Marek Cichy: Prezydent Kirchner odkrywa morszczuki
Pani Prezydent Argentyny zainteresowała się nawykami żywieniowymi obywateli. Stwierdziła, że „wieprzowina to afrodyzjak” i wzięła udział w narodowej kampanii „Pescado”, która ma zachęcić do jedzenia ryb.
Przed Pałac Prezydencki Casa Rosada zajechała ciężarówka sprzedająca morszczuki. Kto kupi trzy kilo filetu, może liczyć na specjalną cenę 12,5 peso (ok. 9 zł) i czwarty kilogram gratis. Skąd ta kampania Kirchner, przypominająca docenianie zalet dorsza w PRL?
Stąd, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy cena wołowiny na krajowym rynku wzrosła o 20 (według rządu) albo nawet 40%. W kraju, który od lat słynie z hodowli bydła rogatego, i którego przeciętny mieszkaniec zjada 68 kg krowiego mięsa rocznie, taki wzrost to poważny problem. Nic dziwnego więc, że rząd chwyta się tak desperackiej metody, jak opisana powyżej. Inny pomysł, który skutecznie wzmacnia opozycję, to ukryte zabiegi Sekretarza Stanu ds. handlu, by zablokować eksport wołowiny.
Eksperci wykazują, że to właśnie zniechęcanie do eksportu, które od trzech lat uprawia rząd, jest winne obecnej sytuacji. Hodowcy bydła zabijali więcej krów i część pastwisk zmieniali w pola uprawne soi. W efekcie, pogłowie krów zmniejszyło się o 6 mln sztuk przez ostatnie dwa lata. Wraz ze spadkiem podaży rosną zaś ceny.
Prezydent jest dobrze oceniana przez 25% wyborców. Zlekceważenie „problemu wołowego” w kraju, który od swojego powstania opierał się na hodowli, i w którym jest więcej bydła (52 mln), niż ludzi (40 mln), może ją drogo kosztować w wyborach w 2011 roku.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.