł się również sym Margaret Tatcher - Mark. Podejrzani byli o zamiar dokonania obalenia ówczesnego prezydenta Gwinei Równikowej. De facto sądzonych jest 70 najemników, a 14 czeka na proces. Ten bezprecedensowy proces w dziejach sądownictwa ma odstraszyć kolejnych śmiałków. Historia ta nie jest jednak niczym nadzywczajnym. Afryka stanowiła od początku lat 60-tych ziemię obiecaną dla najemników, to tam mieli swoje bazy szkoleniowe i kryjówki najsłynniejsi kondotierzy Czarnego Lądu - płk Robert „Bob” Denard, Iban Barlow, czy "Szalony Mike" Hoare.

{mospagebreak} 

 

Nasuwa się pytanie, czy nie należałoby zastąpić europejskich armii narodowych i armii USA prywatną armią. Z całą pewnością poszczególne państwa uniknęłyby chociażby krytyki społeczeństwa w sprawie wysyłania żołnierzy na wojnę, Ministerstwo Obrony Narodowej RP nie miałoby niewygodnego medialnie procesu żołnierzy polskich oskarżonych o ostrzelanie wioski. Już w 1998 roku wysunięto propozycję zastąpienia w Angoli i na Wzgórzach Golan błękitnych hełmów kondotierami, którzy wykazali się znaczną skutecznością w działaniu w Sierra Leone, przywracając porządek w  tym kraju w ciągu 9 dni.

 

Wykorzystywanie prywatnych firm – cywilnej armii wojskowej ma swoje zalety. Podstawowym atutem jest zagwarantowanie wysokiej jakości świadczonych usług, zmniejszenie strat wśród armii regularnej. Fundamentalną jednak zaletą jest zatrudnianie rodzinnych firm przez rządy i nakręcanie własnej gospodarki (firmy PMC i PSC płacą podatki i mają swoje siedziby w kraju pochodzenia), a nie przeznaczanie bezpośrednio pieniędzy lokalnej administracji państwa, w którym przeprowadza się akcję stabilizacyjną, jak np. ma to miejsce w Iraku. Bardziej jednak dostrzegane i odczuwalne są jednak wady wynikające z takiego rozwiązania. Podstawowym problemem jest brak ścisłego określenia odpowiedzialności tych firm i najemników, ich przygotowanie i zachowanie. Najemnicy nie podlegają prawu i procedurom wojskowym - defekt ten stanowi dla nich furtkę do większej swobody w działaniu, wręcz samowoli, która przynosi często tragiczne skutki. Przepisy, które ograniczają ich poczynania i wywołują odpowiedzialność za popełnione czyny, to krajowe ustawodawstwo oraz międzynarodowe prawo publiczne, które karze za zbrodnie wojenne i przeciwko ludności. Słabym punktem tych regulacji jest złapanie i udowodnienie winy żołnierzowi cywilnemu. Dodatkowo w przypadku najemników działających w Iraku Amerykanie ustanowili prawo zgodnie z którym ochroniarze objęci są immunitetem. Efektem, którego jest ich poczucie bezkarności. Lukę w regulacji prawnej zaczęło wypełniać Brytyjskie Stowarzyszenie Prywatnych Firm Wojskowych (istnieje od lutego 2006 roku), obejmujące tylko PMC, które siedzibę mają w Wielkiej Brytanii. Brytyjskie Stowarzyszenie za główny cel postawiło sobie standaryzację usług firm zrzeszonych, współpracę z organizacjami międzynarodowymi, dworactwo prawne dla swoich członków, a przede wszystkim wzajemną kontrolę, która doprowadzić ma do wysokiego standardu świadczonych usług.

