ONZ istotnym elementem amerykańskiej polityki
Rice przyznała również, iż Stany Zjednoczone nadal zamierzają odgrywać pierwszorzędną rolę w świecie, ale nie bez wsparcia ze strony swoich sojuszników. „Światowe wyzwania, przed którymi stoimy nie mogą zostać rozwiązane bez udziału USA” stwierdziła pani ambasador, dodając jednocześnie: „ale póki przywództwo USA jest konieczne, rzadko jest wystarczające. Potrzebujemy efektywnej współpracy ze swoimi przyjaciółmi i partnerami”.
Prezentując nowe podejście amerykańskiej administracji do relacji z ONZ, Rice zapowiedziała, że Stany Zjednoczone będą od tej pory unikać „protekcjonalności” i „pogardy”, które do tej pory charakteryzowały podejście USA do tej organizacji. Uczyniła w tym momencie sugestię, jakoby owa „protekcjonalność” i „pogarda” były polityką charakterystyczną dla byłego prezydenta USA, George’a W. Busha, zaznaczając tym samym, iż jej czasy skończyły się wraz z jego odejściem.
„Stoimy na straży amerykańskich interesów i wartości, ale nie ograniczamy się jedynie do bycia w opozycji. Wsłuchujemy się w głosy innych państw, wielkich i małych. Budujemy koalicje. Odpowiadamy za swoje czyny. Płacimy za nie” przyznała Rice, tłumacząc amerykańską politykę zagraniczną.
W ostatnim czasie jednym z najwyrazistrzych przykładów zmiany podejścia USA do kwestii relacji z ONZ była decyzja o zapłaceniu zaległych składek członkowskich, których Stany nie płaciły od 2003r. kiedy to ówczesny Sekretarz Generalny organizacji, Kofi Annan ostro skrytykował amerykańską interwencję w Iraku. W Odpowiedzi na ten gest, prezydent Bush uznał ONZ za bezużyteczne ciało i stwierdził, że Stany Zjednoczone nie będą finansować jej działalności. W ostatnim czasie, nowy amerykański prezydent zdecydował się na powrót do systematycznego uiszczania składek, wraz ze spłaceniem zaległości. Wartym podkreślenia jest fakt, iż zdecydował się na taki ruch pomimo trwającego na świecie kryzysu finansowego, który wraz z wojnami w Afganistanie i Iraku skutecznie wysusza amerykański budżet.
Źródło: www.reuters.com