USA/ Kolejny zestaw słabych danych makro
- Piotr Kuczyński, Xelion
Początek środowej sesji w Europie był łatwy do przewidzenia. Ocalenie wsparć. Publikowane w środę w USA dane makro były nadal bardzo niedobre. Nie należy wierzyć tym komentarzom, w których twierdzi się inaczej. Popatrzmy wpierw na rynek pracy. ADP poinformował, że zatrudnienie w sektorze prywatnym spadło o 23 tysiące (oczekiwano wzrostu o 15 tysięcy.). Dane o wydajności pracy i jednostkowych kosztach pracy w czwartym kwartale też nie zachwycały. Wzrost wydajności został zweryfikowany nieznacznie w górę (z 1,8 do 1,9 proc., ale dane o jednostkowych kosztach pracy zweryfikowano z 2,1 na 2,6 procent. To znaczy, że zagrożenie inflacją rośnie. Rynek jednak ten sygnał zlekceważył. Próbowano też zlekceważyć dane o zamówieniach fabrycznych i skupić się na raporcie instytutu ISM. Jednak nie można nie zauważyć, że zamówienia spadły o 2,5 procent (oczekiwano spadku o 1,5 procent).
Dochodzimy do raportu instytutu ISM dla sektora usług. Owszem, indeks wzrósł mocniej niż tego oczekiwano (do poziomu 49,3 pkt.), ale pozostał pod poziomem 50 punktów sygnalizując, że ten sektor gospodarki nadal (tak jak w styczniu) się kurczy tyle, że nieco wolniej. Ostatnio indeks pozostawał pod poziomem 50 punktów przez dwa kolejne miesiące w styczniu 2002 roku, czyli wtedy, kiedy gospodarka była w recesji. Nieznacznie spadł subindeks cenowy (67,9 pkt.), ale pozostał na poziomie dużo wyższym od 50 punktów, co sygnalizuje, że ceny dynamicznie rosną. Wzrósł nieco subindeks rynku pracy (46,9 pkt.), ale pozostał pod poziomem 50 punktów – rynek pracy się kurczy. Trudno nazwać to dobrymi danymi.
Sesja na rynku akcji rozpoczęła się wzrostem indeksów, co nie mogło dziwić, bo wtorkowa obrona wsparć zachęcała do kupna akcji. Poza tym czekano na impuls ze strony Ambac Financial Group (ubezpieczyciel obligacji), którego notowania zostały chwilowo zawieszone. Czekano na ogłoszenie sławetnego planu ratowania tej firmy przez banki. Okazało się, że była to nie bomba, a mokry kapiszon ;-). Firma ma zamiar wypuścić nowe akcje o wartości 1,5 mld USD. Po tym komunikacie indeksy błyskawicznie spadły i zabarwiły się na czerwono. Nieznacznie poprawiła nastroje publikacja Beżowej Księgi Fed (raport o stanie gospodarki), bo podtrzymał nadzieję na obniżki stóp. Jednak taki obrót sprawy rynek już od dawna dyskontuje, więc wpływ raportu był minimalny.
Indeks wróciły do poziomu zamknięcia z wtorku i rynek zamarł czekając na rozgrywkę w ostatniej godzinie handlu. Ropa po ponad 104 USD trochę graczy straszyła, ale pomagała spółkom sektora surowcowego. Obóz byków miał dużą przewagę, bo broniło go mocne wsparcie na indeksie S&P 500 (1.320 pkt.). Wydawało się prawie nieprawdopodobne, żeby bez naprawdę mocnych impulsów ten poziom został przełamany. I rzeczywiście, nie został. Ostatnia godzina nie przyniosła olbrzymiego sukcesu bykom, ale indeksy jednak wzrosły, czyli był to kolejny punkt dla posiadaczy akcji.