Pieniądze stanowią w tej branży czynnik determinujący, który stymuluje najemników do działania. Warto zaznaczyć, że tzw. firmy ochroniarskie rosną jak grzyby po deszczu, dlatego też wynajęcie najemników nie jest sprawą prostą, a z pewnością kosztowną. Znalezienie odpowiednich ludzi i uregulowanie kwestii finansowych nie daje najemcy gwarancji, że kondotierzy wykonają zlecone zadania zgodnie z planem. Władca Konga Mobutu Sese Seko, który w latach 60-70 –tych korzystał często z usług Roberta Denarda w 1996 roku nie miał już tyle szczęścia, ponieważ chcąc zaoszczędzić wynajął z polecenia Denarda Belga Chrystiana Taverniera, którego oferta była znacznie tańsza w porównaniu z pozostałymi firmami świadczącymi usługi ochroniarskie na rynku międzynarodowym. Belg zatrudniał za mniejsze gaże byłych żołnierzy z Serbii, Bośni, Chorwacji i Ukrainy, którzy nie wykonali zadania (przeważnie zajęci byli piciem, wszczynaniem awantur i znęcaniem się nad miejscową ludnością) oraz nie dostali wszystkich obiecanych pieniędzy, które zdefraudował Belg.

Najemnicy walczą za pieniądze i dla pieniędzy, służą temu, kto da więcej, nie kierują się w tym względzie żadnymi wartościami, ani ideologią. Cel ich działań wyznacza wartość pieniądza. W każdej chwil w trakcie wykonywania swoich zadań mogą przejść na drugą stronę lub w momencie zbyt dużego zagrożenia po prostu zwinąć swoje manatki. Istnieje jeszcze możliwość, że pobierając wynagrodzenie będą po prostu markować walkę. Sytuacja taka miała miejsce w Etiopii i Eryterii, gdzie w czasie wojny zatrudniono najemników z dawnej Armii Czerwonej, czasem wykupując w
b. ZSRR całe bazy wojskowe ze sprzętem i obsługą. W efekcie po dwóch stronach frontu znaleźli się dawni koledzy, którzy w rzeczywistości nie walczyli ze sobą. W tym przypadku żądzą pieniądza znowu wygrała.

Znaczenie i wzrost ilościowy oraz jakościowy usług firm PCM – Prywatnych Firm Wojskowych oraz PSC – Prywatnych Firm Ochroniarskich będzie szczególnie widoczny i wykorzystywany w regionach o szczególnej niestabilności politycznej i społecznej, w których to interesy prowadzą firmy z zachodu. Przedsiębiorcy dostrzegający możliwości zarobku lub zrobienia tzw. interesu życia będą korzystali z usług PMC i PSC nie zważając na koszty. Firmy te wspierać będą w większym stopniu misje humanitarne i pokojowe, nie tylko w rejonach konfliktów zbrojnych, ale również w miejscach dotkniętych kataklizmem. Z całą pewnością stopniowo zastępować będą armię regularną w działaniach z wykorzystaniem najmowych technologii i sprzętu specjalistycznego.

Stojące przed firmami wojskowymi i ochroniarskimi perspektywy rozwoju i zarobku w chwili obecnej zaczęły być wykorzystywane przez największe koncerny w tej branży m.in. poprzez emisje akcji firmy Blackwater Worldwide, fuzję PMC i PSC z firmami ubezpieczeniowymi – Dyn Corp z CSC, które umożliwią zwiększenie oferty usług i zwiększenie stanu finansowego. Wśród opinii międzynarodowej niepopularne jest oficjalne angażowanie się rządów państw trzecich w konflikty zbrojne, dlatego też wojska prywatne w większym zakresie i częściej będą pełnić rolę „tajnego wojska” tzn. wojska z którym rządy państw oficjalnie nie mają nic wspólnego. Dotychczas „tajne wojsko” na polecenie rządu amerykańskiego walczyło z plantatorami koki w Kolumbii

Reasumując można śmiało stwierdzić, że tak długo jak będą toczyły się wojny lub tylko konflikty na tle politycznym, a przede wszystkim ekonomicznym (pieniądze, nadzór nad kopalniami diamentów lub rafineriami) tam swoje zastosowanie będą mieli kondotierzy, a ich znaczenie będzie rosło. Miejmy jedynie nadzieję, że wymusi to również na instytucjach międzynarodowych uregulowanie ich sytuacji prawnej.  

Przypisy:
[1] Philippe Contamine, Wojna w średniowieczu, Warszawa 1999, s. 168.
[2] Określenie używane przez ludność iracką podczas obecnej wojny w Iraku.
[3] „Prywatne firmy ochroniarskie z USA zabijają cywilów w Bagdadzie” La Repubblica 3 października 2007 r.