Sudan/ Trwają przygotowania do przeprowadzenia spisu ludności
Od 15 do 30 kwietnia b.r. ma odbyć się w Sudanie powszechny spis ludności - krok niezbędny do przeprowadzenia wyborów w 2009 roku. Jednak problemów przy jego organizacji przybywa z każdym kolejnym dniem.
Spis ludności, wielki obywatelski sprawdzian Sudańczyków, ma stać się kamieniem węgielnym dla ostatecznego rozprawienia się z wyniszczającym kraj konfliktem między Południem a Północą i ma wytoczyć drogę przyszłorocznym wyborom. Z Południa dochodzą jednak coraz częstsze utyskiwania na dezorganizację i zamęt towarzyszące przygotowaniom do spisu. Ponadto, im bliżej wyznaczonej daty spisu, tym częściej ujawnia się brak zaufania między Południem i Północą, które porozumienie pokojowe zawarły zaledwie trzy lata temu.
W momencie, gdy Południe zaproponowało umieszczenie w kwestionariuszu pytania o tożsamość etniczną, mająca na Północy dominującą władzę mniejszość arabska zawetowała tę propozycję. Ostatecznie w kwestionariuszu będzie należało wypełnić rubrykę pytającą o to, czy jest się "Północnym/ Południowym Sudańczykiem, w ogóle nie jest się Sudańczykiem lub brak odpowiedzi."
Spis jest tak samo ważny dla Południa jak i dla Północy. W opraciu o jego wyniki, będzie można snuć domysły o to, jak rozstrzygną się losy przyszłorocznych wyborów - czy procentowy podział władzy potwierdzi się czy jednak ulegnie zmianie. Bowiem na razie nie wiadomo, jakie jest faktyczny stan i rozmieszczenie ludności w południowych stanach. Południowi Sudańczycy twierdzą, że jest ich 25 milionów, czyli więcej niż podają oficjalne źródła, co może wpłynąć na podział rządowych funduszy, które będą rozdzielane właśnie ze względu na liczbę ludności w stanach. Co więcej, najprawdopodobniej prawo wyborcze obowiązujące w 2009 roku, będzie zawierało elementy proporcjonalnego rozdziału mandatów, więc drobiazgowo będzie należało przeprowadzić liczenie, aby żaden ze stanów nie został wyłączony lub liczba jego faktycznych mieszkańców w jakikolwiek sposób zmieniona. Spis kluczowe znaczenie może mieć też w 2011 roku, w którym planowane jest przeprowadzenie referendum w sprawie utworzeniania niezależnego państwa, w skład którego wchodziłyby właśnie południowe prowincje.
Już teraz ma miejsce fala zmasowanych powrotów Południowych Sudańczyków do ojczyzny, z której uciekali, gdy szalała wojna. Od początku 2008 roku odnotowano 15 700 takich zorganizowanych powrotów. Mimo to międzynarodowi obserwatorzy nie są zadowoleni z postępów w przygotowywaniu spisu. Zgodnie z postanowieniami zawartymi w 2005 roku w CPA (Comprehensive Peace Agreement), powinien był się on odbyć do końca 2007 roku, aby spokojnie przygotować się do wyborów, które zgodnie z planami mają mieć miejsce przed upływem czterech lat od podpisania pokoju, czyli do lipca 2009 roku.
Poza tym, oprócz wątpliwości, jakie zgłaszają Południowi Sudańczycy w sprawie pytań zawartych w kwestionariuszu, rysuje się szereg innych komplikacji. Południe domaga się kolejnych 6 mln. dolarów na przygotowanie do spisu, gdyż okazało się, iż do wielu miejsc w swych stanach bedą mieli utrudniony dostęp, gdyż nie prowadzą tam żadne drogi i trzeba będzie użyć w tym celu samolotów.
Poudniowy Sudan jest zamieszkały przez czarną ludność, wyznającą głównie animizm lub chrześcijaństwo, natomiast Północ przez ludność arabską wyznającą islam.
W 1983 roku zaczęła się między nimi jedna z najdłuższych i najkrwawszych wojen w Afryce, gdy rządząca Sudanem, fundamentalistyczna junta wojskowa rozciągnęła na Południe islamskie prawo szariatu i rozpoczęła przymusową islamizację kraju. Gdy w odpowiedzi miejscowa ludność wznieciła rebelię, rząd w Chartumie rozpoczął pacyfikację Południa, dokonywaną w sposób zakrawający o ludobójstwo (stosowano m. in. broń chemiczną). W ciągu trwającego 21 lat konfliktu ok. 1.5 mln. ludzi zginęło, a 4 mln. innych uciekło do sąsiednich państw by wegetować w obozach dla uchodźców. Wojnę napędzał fakt, że stawką w niej były nie tylko kwestie religijne ale również znajdujące się na Południu bogate złoża ropy naftowej.
Na podstawie: mg.co.za