Słoń w Kabulu: kandydaci GOP o wojnie w Afganistanie.
Listopad w republikańskiej kampanii wyborczej był miesiącem debat dotyczących polityki zagranicznej – temat trudny, gdyż ubiegający się o reelekcję Barack Obama na tym polu ma kilka sukcesów. Dwie debaty pokazały, że w partii republikańskiej o Afganistanie mówi się bardzo ostrożnie i bez konkretnych wizji na przyszłość
Wojna w Afganistanie trwa już 10 lat i w najbliższym czasie, przynajmniej z punktu widzenia amerykańskiego, dobiegnie końca. W czerwcu tego roku prezydent Barack Obama ogłosił wycofanie 30 tysięcy żołnierzy z Afganistanu do końca 2014 roku, a prezydent Afganistanu Hamid Karzai przedstawił listę prowincji, w których afgańskie siły przejmą odpowiedzialność za bezpieczeństwo od sił NATO. Tymczasem w USA trwa kampania wyborcza. Polityka zagraniczna nie odgrywa w niej kluczowej roli, ze względu na trudną sytuację gospodarczą kraju. Odbija się to również na temacie wojny Afganistanie, mimo faktu, iż jej koszty były jednym z kilku powodów potężnego zadłużenia Stanów Zjednoczonych. W przebiegu kampanii można zaobserwować, że kandydaci partii republikańskiej na polu polityki zagranicznej mają trudny orzech do zgryzienia. Wedle ostatnich sondaży Prezydent Obama uzyskuje wysokie i stabilne poparcie dla swoich działań na arenie międzynarodowej, a wojna w Afganistanie nie ma poparcia opinii publicznej. Ostatnie dwie debaty dotyczące polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, a także wystąpienia kandydatów w kampanii pozwalają jednak na naszkicowanie ich poglądów na temat tej wojny oraz wizji przyszłej polityki wobec Afganistanu.
Słuchaj generałów
Do niedawna temat Afganistanu był raczej omijany przez kandydatów partii republikańskiej. New Gingrich ograniczał się do stwierdzenia, iż wojna z terroryzmem to dziwna wojna, bo w polityce USA brakuje determinacji dla jej zakończenia. Herman Cain, który o polityce zagranicznej wie niewiele, podobnie jak w przypadkach innych aspektów polityki zagranicznej zapowiedział, że podejmie decyzje na podstawie informacji ekspertów i wojskowych w swojej administracji. Gubernator Teksasu Rick Perry swoim konikiem uczynił kwestie polityki imigracyjnej, niemniej pytany o Amerykę Łacińską nadmienił, że należałoby utworzyć w Azji Południowej strefę wolnego handlu, by skłonić te państwa do współpracy – pomysł raczej mało realny w obecnej sytuacji. Sporo kontrowersji wywołała także jego zapowiedź wyzerowania budżetu na pomoc rozwojową, co niewątpliwie dotyka Afganistanu, który od 2001 otrzymał 52 miliardy dolarów pomocy. Ron Paul – tradycyjnie – opowiada się za wycofaniem obecności wojskowej USA w innych krajach. Z kolei Michelle Bachmann i Rick Santorum nie poświęcali Afganistanowi większej uwagi skupiając się na wzmocnieniu wizerunku amerykańskiej demokracji i poprawy relacji z Izraelem. Bachmann jednak w pierwszej debacie dotyczącej polityki zagranicznej skrytykowała decyzję Obamy z przemówienia w West Point przewidującej wysłanie 30 tysięcy żołnierzy. Bachmann argumentowała, że decyzja podjęta została wbrew zapotrzebowaniom wojskowych, którzy oczekiwali 40 tysięcy dodatkowych posiłków. Jej zdaniem taka liczba żołnierzy pozwoliłaby na „jednoczesne rozwiązanie problemu i powrót żołnierzy do domu” dzięki możliwości równoczesnego działania na południu, w Helmandzie, i na wschodzie kraju.
