Michał Opala: Nieprzewidywalność i neutralność w Bukareszcie
Tytułowa „nieprzewidywalność” czyli Uzbekistan oraz „neutralność” w postaci Turkmenistanu pojawiły się na szczycie państw NATO. Czego Isłam Karimow i Kurbanguł Berdymuchammedow szukali w Bukareszcie? Dlaczego ich zaproszono? Azja Centralna bezpośrednio sąsiadując z Afganistanem, będącym dla Paktu Północnoatlantyckiego nie lada wyzwaniem, siłą rzeczy musi być polem manewrów natowskiej dyplomacji. Z perspektywy państw regionu relacje z NATO są jednak utrudnione przez Moskwę, która dąży (z różnym skutkiem) do zachowania największych wpływów i roli hegemona w regionalnych organizacjach międzynarodowych.
W przypadku Turkmenistanu możemy zaobserwować radykalną, a jednocześnie klarowną zmianę doktryny polityki zagranicznej - określanej przez Turkmenów jako „dywersyfikacja współpracy”. Rewolucja dyplomacji Aszchabadu wiąże się ze zmianą władzy, dokonaną w styczniu ubiegłego roku. Poprzedni prezydent Saparmurad Nijazow podchodził z dużą rezerwą do inicjatyw integracji regionalnej wypływających z Kremla. Turkmenistan nie podpisał Układu Taszkienckiego o Bezpieczeństwie Zbiorowym w maju 1992 r., w którym niekwestionowaną pozycję hegemona militarnego odgrywała Rosja.
Niepewność sytuacji wewnętrznej, skłoniła Nijazowa do prowadzenia polityki neutralności w obliczu konfliktu tadżyckiego oraz skomplikowanej struktury klanowej społeczeństwa Turkmenistanu. Polityka Turkmenbaszego okazała się na tyle skuteczna, że w grudniu 1995 r. zdecydował się na ogłoszenie statusu neutralności Turkmenistanu. Trzy lata temu Aszchabad wystąpił także z WNP, co było kolejnym sygnałem osłabienia więzi z byłą metropolią.
Nową politykę zagraniczną Turkmenistanu z pewnością można określić przez kilka trendów. Po pierwsze rozszerzenie zakresu podmiotowego aktywnych stosunków dyplomatycznych, po drugie zorientowanie na budowę silnej pozycji państwa na zasobach surowców energetycznych. W odróżnieniu od polityki poprzedniego prezydenta, Berdymuchammedow prowadzi bardzo aktywną grę w wielu kierunkach, również przez łagodzenie dawnych napięć z państwami regionu środkowoazjatyckiego i kaspijskiego. W najbliższym czasie należy spodziewać się utrzymania statusu neutralności, choć w dłuższej perspektywie możliwa jest rewizja tej doktryny.
Jakie nadzieje wiążą państwa natowskie z Turkmenistanem? Najbardziej oczywistą odpowiedzią będzie chęć ułożenia dobrych relacji z nowym przywódcą. Gdy mówi się o stosunkach z Aszchabadem, nie da zapomnieć się o olbrzymim zapleczu surowców energetycznym, szczególnie o złożach gazu ziemnego. Pakt Północnoatlantycki zmierza do tworzenia systemu bezpieczeństwa energetycznego, osłabiającego pozycję Rosji na europejskim rynku gazowym, a jednocześnie dążącym do uniezależnienia od niej. Turkmeński gaz mógłby być w ramach tego projektu z wyłączeniem pośrednictwa Gazpromu sprzedawany w Europie.
Berdymuchammedow oprócz perspektywy korzystnych kontraktów na dostawy surowca ma na względzie stworzenie alternatywnych kierunków wysyłania gazu. Takie działanie otworzyłoby możliwość zmiany adresata dostaw, lub wzmocnienie pozycji w rozmowach o wysokości cen. Wejście na rynek państw NATO i udział w ważnym strategicznie projekcie zapewniłoby Aszchabadowi osłonę przed naciskami z Moskwy. W takim układzie interesy Turkmenistanu byłyby chronione prawie na równi z państwami członkowskimi.
Nowy przywódca Turkmenii przeprowadził na szczycie szereg rozmów z poszczególnymi przedstawicielami państw sojuszu. Berdymuchammedow stara się przygotować grunt do konkretnych rozmów o przyjęciu roli gwaranta bezpieczeństwa energetycznego w państwach paktu.
Obecność Isłama Karimowa w Bukareszcie jest sygnałem przełamania lodów, po zamrożeniu stosunków w maju 2005 r. Państwa zachodnie ostro skrytykowały wtedy masakrę demonstrantów w Andiżanie, a Uzbecy zmusili USA do zlikwidowania bazy wojskowej przy granicy z Afganistanem. Impas we wzajemnych relacjach trwał prawie trzy lata.
Pewne działania podjęła amerykańska administracja w celu ponownego zlokalizowania bazy lotniczej w Uzbekistanie na początku bieżącego roku. Jak dotąd nie doszło do podpisania nowej umowy, choć jeden z dyplomatów USA oświadczył, że amerykańskie wojska korzystają z bazy.
Podczas piątkowych rozmów w Bukareszcie Karimow zadeklarował wsparcie logistyczne z terytorium Uzbekistanu dla wojsk działających na północy Afganistanu. O tej ofercie współpracy mówi się przy okazji ogłoszenia gotowości współpracy przez Władimira Putina. Pomoc w transporcie zaopatrzenia zaproponował także obecny na szczycie NATO kazachstański minister obrony.
Taszkientowi zależy na szybkim i skutecznym rozwiązaniu problemu afgańskiego, ponieważ wschodnia część kraju – Kotlina Fergańska jest często najeżdżana przez zbrojne grupy islamskich fundamentalistów z południa. Władze Uzbekistanu starają się oprzeć tendencjom islamizacji struktura państwowych i radykalizacji społeczeństwa.
Jest to kolejny zwrot w polityce bezpieczeństwa regionalnego Uzbekistanu, który co kilka lat zwraca się ku Moskwie na przemian z Zachodem. Element nieprzewidywalności i improwizacji w dyplomacji Uzbekistanu można zaobserwować na wszystkich płaszczyznach stosunków międzynarodowych.