11 maj 2009
Stany Zjednoczone będą kontynuować strategię bombardowań pozycji Talibów w Afganistanie. Amerykanie podjęli taką decyzję, pomimo gorących protestów władz afgańskich, w odpowiedzi na zeszłotygodniowe, omyłkowe zbombardowanie dwóch wiosek, w wyniku którego śmierć poniosło przeszło 130 osób.
Śmierć afgańskich cywilów położyła cień na zeszłotygodniowe rozmowy prezydenta USA, Baracka Obamy z przywódcą Afganistanu, Hamidem Karzaiem, do których doszło podczas jego wizyty w Stanach Zjednoczonych. Afgański prezydent domagał się zaprzestania nalotów i tym samym ograniczenia liczby ofiar po stronie afgańskiej ludności cywilnej.
(cc) armymil
„Zamierzamy się przyjrzeć tej sytuacji i postaramy się poprawić to, co jest do poprawienia. Jednak na pewno nie zamierzamy wiązać rąk naszym dowódcom i mówić, że zaprzestajemy nalotów. To by było niedorzeczne” powiedział Doradca ds. Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu, gen. James Jones. Wtórował mu były wiceprezydent USA, Dick Cheney, który w wywiadzie udzielonym stacji telewizyjnej CBS, stwierdził że „musimy zrobić wszystko, co jest konieczne, aby tam zwyciężyć”. Dodał też, że „naloty są istotną częścią tego”.
Jones zapewnił jednak, że Biały Dom podszedł poważnie do sprawy feralnych nalotów. Oświadczył, że administracja Obamy „podwoi swoje wysiłki, aby zapewnić, że nie dojdzie więcej do śmierci osób cywilnych”. Szef Centralnego Dowództwa Operacji Zamorskich, gen. David Petraeus oznajmił, iż wydał już swoim podwładnym rozkaz przyjrzenia się bliżej strategii stosowania nalotów bombowych w walce z Talibami.
Zeszłotygodniowe naloty, w wyniku których śmierć poniosło 130 osób, były najkrwawszym tego typu incydentem od momentu wejścia wojsk NATO do Afganistanu w październiku 2001r. Do tego tragicznego zdarzenia doszło w czasie wizyty prezydenta Afganistanu w Stanach Zjednoczonych. Amerykańskie i afgańskie władze zgodnie przyznają, że stosowana przez Talibów taktyka używania cywilów jako tzw. żywych tarcz powoduje duże trudności w zwalczaniu rebeliantów.
Źródło: www.reuters.com, www.washingtonpost.com