Afganistan powrócił niejako do łask komentatorów po ostatniej debacie o bezpieczeństwie narodowym zorganizowanej przez telewizję CNN. Mitt Romney i Jon Huntsman, mający najbardziej sprecyzowane poglądy dotyczące tej wojny dyskutowali o przyszłości Amerykańskiej obecności. Romney skrytykował kalendarz wycofywania wojsk z Afganistanu, jako sprzeczne z rekomendacjami wojskowych, którzy przekonywali, że dla utrzymania rezultatów ofensywy, żołnierze amerykańscy powinni pozostać w Afganistanie do 2014 roku. W An American Century, białej księdze dotyczącej polityki zagranicznej na stronie kampanii, Romney stwierdza, że większość celów misji w Afganistanie zostało już osiągnięte. Co ciekawe, Romney uznaje operację w Abottabadzie za sukces Obamy, za które należy mu się uznanie – pogląd nie do końca podzielany przez innych kandydatów. Gubernator Massachusetts zarzucił Obamie brak wizji wobec Afganistanu, co przejawiało się w zmniejszonych posiłkach i ich przedwczesnym, w jego ocenie, wycofaniu wojsk we wrześniu 2012. Romney jako prezydent dokona przeglądu procesu przekazywania odpowiedzialności, który dokona się przy pełnych konsultacjach z dowódcami na miejscu. Administracja Romney’a będzie również naciskała na rząd Hamida Karzaja, by bardziej zdecydowanie przeciwdziałał korupcji i współpracował z USA. Pakistan musi zaś liczyć się z tym, że wspieranie terrorystów będzie wiązało się z poważnymi konsekwencjami. Romney konkluduje, iż Stany Zjednoczone posiadają wiele kart przetargowych wobec obydwu państw i powinny je wykorzystywać.
Gubernator Utah, Jon Huntsman podczas debaty ostro skrytykował Romneya poświęcając dużo uwagi negatywnym nastrojom społeczeństwa amerykańskiego wobec amerykańskiego zaangażowania. Huntsman popiera wycofanie wojsk z Afganistanu, ale zaznaczył, iż potrzebne jest zachowanie 10-15 tysięcznej obecności wojskowej składającej się z oddziałów specjalnych i doradców, którzy szkoliliby afgańskie siły bezpieczeństwa. Na swojej stronie internetowej Huntsman krytykuje strategię Obamy, nadmiernie skoncentrowanej na walce z partyzantami jako błędne przeniesienie lekcji z Iraku na realia afgańskie, diametralnie inne od tych towarzyszących wojskowym amerykańskim w Zatoce Perskiej. Powody przywoływane w tej kwestii to istnienie niekontrolowanych obszarów na pograniczu afgańsko-pakistańskim oraz brak zaangażowania i zdolności Kabulu do poprawy sytuacji w kraju. Huntsman uznając wyjście z Afganistanu za priorytet przekonuje, że dalsza współpraca z Pakistanem powinna opierać się na zasadzie wzajemności. Amerykańska obecność w samym Afganistanie będzie polegać się na zintensyfikowanych działaniach wywiadowczych, z wykorzystaniem sił specjalnych i samolotów bezzałogowych, które to Huntsman określił jako przyszłość w odniesieniu do prowadzenia działań zbrojnych w konfliktach na świecie.
Nowe priorytety?
W porównaniu z kampanią w 2008, podczas której Afganistan stał się wojną Obamy, wojnie tej poświęca się o wiele mniej uwagi. Wynika to, z jednej strony, ze słabego przygotowania kandydatów partii republikańskiej w obszarze polityki zagranicznej, ale także tego, że pole do krytyki prezydenta Obamy jest tu raczej ograniczone. Obecność amerykańska w Afganistanie jest niepopularna, ale także generuje ogromne koszty w czasie finansowych kłopotów Stanów Zjednoczonych. Tradycyjne argumenty polityków republikańskich, przywołane z resztą przez Romneya, o negatywnych konsekwencjach wycofywania sił z rejonu konfliktu (cut and run) nie uzyskują już tak pozytywnego odbioru wyborców jak kiedyś. Nie oznacza to jednak, że w partii republikańskiej rodzi się nowe podejście do spraw zagranicznych. Widać to było chociaż po publiczności, która w ostatniej debacie zadawała pytania kandydatom GOP – Paul Wolfowitz, David Addington i Fred Kagan, neokonserwatyści zajmujący wysokie stanowiska w administracji Busha, dziś członkowie konserwatywnych think tanków. To, co uległo zmianie to priorytety. Aspekt tlącej się jeszcze dla Amerykanów wojny w Afganistanie obecnie zastąpiony został problemem Iranu, czy wzrastającej potęgi Chin i to one wiodą obecnie prym w republikańskich debatach, gdyż to tam do zebrania są polityczne punkty.
Artykuł ukazał się także na blogu autora.