USA/ Indeksy przełamały styczniowe dno
- Piotr Kuczyński, Xelion
Jeśli patrzyło się przed rozpoczęciem sesji w USA na kalendarium to można było założyć, że czeka nas spokojna sesja. Nic z tych rzeczy. O spokoju nie było mowy, mimo że raporty makro nie były tak złe jak można było oczekiwać. Ilość noworejestrowanych bezrobotnych spadła z 373 do 351 tysięcy (oczekiwano 363 tys.). Okazało się też, że indeks podpisanych indeks podpisanych w styczniu umów kupna domów na rynku wtórnym opublikowany przez NAR (stowarzyszenie pośredników) nie zmiął się (oczekiwano spadku o jeden procent). Co prawda te dane według mnie nie mają najmniejszego znaczenia prognostycznego, ale jeśli rynek jest w „byczym” nastroju to niezawodnie pomagają posiadaczom akcji i dolarowi. Jednak tym razem tak się nie stało.
Praktyczna niewypłacalność Thornburg Mortgage, firmy udzielającej kredytów hipotecznych (informacja podane po środowej sesji) wystraszyła graczy. Okazało się też, że fundusz obligacji należący do Carlyle Group także jest bliski bankructwa. To jeszcze nie wszystko. W środę Ambac Financial Group w czasie sesji poinformował, że chce zwiększyć kapitał o 1,5 mld USD. Banki w czwartek zadeklarowały, że chcą kupić akcje jedynie za 500 mln USD. Przypominam, że plan pomocy Ambac już dwa razy w ciągu ostatnich 2 tygodni był pretekstem do wyjścia rynków z głębokich minusów. Jak widać planu tak naprawdę nie było. Szkodziła również sektorów finansowemu informacja o najwyższych w historii wymuszonych przejęciach domów w czwartym kwartale 2007. Złe informacje nadeszły też z sektora sprzedaży detalicznej. Wyższa od prognoz była w lutym sprzedaż Wal-Mart j, ale dużo niższa w Gap (odzież) i JC Penney. Potwierdza się więc, że Amerykanie kupują teraz przede wszystkim najtańsze produkty (Wal-Mart). To sygnalizuje, że zaczynają oszczędzać, a to będzie szkodziło gospodarce.
Sesja rozpoczęła się od spadku indeksów. Byki usiłowały ten trend odwrócić, ale przełamanie przez indeks S&P 500 wsparcia na poziomie 1.320 pkt. zwiększyło podaż i ceny akcji zaczęły spadać. Na półtorej godziny przed końcem sesji S&P 500 testował już minimum (w cenach zamknięcia) ze stycznia tego roku. Pozostawało tylko czekać na atak byków i na to, czy się on powiedzie. Nie powiódł się. Indeks S&P 500 z impetem przełamał wsparcie na 1.320 pkt. i minimum (w cenach zamknięcia) ze stycznia. Byki się poddały, a droga do 1.275 pkt. jest otwarta.