Kanada/ Kanadyjscy żołnierze pozostaną w Afganistanie
Izba gmin przedłużyła w czwartek obecność kanadyjskiego kontyngentu w Afganistanie do grudnia 2011 roku. Decyzję tą poprzedziły długie i gorące debaty.
Izba przegłosowała przedłużenie afgańskiej misji stosunkiem głosów 198 do 77. Za przedłużeniem misji zgodnie głosowały dwa główne stronnictwa parlamentarne – rządzący Konserwatyści i opozycyjni Liberałowie. Przeciw był nacjonalistyczny Blok Quebecki (Bloc Québécois) i lewicowa Nowa Partia Demokratyczna (NDP).
Przeciwnicy wojny zgromadzeni przed budynkiem i w galeriach izby gmin przywitali decyzję parlamentarzystów okrzykami niezadowolenia.
Przedłużenie misji nie jest jednak bezwarunkowe. Jeżeli podczas kwietniowego szczytu NATO Ottawa nie uzyska obietnicy wsparcia (w postaci żołnierzy i sprzętu wojskowego) swego kontyngentu przez inne kraje NATO, wojska kanadyjskie zostaną wycofane z Afganistanu.
Pomoc taka została jednak częściowo zapewniona. M.in. polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zapowiedział wypożyczenie Kanadyjczykom dwóch z ośmiu polskich śmigłowców działających w Afganistanie. Wedle nieoficjalnych informacji dodatkowe oddziały w rejon działania Kanadyjczyków przesuną również Amerykanie i Francuzi.
Gdyby izba gmin nie przegłosowała przedłużenia obecności wojsk kanadyjskich w Kanadzie premier Stephen Harper był gotów doprowadzić do przedterminowych wyborów.
Konserwatyści i Liberałowie mimo, że głosowali za przedłużeniem misji nie zgadzają się jednak co do roli jaką mają w Afganistanie odgrywać kanadyjscy żołnierze. Liberałowie domagają się, aby od lutego 2009 r. kontyngent wycofał się z pierwszej linii frontu i zamiast walczyć z talibami skupił się na szkoleniu afgańskiej armii i wspomaganiu wysiłków na rzecz odbudowy kraju. Decyzja parlamentu częściowo odzwierciedla ich stanowisko.
Liczący 2500 żołnierzy kanadyjski kontyngent w ramach sił NATO w Afganistanie (ISAF) działa w prowincji Kandahar – najniebezpieczniejszej w całym Afganistanie. Od 2002 r. zginęło tam blisko 80 Kanadyjczyków.
Na podstawie: theglobeandmail.com, thestar.com