Kolumbia/ Chavezowi nie udało się uwolnić zakładników FARC
Podjęta 28 grudnia przez prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza akcja wyzwolenia trzech zakładników z rąk FARC (Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii) zakończyła się niepowodzeniem.
Po tym jak niespodziewanie 18 grudnia Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii ogłosiły, że uwolnią 3 zakładników, w piątek 28 grudnia rozpoczęto akcję. Rebelianci zgodzili się na przekazanie przetrzymywanych w ręce prezydenta Chaveza, który prowadził z FARC negocjacje w tej sprawie przez kilka miesięcy w 2007 roku. (W listopadzie prezydent Kolumbii Alvaro Uribe podziękował Chavezowi za współpracę, stwierdzając, że przekroczył wyznaczone mu uprawnienia.)
27 grudnia władze Kolumbii wyraziły zgodę na przelot wenezuelskich samolotów na swoje terytorium w celu uwolnienia zakładników. W akcji wzięli udział przedstawiciele Francji, Argentyny, Boliwii, Brazylii, Kuby, Ekwadoru, a także z wysłannicy Czerwonego Krzyża. Mięli udać się do Villavicencio, a stamtąd do miejsca wskazanego stronie wenezuelskiej przez rebeliantów.
FARC zapowiadały uwolnienie dwóch przetrzymywanych kobiet - posłanki Consuelo González oraz Clary Rojas i urodzonego w niewoli jej trzyletniego syna Emmanuela. Cała akcja miała zakończyć się w niedzielę 30 grudnia. Partyzanci nie dawali jednak żadnego znaku przez cztery dni. Dopiero w nocy z poniedziałku na wtorek Chavez odczytał w Caracas dziennikarzom list od przywódców FARC.
Rebelianci oskarżają o niepowodzenie operacji władze Kolumbii. Według nich armia kolumbijska prowadziła akcje zbrojne przeciwko FARC. Temu zaprzecza jednak Uribe – prezydent Kolumbii. Zasugerował też, że uwolnienie zakładników nie powiodło się, ponieważ rebelianci nie mają już w niewoli trzyletniego Emmanuela. Według Uribe chłopiec od roku jest pod opieką rządu i Czerwonego Krzyża.
Na podstawie: bbc.com, iht.com, gazeta.pl